Czas na POWER. Google z niecierpliwością wyczekuje alternatywy dla Intela – i nie chodzi tu o AMD
Eksperymentować z procesorami, których nie wyprodukował aniIntel, ani AMD to jedno. Ogłosić, że z niecierpliwością sięwyczekuje zastosowania procesorów zaprojektowanych przez IBM-a iinne firmy to zupełnie co innego. A taką właśnie deklaracjęzłożyło Google, deklarując, że ma nadzieję w przyszłościnapędzać swoją chmurę procesorami przeróżnych architektur. CzyIntel może stracić swoją obecną miażdżącą przewagę nadresztą świata na rynku serwerów?
W kwietniu, ku sporemu zaskoczeniu całej branży, Googleogłosiło, że przeniosło swoje oprogramowanie serwerowe naprocesory firmy IBM. Wykorzystywane w firmie kompilatory i narzędziabudowania miały generować odtąd kod nie tylko dla x86-64 i ARM,ale też właśnie na architekturę POWER. Stwierdzono też wówczas,że w przyszłości Google chce być tak bardzo neutralne względemarchitektur sprzętowych, jak to możliwe.
Deklaracja nie wzięła się oczywiście z powodu jakichśanimozji między sąsiadami z Doliny Krzemowej. Poszło po prostu opieniądze. Intel napędza ponad 95% serwerów na świecie. Cieszącsię niemal totalnym monopolem w tej dziedzinie, może dyktować cenyjak chce, szczególnie że jedyny konkurent w świecie x86 jakiegoma, AMD, potrafi na razie zainteresowanym mocą obliczeniową pokazaćjedynie kolorowe slajdy. Dla Google’a możliwość rozszerzeniaswoich horyzontów oznacza jedno: od czasu do czasu będzie możnazaśmiać się w twarz sprzedawcom Intela. Jasne, ARM-owe serwery niemają takiej mocy, nie są żadnym zamiennikiem dla monstrów naXeonach, ale IBM-owa architektura POWER to zupełnie co innego. Tutajmocy jest nawet jakby jeszcze więcej…
John Zipfel, menedżer odpowiedzialny za rozwój chmurowejinfrastruktury Google’a nie ogranicza się tylko do czekania nadzień, w którym ktoś Google’owi dostarczy serwery POWER wznośnej cenie. Wręcz przeciwnie. Do biblioteki projektu OpenComputetrafił schemat serwera o nazwie kodowej Zaius P9. To owoc wspólnejpracy Google’a, IBM-a i firmy Ingrasys, bardzo nowoczesnakonstrukcja, którą napędzają nowe układy Power9 LaGrange, iktóra działa z wykorzystaniem nowej struktury połączeniowejOpenCAPI. Jest ona daleko wydajniejsza niż nawet najnowsza wersjaPCIe – i powstała dzięki staraniom wszystkich poza Intelem. Wgronie twórców są takie firmy jak AMD, Dell, Google, IBM, Micron iNVIDIA.
Udostępnione na OpenCompute schematy są wolne od wszelkichobciążeń licencyjnych. Każdy producent z Tajwanu czy Chin możeteraz po prostu wziąć je, wdrożyć proces produkcyjny, i zacząćsprzedawać serwery z czipami Power9 prosto do wielkich internetowychdostawców usług. Pozbawione jakichkolwiek upiększaczy, trafiająprosto do szaf. W razie potrzeby można podłączyć do nichsuperkomputerowe karty GPU Nvidii, wspierają bowiem tę nowąsuperszybką magistralę zielonych – NVLink. Takie właśniemaszyny będą w najbliższej przyszłości napędzały sztucznąinteligencję usługi Tłumacza Google.
W tej sytuacji dobrze się składa, że zainteresowaniwykorzystaniem czipów POWER na serwerach będą mogli skorzystać poraz pierwszy od lat z nowego desktopa (a raczej stacji roboczej),wykorzystującej procesory IBM. Na łamach serwisu CrowdSupplyrozpoczęłasię w ten weekend zbiórka na zbudowanie w pełni otwartejmaszyny Talos. Ceny są… no cóż, inżynierów Google’a powinnobyć na to stać. Sama płyta główna z akcesoriami kosztuje 4100dolarów, do tego podstawowa wersja czipu Power8 to 1135 dolarów.
A jak ktoś ma wolne 18 tys. dolarów, to może sobie kupićkompletnego Talosa z 12-rdzeniowym procesorem, 256 GB RAM (oczywiścieECC), kartą graficzną FirePro lub Tesla i dwoma dyskami 4 TB SASspiętymi w RAID. Całość działa pod kontrolą Debiana lubCentOS-a (co kto lubi). Działa na tym nawet Unreal Engine 4 – itwórcy Talosa zachwalają swój komputer m.in. do tworzenia gier. Wsumie nic zaskakującego, w większości poważnych benchmarków,wydajność tego monstrum jest średnio o 40% wyższa od najnowszychXeonów E5 v4 (które też przecież niesą tanie).