"Cyfrowy pieniądz" mógłby zmienić świat. Trwają rozważania, czy warto go wprowadzić
Cyfrowy pieniądz banku centralnego, w skrócie znany jako CBDC, trafił na tapet Obserwatora Finansowego, gdzie dwóch autorów, w tym Piotr Szpunar z NBP, opisało za i przeciw jego wprowadzenia. W założeniu chodzi o emisję elektronicznego pieniądza, który obok papierowych odpowiedników, byłby dopuszczony do użytku także przez osoby prywatne oraz przedsiębiorstwa – a nie tylko niektóre podmioty bankowe, jak ma to miejsce obecnie.
20.01.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:00
Pomysł ten rodzi jednak wiele pytań. Teoretycznie bowiem cyfrowy pieniądz miałby wzmocnić szeroko rozumianą bankowość i być kluczowy na drodze do eliminacji papierowej gotówki z życia; podobnie, jak obecnie przyczyniają się do tego elektroniczne przelewy, karty płatnicze czy Blik. W praktyce może być jednak także zagrożeniem dla krajów, gdzie system płatniczy już teraz funkcjonuje po prostu sprawnie.
Pomijając aspekt gospodarczy, wprowadzenie cyfrowego pieniądza jest też w tym momencie zagadkowe od strony technicznej. Na tę chwilę nie ma bowiem konkretnego planu, jak mogłoby kiedyś wyglądać wdrożenie CBDC na przykład w Polsce.
Pojawiają się natomiast zwykle trzy propozycje; cyfrowy pieniądz mógłby funkcjonować w formie zapisu elektronicznego w banku centralnym, jako token w formie rozproszonego rejestru lub zapis na karcie przedpłaconej czy w smartfonie. Jak tłumaczy bankier.pl, zależnie od implementacji, obywatel zyskałby w efekcie możliwość otwarcia rachunku w banku centralnym (najpewniej wraz z elektronicznym dostępem czy mobilną aplikacją) lub "cyfrowy odpowiednik gotówki", który w niektórych aspektach mógłby być podobny do kryptowaluty.
Takie metody wdrożenia są natomiast źródłem kolejnych pytań, tym razem związanych z bezpieczeństwem i prywatnością – i na razie pozostaną bez konkretnej odpowiedzi. Dyskusje dotyczące cyfrowej formy pieniądza nie dotyczą bowiem (jak na razie) Polski, a zapowiedziane ostatnio wprowadzenie cyfrowego euro w ciągu najbliższych 5 lat jeśli dojdzie do skutku, to w pierwszej kolejności w innych krajach Europy.