Za rok Orange zdemontuje pozostałe budki telefoniczne, a to okazja do wspominek

Kiedyś stanowiły urządzenia pierwszej potrzeby, strategiczne miejsce każdego osiedla i ulicy. Dziś, po kolejnych rewolucjach – najpierw tej, dzięki której telefon stacjonarny znalazł się w zasadzie w każdym domu, a następnie po upowszechnieniu się telefonów komórkowych – stanowią niezauważalny relikt przeszłości. Mowa o budkach telefonicznych, które według informacji opublikowanych przez Orange, w ciągu roku znikną z polskich ulic.

Za rok Orange zdemontuje pozostałe budki telefoniczne, a to okazja do wspominek

20.09.2016 | aktual.: 21.09.2016 11:21

O decyzji informuje Wojtek Jabczyński z Orange, który jednocześnie podzielił się krótką historią popularyzacji w Polsce automatów i garścią ciekawostek. Pierwsze budki znalazły się na ulicach jeszcze na początku lat 60. XX wieku i umożliwiały jedynie połączenia lokalnie. Były one systematycznie wypierane przez automaty umożliwiające połączenia międzymiastowe, a nawet za granicę. We wiadomym okresie rozmowy były ponadto poprzedzane kultowym już i na stałe zakorzenionym w polskiej kulturze komunikatem o tym, że rozmowa jest kontrolowana.

Szczyt popularności automatów przypadł na przełom wieków. Według Orange, było ich wówczas ponad 95 tys., zaś rok później wygenerowały najwyższe przychody. Już po kilku latach cały rynek się zmienił, a ostateczny los budek telefonicznych przypieczętowany został w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku, wraz z popularyzacją telefonii komórkowej. Nostalgicznym podsumowaniem niech będzie informacja:Obecnie mamy ponad 4200 aparatów. Pozostały w więzieniach, szpitalach i po sztuce w gminie. Planujemy, że w przyszłym roku zdemontujemy wszystkie.Historię automatów możemy jeszcze uzupełnić o wzmiankę o martwym już w zasadzie zjawisku phreakingu. Co sprytniejsi użytkownicy automatów wykorzystywali bowiem fakt, że przez lata głos rozmówcy był przesyłany tą samą linią, co impulsy. To zaś pozwalało, na przykład za pomocą gwizdka, naśladować dźwięki o odpowiednio wysokich częstotliwościach, co skutkowało możliwością przeprowadzania rozmów bez uiszczania stosownych opłat.

Obraz

Najsłynniejszym phreakerem jest bez wątpienia John Draper, znany lepiej jako Captain Crunch. Swój pseudonim zawdzięcza wykorzystywanemu rzekomo do phreakingu gwizdkowi emitującemu dźwięki o częstotliwości 2600 Hz, który znaleźć można było w płatkach śniadaniowych o tej samej nazwie. Draper został skazany na siedem lat ograniczenia wolności za oszustwa komunikacyjne, by później współtworzyć wraz z dwoma wiadomymi Steve’ami komputer Apple II. Oczywiście metod oszukiwania było znacznie więcej, na czele z podrabianiem kart magnetycznych.

O tym, że budki telefoniczne – przynajmniej w tradycyjnej formie – nie są już dziś nikomu potrzebne, niech świadczy fakt, że podczas tegorocznych Światowych Dni Młodzieży ze specjalnie przygotowanych automatów przeprowadzono… zaledwie 125 rozmów. Nie oznacza to jednak, że nie można – zamiast likwidacji – znaleźć dla nich innych, bardziej współczesnych zastosowań. Przykład płynie z Nowego Jorku.

To właśnie tam budki telefoniczne stały się głównym węzłem infrastruktury Forbes poinformował o ograniczeniu skali projektu z powodu więcej, niż oczywistego.

Nowojorczycy masowo wykorzystywali LinkNYC do przeglądania pornografii. Podobnie zresztą było z uruchomieniem internetowej budki telefonicznej w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku. Okazuje się bowiem, że niezależnie od tego, czy mówimy o rezydentach Wielkiego Jabłka czy stolicy Podlasia, zainteresowanie pornografią pozostaje stałe. To zaś ostatecznie przypieczętowało los pozostałych 4,2 tys. budek, które w przyszłym roku znikną z polskiego krajobrazu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)