ZUS sprawdza rencistów na Facebooku i odmawia przyznawania świadczeń

Po pracodawcach i prywatnych ubezpieczycielach siłę mediów społecznościowych odkrył polski Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Jego pracownicy prześwietlają profile osób starających się o rentę.

ZUS sprawdza rencistów na Facebooku i odmawia przyznawania świadczeń

07.02.2018 | aktual.: 07.02.2018 17:46

Jako przykład powinna posłużyć sprawa pani J.S. (sygn. akt IV U 555/17), ubiegającej się o rentę socjalną z powodu niezdolności do podjęcia pracy. ZUS odmówił jej renty z dość kuriozalnego powodu – ponieważ jest aktywna na Facebooku.

Zdaniem organu rentowego ubezpieczona nie jest całkowicie niezdolna do pracy, ponieważ jest aktywna na F., zna obsługę komputera, umie się skupić, aby z niego korzystać. Znaczna liczba znajomych na F. i zamieszczone informacje świadczą o dość dobrym funkcjonowaniu społecznym i aktywności.

Szczęśliwie sąd nie podzielił tej argumentacji, a pani J.S., będąca pod stałą opieką lekarzy, ma prawo do renty. Biegli zaznaczyli przede wszystkim, że aktywne konto na Facebooku wcale nie świadczy o umiejętności korzystania z komputera – w końcu można korzystać z pomocy innych osób albo prostej aplikacji mobilnej. Podobnie znajomości zawarte na Facebooku nijak się mają do realnego funkcjonowania w społeczeństwie, a posiadanie znajomych nie ma związku z możliwością podjęcia pracy.

Argumentacja ZUS-u jest błędna w jeszcze jednym punkcie. Obsługa Facebooka, nawet jeśli pani J.S. robi to osobiście na komputerze, nie świadczy o znajomości obsługi komputera na poziomie pozwalającym podjąć jakąś pracę. Z mediami społecznościowymi doskonale radzą sobie dzieci w wieku szkolnym i nikt im nie wmawia, że mogą zasiąść z biurze do Excela, zarządzać korespondencją, projektować strony, pisać fachowe teksty albo programować w drogich projektach. To zupełnie co innego, niż umiejętność lajkowania postów znajomych.

Pomijając logikę zastosowaną przez pracowników ZUS-u nie można mieć do nich pretensji. Profil na Facebooku to takie samo źródło informacji do wywiadu środowiskowego, jak rozmowy z rodziną i sąsiadami. Jeśli osoba dobrowolnie udostępnia informacje o sobie, a urzędnik nie podszywa się pod jej znajomych, by zdobyć do nich dostęp, nie ma w tym nic dziwnego. Dopóki przy prowadzeniu wywiadu środowiskowego urzędnicy poruszają sie w granicach prawa, mogą korzystać z dobrodziejstw Internetu. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie szukał informacji o nowo poznanej osobie w mediach społecznościowych.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (117)