Europosłowie chcą przeczesać darknet, będą szukać dziecięcej pornografii
David Cameron zamierzał zdelegalizować TOR-a i szyfrowanie komunikacji. Na szczęście poselskie biuro do spraw nauki i techniki (POST) wyjaśniło mu, że są to narzędzia często wykorzystywane w dobrej wierze. Ciemna strona Sieci to nie tylko siedlisko wszelkiego zła i pedofilii – to także okno na świat osób żyjących w krajach rządzonych przez dyktatorów i narzędzie walki z cenzurą. Autorzy raportu zaznaczyli również, że kryptografia (czyli potępiana możliwość utrzymania tajemnic przed państwem) i podstawowe funkcje Internetu są nierozerwalnie połączone.
12.03.2015 | aktual.: 12.03.2015 16:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Eksperci wytłumaczyli liderowi partii konserwatywnej, że nie powinien i w zasadzie to nawet nie może mieszać się do spraw szyfrowanej komunikacji w Sieci, zachowania prywatności i funkcjonowania darknetu. Poza tym, mimo że „walka z ciemną stroną Sieci” brzmi dumnie, nie przyniesie większych efektów w sprawie najbardziej Brytyjczyków bulwersującej – dystrybucji dziecięcej pornografii. Nawet brytyjska jednostka zwalczająca przestępstwa, których ofiarami są dzieci, potwierdziła, że sieć TOR jest jednym z najmniejszych kanałów rozpowszechniania tego typu materiałów. Mimo tego na Wyspach powstaje nawet specjalna jednostka analityczna, łącząca funkcjonariuszy Krajowej Agencji ds. Przestępczości (NCA) i dobrze znanej agencji wywiadowczej GCHQ, która zasłynęła między innymi masowym oglądaniem wideorozmów niewinnych obywateli.
A jednak sieć TOR wciąż jest na świeczniku. Wczoraj Parlament Europejski przyjął rezolucję o przeciwdziałaniu wykorzystywaniu seksualnemu dzieci i dziecięcej pornografii w internecie. Podczas posiedzenia Europosłowie uznali, że konieczne jest natychmiastowe zgłaszanie i usuwanie takich treści. Organy ścigania z kolei muszą uzyskać odpowiednie fundusze, by skutecznie realizować swoje zadanie. Ponadto zdaniem parlamentarzystów niezbędne jest opracowanie narzędzi pozwalających analizować ogromne zasoby Internetu, w tym darknetu, w poszukiwaniu nielegalnych treści.
Warto tu przywołać apel byłego brytyjskiego sekretarza stanu, Davida Blunketta, do firm zarządzających serwisami społecznościowymi i komunikatorami. Jego zdaniem Twitter, Facebook, WhatsApp i im podobne firmy w końcu muszą przyjąć część odpowiedzialności za to, co dzieje się w ich usługach. Proponowanym rozwiązaniem jest monitorowanie przesyłanych treści w poszukiwaniu nadmiernych skupisk słów kluczowych i zawiadomienie odpowiednich służb, jeśli taka sytuacja zaistnieje.
Blunkett nie jest zwolennikiem przekazywania informacji o użytkownikach organom ścigania, ale uważa, że portale społecznościowe i fora powinny mieć możliwość zgłoszenia podejrzanych zachowań użytkowników. Jeśli władze zainteresują się zgłoszeniem, mogą zdobyć dane na mocy nakazu sądowego. To z pewnością korzystniejsze rozwiązanie, niż propozycja Davida Camerona, poparta przez byłego szefa MI6 Johna Sawyera, czyli delegalizacja wszelkich usług, które szyfrują komunikację, z nadzieją, że terroryści i pedofile przestaną z nich korzystać.
W 2011 roku Parlament Europejski przyjął dyrektywę zaostrzającą kary za przestępstwa seksualne, których ofiarami są dzieci. W Polsce niedawna nowelizacja kodeksu karnego mówi, że samo oglądanie pornografii dziecięcej jest karalne. Z drugiej strony opóźnia się wprowadzenie legislacji, które będą należycie chronić dane dzieci w Internecie, zapewni informacje o zagrożeniach, umożliwi uruchomienie nowych telefonów zaufania i zacieśni międzynarodową współpracę. Nad tą reformą jednak posłowie nie pracują już z takim zapałem.