Thule EnRoute Escort – świetny kompan w podróży

Szwedzką firmę Thule, zna pewnie niejeden z Was. Producent specjalizuje się w wytwarzaniu akcesoriów niezbędnych w transporcie samochodowym dowolnego ładunku. To jeden z największych producentów bagażników dachowych na świecie. W ofercie znajdziecie bagażniki i uchwyty samochodowe, między innymi na rowery, narty, deski do surfingu a nawet na kajaki. W tej chwili firma jest ogromna. Nic więc dziwnego, że z czasem, aby się rozwijać, zaczęła rozglądać się za możliwościami ekspansji na nowe pola. I oto, od niespełna dwóch lat, w jej ofercie znalazły się również plecaki. Wszak to też akcesorium do transportu :-). Od miesiąca czy dwóch plecaki są dostępne też nad Wisłą. W nasze łapki trafił 29-litrowy plecak miejski Thule EnRoute Escort.

Thule EnRoute Escort – świetny kompan w podróży
Krzysztof Fiedor

Obraz

Z plecakiem spędziłem prawie miesiąc, przenosząc moje mobilne biuro to tu to tam. Trafiliśmy razem nawet na Intel Extreme Masters 2014 do katowickiego Spodka, gdzie przez 3 dni dzielnie mnie wspierał. Dość długi czas spędzony razem pozwolił na wyrobienie sobie stanowczej opinii na temat plecaka Thule.

Zacznijmy od parametrów technicznych. Tak jak napisałem wyżej, pojemność producent plecaka określił na 29 litrów. Sam litraż niewiele mówi, co dokładnie się zmieści we wnętrzu, jednak jak na miejskie warunki wydaje się dość dużo. Wysokość plecaka to 48,5 cm, licząc od podstawy do szczytu największej komory. Szerokość to około 38,5 cm na spodzie, plecak zwęża się ku górze i w szczycie osiąga około 31 cm. W dolnej części jego głębokość osiąga 26 cm, w górze natomiast nie przekracza 4,5 cm. Waga pustego plecaka oscyluje w granicach 1 kilograma. Jednak to nie wymiary są najmocniejszą stroną tego modelu.

EnRoute Escort posiada naprawdę imponującą liczbę kieszeni, przegródek i schowków. Doliczyłem się ich aż 15. I tak, patrząc od strony pleców, mamy największą komorę, zamykaną na podwójny zamek, w której jest wydzielona kieszeń na notebooka. Bardzo duża, według producenta pomieści ona bez problemu MacBooka Pro w rozmiarze 17 cali. Niestety nie miałem pod ręką tak wielkiego sprzętu. Notebooki o przekątnej 15,6 cala i mniejsze chowały się w tej przegrodzie bez problemu. Tuż obok mamy przegrodę dedykowaną tabletom. 10-calowiec mieści się bez jakichkolwiek kombinacji. W moim przekonaniu zabrakło lepszego zabezpieczenia tej kieszeni. Tablet, w odróżnieniu od notebooka w kieszeni poprzedniej, nie jest praktycznie chroniony i wskazane jest noszenie go w dedykowanym etui. W tej komorze jest jeszcze jedna przegroda, ot zwykła, choć też duża, na dokumenty i tym podobne szpargały.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

W kolejnej kieszeni, również zamykanej na podwójny zamek, znalazło się miejsce także dla trzech przegródek, z czego jedna, siatkowa, dodatkowo jest zamykana na zamek. Świetnie się sprawdza jako kieszonka na dokumenty i portfel. W pozostałych możemy umieścić np. zasilacz czy myszkę. Ostatnia z trzech komór zamykanych na podwójny zamek kryje w sobie aż sześć pomniejszych kieszonek i przegródek. Tu miejsce powinny znaleźć drobne rzeczy, długopisy, ołówki, pamięci przenośne, kabelki, drobne narzędzia czy dyski zewnętrzne. Do tego dwie z nich są zamykane na zamek. Na koniec zostawiłem najciekawszą kieszonkę. Jest ona na samym przodzie plecaka i nosi nazwę SafeZone. To formowana na gorąco, odporna na zgniecenia komora, dedykowana rzeczom naprawdę mało odpornym. Tu powinniśmy nosić okulary przeciwsłoneczne, delikatną elektronikę (ja np. nosiłem w niej dysk twardy talerzowy przez dwa tygodnie i nic mu się nie stało). To dość nowatorskie rozwiązanie, którego raczej nie znajdziemy w pierwszym lepszym plecaku.

Oczywiście nie mogło też zabraknąć bocznych kieszonek w ilości dwóch sztuk. Wiadomo, na parasol i butelkę z wodą czy sokiem jabłkowym :-). Cieszy z pewnością obecność pasków — biodrowego i piersiowego — które stabilizują nawet ciężki plecak. Dodatkowym atutem są paski kompensacyjne po bokach, którymi w zależności od potrzeb regulujemy głębokość plecaka. Kiedy w środku niewiele mamy, możemy je zapiąć i wtedy plecak wydaje się mniejszy, po rozpięciu natomiast i całkowitym wypełnieniu plecak nabiera obłych kształtów. W tym stanie do autobusu bym się z nim nie pchał, bo można poczuć się jak słoń w składzie porcelany, gdyż co chwilę będziemy nim kogoś szturchać.

Plecak sprawdzał się wyśmienicie podczas przemieszczania się po miejskiej dżungli, jego pojemność i ilość kieszeni sprawiły, że miałem przy sobie praktycznie wszystko, czego potrzebowałem. Wybrałem się też z nim na rower i tu wyszła jedna z wad tego modelu. Choć producent informuje, że na tyle plecaka znajdują się kanały wentylacyjne, które poprawiają obieg powietrza, to zabrakło w nim jednaj przydatnej rzeczy. Aby cały system był efektywny, powinna się tam znaleźć siatka oddzielająca plecak od pleców — tak zwane podwójne plecy. Wtedy plecak nie przylega do ciała i obszar ten jest bardziej przewiewny. Podczas przejażdżki, po dosłownie kilku chwilach, można odczuć dyskomfort w postaci coraz bardziej spoconych pleców dokładnie tam, gdzie plecak do nich przylega. Na rower z pewnością plecak się nie nadaje. Nie sprawdziłem niestety jak plecak może się sprawdzić na szlaku, gdzieś w górach czy innej głuszy. Wędrowałem z nim tylko po mieście no i po przywołanym na początku recenzji Spodku. W takich warunkach produkt Thule sprawdził się idealnie.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Model Escort, który testowałem przypadł mi do gustu. Zresztą nie tylko mi, w redakcji też znalazło się kilka osób, które wyraziły bezgraniczną chęć jego posiadania. I oto dotarliśmy do drugiej wady plecaka. Oficjalna cena podawana przez producenta to przerażające 599 złotych. Pomyślicie, że to szaleństwo, wydawać na plecak takie pieniądze. My niestety też tak myślimy. Co prawda udało się znaleźć sklep, który sprzedaje ten model za niespełna 500 zł, jednak nadal uważamy, że cena ta jest zbyt wygórowana.

Oczywiście znajdą się też tacy, którym wydanie takiej kwoty nie będzie sprawiało wielkiego problemu. Otrzymają w zamian plecak, który świetnie sprawdzi się w podróżach miejskich. Będzie wykonany naprawdę ze świetnych, wytrzymałych materiałów, a co najważniejsze, będzie wykonany solidnie, bez niedoróbek tak jak to się zdarza w tańszych produktach. Nic dziwnego zatem, że Thule daje aż 25 lat gwarancji na swoje plecaki. Myślę, że po części właśnie z tego powodu cena jest taka a nie inna. Po testach mój powrót do plecaka z HotZlotu sprzed dwóch lat może okazać się bardzo bolesny.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)