Bridge Project
Gry symulacyjne to nie tylko misternie odwzorowywane na komputerze kokpity pojazdów różnych i realistyczne oddziaływanie na siebie elementów cyfrowych samolotów, aut czy tam koparek, ale w nurt wpisują się też produkty zahaczające o „budowlankę”. Wznoszenie mostów w domowym zaciszu to rzecz popularna w pewnych kręgach przynajmniej od 2000 roku i jestem przekonany, że gry takie jak niedawno wydane w Polsce Bridge Project również w naszym kraju znajdują fanów. Wypadałoby się przyjrzeć, czym propozycja niemieckich programistów może przyciągnąć przeciętnego użytkownika PC.
04.01.2013 | aktual.: 01.08.2013 01:45
Założenia są proste. Jako wielki projektant, mamy połączyć przeciwległe brzegi rzeki mostem, który zniesie wszystko. Konstrukcje z drewna i stali powznosimy w lokacjach przygotowanych na przestrzeni czterech scenerii, w tym miejskiej, wiejskiej albo w kanionie. Głównym motorem zabawy jest zaawansowany silnik fizyczny produkcji, bo to on dyktuje tutaj warunki. Żeby wyznaczany zazwyczaj nad taflą wody przejazd nie utonął nam w głębinach, musi być naturalnie odpowiednio podtrzymywany od spodu lub ewentualnie od góry. Inaczej pięknie runie. Belki, cięgna, odpowiednio napięte liny, podnośniki hydrauliczne – dostępnych elementów trochę mamy i trzeba pomyśleć. Stabilność dzieła ostatecznie sprawdzimy wpuszczając na most kilka aut, autobusów, a czasem pociąg bądź czołgi. Później konstrukcja wytrzymać będzie musiała także gniew matki natury…
Im dalej, tym rozleglejsza „dziura” do przekroczenia i więcej też zmiennych trzeba wziąć pod uwagę. Elementy, rozmieszczane na pomocniczej siatce, da się mocować wyłącznie do określonych, specjalnie do tego wyznaczonych punktów, porozkładanych na każdej planszy inaczej. Ponadto niekiedy rzeką przepłynie statek, więc należy zatroszczyć się o ruchomość pewnych części mostu, żeby uderzony gdzieś kominem moloch się nam nie rozleciał. Każdy etap to inny, ograniczony teoretycznie budżet na budowanie, niemniej nie jest on tak napięty, aby kiedykolwiek przeszkadzał w rozwijaniu swojej wizji „artystycznej”. Spokojnie można kombinować. Trochę inaczej należy podejść jednak do tematu, jeżeli chcemy konkurować z innymi w rankingach. Tu liczy się bowiem tanie budowanie, przy jak najmniejszej ilości elementów, jak też ogólna lekkość projektu.
[break/]Zabawa relaksuje, chociaż sporo czasu zajmuje wybadanie jak co dokładnie działa i jakie możliwości zaawansowanego budowania oferuje gra. Z jednej strony na pewno irytować potrafi kamera ukazująca akcję, którą według mnie powinno sterować się zwyczajnie tak, jak w produkcjach FPP - byśmy skupili się raczej na konstruowaniu, nie zaś myśleniu, czym akurat zmienić kąt patrzenia. Z drugiej, nie można odebrać Bridge Project magii pewnego radosnego rozbudzania fascynacji niespodziewaną demolką. Niejednokrotnie zamiast naprawiać most, który zawiódł, dokładałem specjalnie kolejne ciężkie części, żeby całość złożyła się niczym domek z kart w jeszcze bardziej efektowny sposób. Wieszczę, że młodzieży gimnazjalnej produkt się spodoba. Rodzice pewnie też chętniej będą skłonni zainwestować 50 złotych w tytuł taki, a nie kolejną brutalną strzelankę.
Starsi gracze dostają jeszcze w pakiecie prosty edytor plansz oraz możliwość dzielenia się swoimi wytworami ze światem. Od strony technicznej projekt jest w porządku, jak na dzieło tego typu, zastanawiająco dużo niemniej mocy obliczeniowej idzie w symulację fizyki – przy większej ilości obiektów na ekranie, nawet mocniejszy sprzęt PC dostaje zadyszki. Taki, który z najnowszymi tytułami FPS nie ma absolutnie problemu. Dziwna sprawa, szczególnie, że otoczenie wypada przeciętnie. Cieszą drobne smaczki w tle, jak powiedzmy przelatujące w oddali helikoptery, znowu jednak samochodom oraz innym testującym nasze konstrukcje pojazdom przydałoby się kilka dodatkowych szczegółów, by nie wyglądały niczym zrobione z kartonu. Udźwiękowienie do wybitnych nie należy, lecz muzyka w tle przynajmniej zupełnie nie przeszkadza w zabawie.
Bridge Project nie trafi na szczyty list przebojów i nie zostanie wokół gry zbudowana legenda pośród szerokiego grona komputerowców, ale też takich wielkich planów chyba twórcy dzieła nie mieli. Jest to ciekawa odskocznia od gatunków uruchamianych na PC dzień w dzień, zapewniająca sporą dozę rozrywki zupełnie innego typu. Ani to tytuł zbyt piękny, ani rozbudowany, niemniej wiedząc, jakie dziwne produkcje upodobali sobie moi nastoletni kuzyni, tę wskazał bym im bez zastanowienia, gdyby zapytali mnie o interesującą pozycję dla siebie. "Szanujący się" gracz nie tknie tematu budowania mostów nawet metaforycznym dwumetrowym kijem i nie będzie w tym nic dziwnego. Odbiorcy się znajdą.