Fable: Zapomniane Opowieści

Redakcja

23.02.2007 11:19, aktual.: 01.08.2013 01:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dobro, zło i związane z nim wybory moralne są tematem tak oklepanym i uniwersalnym, że zliczenie wszystkich gier ocierających się o podobna tematykę byłoby absolutnie niemożliwe. Mimo to Peter Molyneux postanowił stworzyć tytuł, którego szkieletem będzie po raz kolejny dobro i zło właśnie. Chociaż zaczął dobrze znanym szlakiem, to zaszedł znacznie dalej niż jego poprzednicy. Fable niestety bardzo daleko to miana gry idealnej, a stało się tak głównie za sprawą niekonsekwencji przy realizacji kolejnych, nierzadko bardzo nowatorskich, pomysłów. Choć gracze komputerowi musieli czekać na grę rok dłużej niż posiadacze Xboksów, to otrzymali poprawiona i rozszerzoną o kilka questów, przedmiotów i potworów grę o podtytule Zapomniane Opowieści (nawiasem mówiąc wersja ta ukazała się i na tą konsolę, ale to już zupełnie bajka).

Fable, jak na rasową baśń przystało, otwiera iście sielankowy obraz. Młodzieniec, którym przyjdzie graczowi kierować, przemierza rodzinną wioskę w poszukiwaniu środków na słodkości, które posłużyć mają za prezent urodzinowy dla siostry. Chwile po wręczeniu słodyczy, na nasza wioskę napadają bandyci, mordując jej mieszkańców i puszczając z dymem stające w niej domy. Z chłopaka pewnikiem nic by nie zostało gdyby nie pomoc czarodzieja, który niewiele tłumacząc prowadzi go na teren Gildii Bohaterów, która stanie się nowym domem młodzieńca. Mijają lata, a chłopak, którego poznaliśmy jako brzdąca, wyrasta na młodego poszukiwacza przygód. Zanim jednak opuścimy gildię, przyjdzie nam zaliczyć trzy testy, które jednocześnie pełnią rolę poradnika, pomagającego zapoznać się z podstawowymi zasadami rządzącymi Fable.

Okładanie kijem słomianych kukieł, strzelanie do nich z łuku, bądź podsmażanie ich przy pomocy pierwszego z poznanych czarów, ma jednocześnie pomóc graczowi w obraniu jednej ze ścieżek: wojownika, łucznika, bądź maga. Niezależnie od tego, jaki styl gry preferuje gracz, jest już gotowy do podjęcia pierwszego z serii questów. Misje, jakie wykonujemy w grze, zostały podzielone na trzy kategorie. Pierwsze z nich to zadania złote – są one w mniejszym lub większym stopniu związane z główną linią fabularną gry i wykonanie ich jest konieczne do jej ukończenia. Co więcej, musimy je pokonywać w określonej kolejności, ot po zakończeniu jednego dostajemy dostęp do kolejnego.

Obraz

Srebrne misje nie mają żadnego wpływu na fabułę i pełnią typową rolę questów pobocznych, których podjęcie zależy tylko i wyłącznie od widzimisię gracza. Aby zdecydować się na dowolną ze srebrnych misji musimy wybrać jej kartę w Gildii Bohaterów. Co ciekawe, wiele z tych zadań koliduje ze sobą - możemy np. zdecydować się na pomoc kupcom, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie by zbratać się z bandytami, którzy chcą przeprowadzić atak na biednych handlarzy. Wybór misji będzie miał istotny wpływ na charakter i sławę naszej postaci. Ostatnie z zadań – brązowe, zlecić nam mogą błąkający się po świecie ludzie i podobnie jak w przypadku srebrnych questów, są one opcjonalne, a więc ich ukończenie nie jest konieczne do przejścia gry. Niemniej jednak związane są one z pewnymi profitami dla naszego bohatera.

[break/]Przy wyborze misji pojawia się bardzo ciekawe rozwiązanie, otóż nasza postać może się podjąć dodatkowych wyzwań – przechwałek. Polowanie na wilkołaka jest nudne i przynosi mało sławy? Może, ale jeśli zdecydujesz się wykonać tą misję w samych majtkach, czyli bez jakiejkolwiek osłony zaczyna się robić ciekawiej, prawda? A może wolisz zadeklarować się, że rozbijesz obóz bandytów korzystając wyłącznie z gołych pieści? Nie ma problemu, jeśli tylko chcesz możesz sobie naprawdę utrudnić grę, jednak za wszelkie trudy zostaniesz dodatkowo wynagrodzony – więcej doświadczenia i punktów sławy za wykonanie zadania jest wystarczającą motywacją by ruszać na kolejne misje ratunkowe półnagim bohaterem pozbawionym jakiejkolwiek broni. Same deklaracje są przeróżne i zależą od określonego zadania, jednak należy pamiętać by nie przesadzać, bo jeśli złamiemy przyrzeczenie i podczas walki założymy zbroję, czy tez sięgniemy po miecz zarobimy mniej punktów. Rozwiązanie to zachęca gracza do stawiania sobie kolejnych wyzwań. Muszę przyznać, że sam przez pół gry biegałem w slipach, a zakupione zbroje pełniły głównie funkcję dekoracyjną podczas przechadzek po mieście między kolejnymi questami.

Obraz

Jak to w cRPGach, czy też grach z pogranicza tego gatunku, bywa bardzo ważne jest zdobywanie doświadczenia. W Fable mamy do czynienia z ciekawym zabiegiem: poza ogólnymi punktami, które zostają po pokonanych przeciwnikach, postać zdobywa wiedzę osobno z poszczególnych dziedzin. Podczas walki wręcz jesteśmy nagradzani punktami, które możemy później wydać na poprawienie krzepy, bądź fizycznej budowy naszej postaci, ale nie na nowe czary, nie poprawimy tez za nie umiejętności związanych z posługiwaniem się bronią dystansową. Analogicznie punkty otrzymane za użycie czaru da radę przeznaczyć na rozwój tylko w tej dziedzinie. Punkty ogólne, możemy zainwestować w całkowicie dowolną umiejętność.

To logiczne i wybitnie intuicyjne rozwiązanie idealnie sprawdza się w praktyce. Kolejnym novum jest wprowadzenie mnożnika zwanego Combat Multiplier. Zapełniamy go zadając obrażenia wrogom, dzięki czemu osiąga on kolejne wartości. Nic nie stoi na przeszkodzie by podnieść go nawet do kilkudziesięciu – wtedy zamiast otrzymać kilka marnych punktów za usieczenie wroga zostaniemy nagrodzeniu już całkiem pokaźną ich sumką. Warto więc podnosić go możliwie wysoko, bo dzięki temu nasza postać szybciej będzie mogła awansować. Combat Multiplier resetuje się przy przyjęciu wrogiego ciosu na klatę, albo poprzez przerwanie „komba”.

Obraz

Zdobyte doświadczenie jest jak wykorzystać. Chcesz mieć dłuższy pasek życia, bądź energii magicznej? Marzy Ci się nowy czar, czy też zwyczajnie chciałbyś być silniejszy? Wystarczy, że uzbierasz odpowiednia liczbę punktów i wrócisz do Gildii Bohaterów, a będziesz mógł kupić potrzebne umiejętności, bądź ulepszyć już te posiadane. Całość naprawdę przypomina robienie zakupów, a każdy awans naszej postaci wiąże się z koniecznością powrotu do gildii. Całość ratuje umiejętność teleportacji, która znacznie skraca czas wędrówki miedzy kolejnymi obszarami.

[break/]Wzmocniona postać jest już gotowa do zmierzenia się z silniejszymi kreaturami. Walki w grze są dynamiczne i sprawiają sporo frajdy, za sprawą swojego zręcznościowego charakteru. Podczas starć możemy blokować ciosy przeciwników, uskakiwać i turlać się pod ostrymi ostrzami, bądź szponami. Nasi oponenci też nie stoją jak kukły czekając aż rozprawimy się z nimi – są cały czas w ruchu i lubią parować nasze ataki, Na dodatek, rzadko kiedy mamy do czynienia z sytuacja gdy walczymy tylko z jednym przeciwnikiem. Na ogół atakują całymi watahami i już po pierwszej potyczce przekonacie się, że blokowanie nie jest tylko zbędnym bajerkiem. Od czasu do czasu trafiają się też bossowie, którzy nie stanowią tak na prawdę większego zagrożenia dla naszego bohatera – czy to za sprawą schematyczności zachowań czy tez żółwiego tempa. Denerwując jednak potrafi być ich ogromna żywotność, ale taka już rola bossów.

Obraz

W tym momencie warto poruszyć temat oręża, jakim przyjdzie posługiwać się naszej postaci. Oczywistym jest, że wrogów nie pacyfikujemy karcącym spojrzeniem. Poza kilkoma czarami ofensywnymi, mamy do wyboru łuki i kusze, dla lubiących walkę z dystansu, oraz szeroki wachlarz broni białej, podzielonej według kryterium wagowego. Ciężki młot będzie zadawał stosunkowo większe obrażenia, jednak tak wyprowadzane ataki będą wydawały się powolne przy szybkich cieciach lekkim ostrzem. Wszystko zależy od gracza i tego, jaki styl gry preferuje. Poza zwykłym orężem spotykamy też broń, która, można modyfikować np. przy pomocy kryształów. Nadają one broni określone atrybuty, takie jak choćby dodatkowe obrażenia od ognia, bądź zwiększona skuteczność przeciw wilkołakom. Zanim „zainwestujemy” w broń, warto pamiętać, że upgrade’ów cofnąć się nie da.

Gdy już rozgryziemy mechanikę rządzącą grą, możemy zająć się odkrywaniem fabuły. Fabuły, której konstrukcja wymusza na nas ciągłego wykonywania wyborów miedzy ścieżką dobra i zła. Gdy nasza postać nabierze wyrazistości, ludzie zaczną ją inaczej postrzegać, a zmiany ducha zostaną zilustrowane poprzez swą fizyczną manifestację. Dobra postać będzie wszędzie pozdrawiana z uśmiechem, a białogłowy będą chętniejsze na romanse. W końcu nad głową naszego bohatera zacznie się zarysowywać coraz wyraźniejsza aureola. Jeśli jednak taki pomysł na grę wydaje nam się mało atrakcyjny, możemy stać się wcieleniem zła. Przed wzrokiem takiego bezwzględnego mordercy, ludzie się kula błagając o życie, a na ich twarzach zamiast podziwu zawita strach. Nasza postać nabiera wtedy demonicznego wyglądu, a na jej czole zaczynają wyrastać rogi.

Obraz

Jeśli wygląd naszego bohatera nadal nam nie odpowiada, możemy dopasować go jeszcze bardziej do naszych upodobań. Modne uczesanie i wypielęgnowany zarost nadadzą naszej postaci zupełnie nowego charakteru. Jeśli jednak bardziej atrakcyjny wydaje nam się tatuaż pokrywający twarz, to wystarczy, że odszukamy artystę, który gotów jest przyozdobić naszą skórę jednym z gotowych wzorów. Takie coś sprawi, że nasza postać wyda się innym bardziej przerażająca. Podobnie jest z ekwipunkiem. Jeśli mamy dobry charakter, to lepiej, jeśli będziemy nosić świetliste zbroje, podkreślające nasze usposobienie; mroczne pancerze lepiej prezentują się na złych postaciach.

[break/]Na charakter naszej postaci mają też wpływ czary, z jakich decydujemy się korzystać. Niczym moce w KotOR, tutaj część z zaklęć zarezerwowana jest wyłącznie dla złych charakterów. Cóż, ciężko byłoby sobie wyobrazić dobrodusznego bohatera wzywającego do pomocy siły piekielne.

To właśnie z takich smaczków czerpie się siła Fable. Sama fabuła nie jest szczególnie ciekawa ani oryginalna, a główny wątek zamknięty jest w kilkunastu misjach, które da się wyjątkowo szybko skończyć. Jest to naprawdę mało jak na tytuł cRPG, a do takiego miana aspiruje przecież Fable. Sytuację ratuje multum dodatkowych czynności, jakich można się podjąć podczas gry. W dowolnym momencie możesz olać zlecone Ci misje i udać się na przykład na poszukiwanie wybranki serca. Tak, tak pod tym względem Fable przypomina Simsy – jednych to ucieszy, a zwolennikom hardcorowych erpegów da powody do złośliwych żartów. Na szczęście przygotowano tez zajęcia dla tych, którzy nie chcą bawić się w szczęśliwą rodzinkę. Poszukiwacze skarbów mogą zająć się odkrywaniem kolejnych wskazówek dotyczących lokalizacji ukrytej broni, lubiący wyzwania mogą spróbować sprostać wymaganiom stawianym przez demoniczne drzwi, które rozsiane są po całej krainie. Raz będzie to pokazanie się w konkretnej zbroi, kiedy indziej będziemy musieli pochwalić się odpowiednio wysoko nabitym Combat Multiplier’em. Dodatkowo mamy do dyspozycji kilka mini gierek takich jak gra w karty ( za pieniążki oczywiście), czy łowienie ryb.

Obraz

Od strony graficznej program prezentuje się naprawdę nieźle. Kolorki są bardzo soczyste i idealnie podkreślają bajkowy klimat gry. Modele postaci zostały starannie przygotowane i nie byłoby się do czego przyczepić gdyby nie ich design. Nieproporcjonalnie wielkie dłonie i stopy postaci jednym mogą się spodobać, inni za to szybko tytuł podsumują mówiąc: „gra dla dzieci”. A wbrew pozorom Fable, mimo cukierkowej oprawy, dość daleko do produkcji dla młodszych graczy. Wydarzenia tutaj przedstawione są miejscami dość okrutne, a niejednokrotne nawiązania do narkotyków tylko nas utwierdzają w przekonaniu, że Peter Molyneux, wcale nie chciał stworzyć grzecznej gry.

[break/]Muzyka w Fable jest chyba jedynym elementem, do którego nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń. Opracowane na potrzeby tytułu kawałki pasują tu idealnie i słucha się ich z przyjemnością. Głosy postaci dopasowane są, co najmniej dobrze i choć dialogi w grze stoją na średnim poziomie to słucha się ich przyjemnie. Polonizacja Fable ograniczyła się do napisów, co jest według mnie idealnym rozwiązaniem łączącym interesy graczy ceniących sobie oryginalne wersje, jak i tych, którzy słabiej znają języki. Sterowanie w grze, biorąc pod uwagę, że jest do port z konsoli, jest wygodne, intuicyjne i na pewno nie powinno nikomu sprawić problemów. Podsumowując, konwersja przeszła całkowicie bezboleśnie, co znów nie jest tak często spotykane.

Obraz

Fable: Zapomniane Opowieści to sporo dobrej zabawy i całkiem interesująca przygoda, która niestety miejscami sama siebie pogrąża zastosowanymi rozwiązaniami. Pomysł z dorastaniem podczas gry bohatera jest bardzo dobry. Co z tego, skoro stężejemy się tylko my. Nawet, jeśli minie 30 lat to innym nie przybędzie choćby jedna zmarszczka. Poza tym, jeśli jesteśmy najczarniejszym z charakterów możemy sobie jak gdyby nigdy nic do wejść Gildii Bohaterów i przyjąć zadanie zamordowania kogoś. Nazwa tej instytucji traci w tym momencie całkowicie swoje znaczenie. Może się czepiam, ale to właśnie brak konsekwencji jest największym grzechem Fable. Tworząc swoisty miszmasz gatunkowy Peter Molyneux, sprawił, że gra tak na prawdę nie jest ani pełnoprawnym cRPG, ani tytułem akcji, ani Simso-klonem. Jednemu taka mieszanka spodoba się, innemu nie, dlatego przed zakupem warto poprosić o prezentację gry.

Wszyscy Ci, którzy nie podchodzą całkowicie poważnie do gatunku gier fabularnych i nader wszystko cenią sobie luźną rozrywkę będą się przednie bawić przy tej, skądinąd bardzo dobrej, grze. Rodzime wydanie Fable zostało uzupełnione przez dodatkową płytkę CD z bajerami. Znajdziecie tu filmy z produkcji, trailerek, oraz trochę szkiców oraz artworków. Największą gratką jest jednak ścieżka dźwiękowa z Fable w skład której wchodzi 12 utworów. Warto posłuchać.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)