YouTube Kids zamiast chronić dzieci bombarduje je reklamami
Ponad miesiąc minął odkąd w sklepie Google Play pojawiła się aplikacja YouTube Kids. Miała ona w założeniach dawać dzieciom możliwość bezpiecznego korzystania z jednego z największych mediów w Internecie. Zaledwie kilka tygodni wystarczyło, aby wokół programu narosły poważne kontrowersje. Najmłodszym, mimo funkcjonowania odpowiednich regulacji, serwuje się bowiem liczne reklamy. Te zaś w większości niewiele mają wspólnego z troską o ich dobro.
Zarówno na terenie USA, jak i Unii Europejskiej, funkcjonują odpowiednie regulacje prawne dotyczące reklam, które zobaczą dzieci. Powód jest oczywisty – ma to zapobiec sytuacjom, w których dziecko w przerwie pomiędzy kolejnymi odcinkami ulubionej kreskówki obejrzałoby na przykład prezentującą przemoc reklamę zabawki. To jednak nie wszystko. Zabronione w Stanach jest także reklamowanie produktów żywnościowych i napojów. To zapewne jest elementem walki o przywrócenie amerykańskim dzieciom wagi, która nie szkodziłaby ich zdrowiu.
YouTube Kids ma dawać rodzicom możliwość udostępnienia swoim dzieciom dobrodziejstw serwisu YouTube bez obaw, że natkną się one na nieodpowiednie treści. Nawet jeśli aplikacja skutecznie odfiltrowuje treści nieprzeznaczone dla najmłodszych internautów, to nie uchroniło jej to przed krytyką. Chodzi o prezentowane w YouTube Kids treści reklamowe wyświetlane z inicjatywy takich firm jak McDonald's czy Fisher Price.
Taki stan rzeczy wywołał protesty organizacji zabiegających o ochronę młodych konsumentów i prawa konsumenta w ogóle. Wskazuje się między innymi na fakt, że większość dzieci nie jest w stanie rozróżnić treści reklamowych od tych pożądanych. Na szkodliwość reklam w aplikacji YouTube Kids zwracają także uwagę naukowcy, jak na przykład Dale Kunkel z Uniwersytetu w Arizonie:
Najgorętsza dyskusja na ten temat rozgorzała w Stanach Zjednoczonych, jednak kwestia jest godna poruszenia także w Polsce. Polski użytkownik może bez problemu pobrać aplikację YouTube Kids na swoje urządzenia. Obowiązujące w Polsce prawo zostawia w kwestii reklam adresowanych do dzieci niemałą przestrzeń do rozważań. Zakazane jest wykorzystywanie argumentów żerujących na dziecięcych uczuciach oraz bezpośrednie namawianie dzieci do kupna produktu. Jak można się domyślić różnica pomiędzy prezentowaniem jego walorów a nagabywaniem do zakupu może być dla reklamodawców mglista. To zaś pozwala Google na wyświetlanie reklam na przykład niezdrowego jedzenia także w przypadku polskich użytkowników YouTube Kids.
Google, odpowiedzialne za stworzenie YouTube Kids i publikowane tam reklamy, odpiera zarzuty twierdząc, że przed udostępnieniem aplikacji miały miejsce liczne konsultacje z organizacjami wykazującymi troskę o bezpieczeństwo dzieci w Internecie.
Trudnością dla walczących o wycofanie szkodliwych reklam jest fakt, że amerykańskie prawo regulujące te kwestie zostało sformułowane jeszcze w latach 70. i dotyczyło telewizji. Reklamodawcy w YouTube Kids wykorzystują zatem lukę w prawie czy raczej jego nieaktualność, co zauważył profesor Kunkel. Dopóki zatem prawo nie zostanie znowelizowane, postulaty wspomnianych środowisk nie będą mogły zostać przeniesione na salę sądową, a dzieci będą do woli oglądać reklamy fast-foodowych korporacji. Chyba, że zabronią im tego rodzice, którzy nie mają zaufania do zautomatyzowanego nadzoru od Google.