Francja chce, by portale społecznościowe cenzurowały „mowę nienawiści”
Portale społecznościowe pełne są materiałów, które propagują nienawiść wobec pewnych grup, nawołują do aktów agresji bądź grożą śmiercią. Sekretarz stanu ds. europejskich we Francji Harlem Désir czuje, że nie powinny zostać bez odpowiedzi. Jednak pomysł francuskich polityków nie zrobi wiele dobrego w Sieci i jest niebezpiecznie bliski cenzurze.
Strach przed nienawiścią we Francji nie powinien dziwić. Atak na redakcję Charlie Hebdo nie jest jedynym przykładem, jak starcia na tle rasy czy wiary mogą być tragiczne w skutkach. Ten rok zaczął się 3-dniową antysemicką ofensywą, prowadzoną przez zwolenników Islamu w Paryżu i jego okolicach. Troje Żydów zostało zastrzelonych gdy wychodzili z koszernego sklepu. Tylu ataków terrorystycznych w tak którkim czasie stolica Francji nie widziała od dziesięcioleci.
W ubiegłym tygodniu odbyło się pierwsze posiedzenie Narodów Zjednoczonych, poświęcone ograniczeniu antysemityzmu. Désir zaznaczył, że Internet jest medium bardzo często wykorzystywanym do propagowania nie tylko poglądów antysemickich, ale też bardziej ogólnie terroryzmu, fanatyzmu religijnego, dżihadyzmu i radykalnego islamizmu. Politycy są zgodni w tym, że trzeba ograniczać rozpowszechnianie takich treści i utrudniać dostęp do nich.
Ogromna krytyka spadła na portale społecznościowe, które zdaniem francuskiego polityka nie biorą odpowiedzialności za to, co jest na nich publikowane – w szczególności za rasistowskie czy też antysemickie komentarze. Portale takie jak Facebook czy Twitter są w jego oczach platformami wykorzystywanymi do promowania przemocy, dyskryminacji i nienawiści, a ich zarządcy mają do powiedzenia jedynie, że nie są odpowiedzialni za to, co ktoś napisał. Dopiero kiedy zgłoszone zostanie naruszenie prawa, administratorzy usuwają konkretne wypowiedzi bądź podejmują inne kroki. Francuzi chcą jednak zmusić serwisy do przejęcia odpowiedzialności, tworząc odpowiednie procedury prawne. Serwisy miałyby na bieżąco monitorować treść i w czasie rzeczywistym cenzurować „radykalne” wypowiedzi użytkowników.
Désir zapewnił oczywiście, że propozycja nie jest atakiem na wolność słowa, której tak gorąco broniły cztery miliony Francuzów po ataku na redakcję Charpie Hebdo – prawdopodobnie najsławniejszego obecnie magazynu satyrycznego na świecie. Polityk bardzo stara się jednak znaleźć i pokazać jasną granicę między wolnością wypowiadania własnych opinii, co jest jednym z fundamentalnych praw obywatela Unii Europejskiej, a swobodą podżegania do nienawiści, dyskryminacji i mordowania. Konflikt Izraela i Palestyny, który stanowi tło dla zamieszek, każdy ma prawo osądzać po swojemu, ale w jego oczach to nie daje nikomu prawa do podżegania do wojny ulicznej. Mowa nienawiści we Francji została postawiona na równi z rozpowszechnianiem pornografii dziecięcej.
Tak właśnie za mowę nienawiści i pochwałę dla terrorystów zostało uznane zachowanie komika znanego jako Dieudonné M’Bala M’Bala. Po marszu solidarności z ofiarami ataku na redakcję magazynu napisał na Facebooku, że czuje się jak Charlie Coulibaly (połączył slogan magazynu z nazwiskiem zabójcy trzech Żydów w koszernym markecie i jeszcze dwóch innych). Komik żartował także z marszu. Teraz czekają go cztery lata więzienia za popieranie terroryzmu.
W tym samym czasie na rok więzienia skazany został 22-latek, który opublikował film wyśmiewający jednego z policjantów zabitych podczas ataku na redakcję. Le Monde podaje, że w sumie po marszu przed sądem rozpoczęło się 50 takich spraw.
Warto zaznaczyć, że zainteresowanie francuskim magazynem przełożyło się na wymierne korzyści – numer wydany po ataku trzeba było wydrukować nie w 30 tysiącach egzemplarzy, jak zazwyczaj, ale aż w 7 milionach! Od 20 stycznia dzięki wysiłkom EuroPress Polska można go kupić także w naszym kraju.
Wniosek o zaostrzenie regulacji treści w Sieci i przeniesienie odpowiedzialności na konkretne podmioty jest częścią szerzej zakrojonych planów Francji. Rządzący tym krajem starają się poprawić bezpieczeństwo, wprowadzając większy nadzór w imię walki z terroryzmem i nienawiścią. Tym samym w reakcji na atak na wolność słowa magazynu satyrycznego sami w jakimś stopniu wolność słowa atakują.
Propozycja Francuzów została określona jako interesująca przez ambasadorkę Stanów Zjednoczonych w ONZ, Samanthę Power. Możemy być pewni, że projekt będzie konsultowany i poważnie myśli się o wprowadzeniu takich mechanizmów. Jest on bardzo podobny do propozycji rządu Wielkiej Brytanii, więc możemy spodziewać się, że zyska poparcie Brytyjczyków. Minister Bernard Cazeneuve ma udać się do Stanów Zjednoczonych, aby przekonać Twittera i Microsoft do współpracy w kwestii ukrócenia mowy nienawiści. Prezydent Francois Hollande zapowiedział już, że za miesiąc ukończony zostanie formalny projekt nowego prawa i zapewnił Żydów, że mogą czuć się we Francji bezpiecznie. Czyżby zamierzał „ucywilizować Internet” tak samo, jak jego poprzednik?