Czytniki e‑booków – czytanie książek jeszcze nigdy nie było tak niewygodne?
Podobno lepsze jest wrogiem dobrego a postęp technologicznyszybko eliminuje przestarzałe rozwiązania. I tak od dawna już niewysyłamy papierowych listów, zastąpionych przez maile ikomunikatory, nie korzystamy z kineskopowych wyświetlaczy, zamiastktórych mamy płaskie wyświetlacze LCD, nie jemy też hamburgerów,zastąpionych przez ultrawydajny drink Soylent. Bzdura? No jasne. Zjakiegoś powodu pyszne kanapki z wołowiną mają się świetnie,domowe roboty są znacznie mniej ciekawymi towarzyszami życia niżpsy, a analogowe ciało kochanki budzi u większościludzi większe pożądanie niż najmocniejszy zestaw VR. Są takieanalogowe rzeczy, które po prostu są świetne takie, jakie są –choćby producenci tzw. nowych technologii dwoili się i troli,jedyne co mogą zrobić, to stworzyć namiastkę. Jedną z takichanalogowych rzeczy wydaje się być książka, która swoją finalnąformę przybrała pod koniec XVIII wieku – i której do tej poryznacząco nie ulepszono. Czy może być coś lepszego w tejdziedzinie? Niedawno otrzymaliśmy materiał prasowy od pewnegoproducenta czytników e-booków, który stawia sprawę otwarcie.Dzisiejsze czytniki jego zdaniem nie tylko wygrywają z smartfonami itabletami, ale też pokonały ciężkie papierowe woluminy, znoszącbariery, jakichtradycyjne książki nigdy nie będą w stanie przeskoczyć.
Pozwoliliśmy sobie zaczerpnąćz tej pochwałyczytników, by zapytać Was o zdanie. Czy czytniki e-booków wtakim sensie wygrały z papierowymi książkami, w jakim np. serwisystrumieniujące muzykę pokonały odtwarzacze CD, czy też raczejchodzi o taki typ „zwycięstwa” jak w wypadku drinku Soylent,który miał zastąpić nam hamburgery (i wszelkie inne pysznejedzenie)? Na rzecz czytników e-booków przemawiać ma osiemkluczowych udogodnień, któresprawiają, że czytniki są najlepszym rozwiązaniem nawetdla najbardziej wymagających. Aco przemawia na rzecz książek? Czy cokolwiek takiego jest?
- E-papier = ulga dla oczu?
Już na początku mała „łasica”, gdyż nagle nie o książcemowa, lecz o ekranie LCD, który długotrwale używany męczy wzrok,psuje sen emisją niebieskiego światła (to jest wciąż kwestiądyskusyjną) i jest słabo czytelny w słoneczne dni. Co jestrozwiązaniem tego problemu? Producent czytników twierdzi, żee-papier. Nie męczy wzroku, jest doskonale widoczny w pełnymsłońcu, a dodatkowo pobiera o wiele mniej energii niż ekranLCD.
Niby tak, ale wspomnijmy, że „zwykły” papierjeszcze mniej męczy wzrok, jeszcze ładniej wygląda w pełnymsłońcu i co najbardziej niezwykłe… w ogóle nie potrzebujezasilania. Tak, książki nie potrzebują żadnych akumulatorów dodziałania. Możesz je czytać nawet po upadku cywilizacji. Tak więc1:0 dla papierowej książki.
- Doświetlenie ekranu nowej generacji
Mówią, że czytanie po ciemku jest złe dla oczu, alenajwyraźniej nie jest takie złe, gdy czytamy z czytnika,wykorzystującego diody LED do doświetlania ekranu z e-papieru.Diody te umieszczone przy krawędzi ekranu nie świecą w stronęoczu, w przeciwieństwie do ekranów LCD, w których świecić w oczymają piksele (co nie jest prawdą, nie tak działa wyświetlaczciekłokrystaliczny). Dzięki takiemu doświetleniu niepotrzebujemy zewnętrznego oświetlenia, jak w wypadku książek.
Cóż, niby tak, ale jest to mało przekonujący argument. Może w ogólenie czytać po ciemku, a np. zadbać o dobre oświetlenie sypialni,lampką nocną – albo po prostu iść spać, gdy jest ciemno?Wspomniane straszenie niebieskim światłem może dotyczyćwszelkiego rodzaju punktów świetlnych, w które dotknięcibezsennością wpatrują się nocami. Ale niech będzie, 1:1, książkinie idzie czytać w ciemności.
- Proste zmiany w wyglądzie tekstu
Kupując tradycyjną książkę, jesteśmy skazani na krój iwielkość czcionki narzucone przez wydawnictwo – piszeproducent czytników e-booków. Tymczasem czytnik pozwala nadostosowanie wyglądu tekstu do indywidualnych potrzeb i wymagań,możemy zmienić rozmiar i krój czcionki, szerokość marginesów iwysokość wierszy na takie, jakie nam się podoba. To wszystko możepomóc osobom niedowidzącym, starszym czy dyslektykom.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby tylko można było w tym czytnikuzmienić rozmiar wyświetlanej strony, wychodząc poza tenkieszonkowy 6-calowy format o miernej rozdzielczości, czy gdybyczytniki pozwalały przedstawić bardziej złożone układy tekstu.Póki co, czcionki i grafiki wyświetlany na typowym e-czytniku orozdzielczości 200-300 ppi wyglądają znacznie gorzej w porównaniudo typowej książki, naświetlanej z rozdzielczościądziesięciokrotnie większą. Doceniając jednak tę elastyczność,przyznajmy czytnikom punkt. Książkom też się jednak punkt należy,przynajmniej tym w ładnym formacie, z dobrym składem. 2:2.
- Dotykowy ekran ułatwia korzystanie
Producent czytników zachwaladotykowe interfejsy, jakich doczekały się urządzenia nowychgeneracji. Opcja dotyku znacznie ułatwia równieżnawigację w menu i sprawia, że sterowanie ustawieniami jestdziecinnie proste i intuicyjne.Przyznaje zarazem, że ekran dotykowy może niektórymprzeszkadzać i powodować nieumyślne i przypadkowe zmiany stron– jednak przypomina, że niektóre czytniki pozwalają wyłączyćobsługę dotyku.
No cóż, to bardzo ładnie ze stronyczytników. Trzeba podkreślić, że książki też mają interfejsdotykowy, można sterować za pomocą dotyku ustawieniem książki,dotyk pozwala też na nawigację po książce. Jest niezwykleresponsywny, książki działają w czasie rzeczywistym, czego niemożna powiedzieć o czasami lagujących czytnikach, potrafią teżbez opóźnień wyświetlić nawet bardzo skomplikowane układytekstu i grafiki. W związku z tym interfejs dotykowy książki jestpo prostu lepszy. 3:2.
- Wygodne przyciski zmiany stron
Tutaj z kolei zachwalane są fizyczne przyciski czytnika, takwygodne dla podróżujących zbiorkomem czy stojących w kolejkach.Fizyczne przyciski pozwalają trzymać książkę w dowolnej dłoni i cały czas wygodnie zmieniać strony, bez względu na to, czyjesteśmy prawo- czy leworęczni.
No cóż, interfejs dotykowy książki też pozwala na trzymaniejej w jednej dłoni (przynajmniej jeśli mówimy o książkachniewiele większych od typowych czytników), też pozwala wygodniezmieniać strony – no chyba że ktoś ma dwie lewe ręce i dziesięćkciuków. Po punkcie – 4:3.
- Dostęp do milionów książek
Wydawałoby się, że w tej konkurencji czytniki wygrywająna całej linii. Jak pisze producent: W czytnikach e-booków (…)działających pod kontrolą systemu Android, możemy korzystać zkluczowych dobrodziejstw tego oprogramowania – otwartości naaplikacje. Umożliwiają one dostęp do wielu polskich izagranicznych e-księgarni, w których robić zakupy możnabezpośrednio z poziomu czytnika. Ifaktycznie, typowy czytnik jest w stanie przechować więcej pozycji,niż jesteśmy w stanie przeczytać przez całe życie. Książkamieści w sobie tylko jedną książkę.
Typowy czytnik majednak pewną wadę. Bez względu na to, ile książek nie zawierajego pamięć, pozwala na jednoczesne czytanie i korzystanie tylko zjednej książki. Nie wykorzystamy go do tak przydatnego podczasstudiowania czytania wieloksiążkowego, kiedy to na biurku otwartychjest wiele tomów – chyba że kupimy wiele czytników. Mimowszystko, niech będzie, punkt dla czytnika. Najwyżej ktoś sobiekupi dwa czytniki, do obu dłoni. 4:4.
- Komfortowe czytanie plików PDF
Producent próbuje nas przekonać, że najnowsze modelee-czytników o wiele lepiej niż ich poprzednicy radzą sobie też zwyświetlaniem złożonych dokumentów typu PDF, w których układtekstu, krój i rozmiar czcionki są narzucone. Wielokolumnowedokumenty PDF można wyświetlić w jednej kolumnie z powiększonączcionką. Funkcja reflow inteligentnie wycina tekst z każdejkolumny i tworzy jedną z ciągłym tekstem.
I znów niby tak, ale nie do końca. Wszystko zależy od tego, cow tych PDF-ach jest. Nasycone matematyką artykuły z arXiv.org naczytnikach e-booków wyglądają fatalnie, a ograniczony dostęp dotreści na karłowatym ekraniku sprawia, że trudno poważniewykorzystać je do pracy. Komfortowe czytanie plików PDF zapewnia zato… niedroga drukarka laserowa. Te ważne dla nas czy naszej pracytreści po prostu lepiej wydrukować w przyzwoitej rozdzielczości(600 dpi to norma), a w dodatku będziemy mieli pod ręką marginesy,na których można zanotować to i owo. 5:4 dla tego, co drukowane.
- oraz czytanie wielu innych formatów…
Czytniki (przynajmniej tego producenta) radzą sobie z plikami wwielu formatach. Z innymi, niewymienionymi najwyraźniej sobie jednaknie radzą (na liście zabrakło AZW/mobi Amazonu, czy klasycznegoDJVU. No cóż, zawsze mamy Calibredo konwersji formatów na komputerze…
Drukując dokumenty tekstowe też jednak radzimy sobie z plikami wwielu formatach – dlatego wypada przyznać punkty obu stronom. Itak jednak 6:5, na rzecz drukowanej książki.
Możecie zgodzić się z tą oceną, albo ją wyśmiać – jednaknawet w tendencyjnym dobraniu aspektów, w których czytniki miałyokazać swoją wyższość, jakoś ta wyższość jest naciągana.Nie można powiedzieć, że czytniki nie mają swoich zastosowań,ale jest z nimi jak z jedzeniem dla kosmonautów w tubkach. Niekiedysą konieczne, ale koło komfortu, to one nawet nie stały. Miernarozdzielczość, karłowate rozmiary (czytniki większych niż 6 califormatów są naprawdę drogie), ślamazarne działanie interfejsów– to wszystko cena kompromisu, dającego nam mobilność ipojemność.
Powiedzieć jednak, że czytniki *zniosły bariery,jakich tradycyjne książki nigdy nie będą w stanie przeskoczyć *tochyba jednak zbyt pewne siebie stwierdzenie, szczególnie że ichobecne generacje przyniosły nowe bariery, których w książkachnigdy nie było.