Francuskie służby wkroczyły do siedziby Google. Czy na pewno chodzi o podatki?
Od czerwca zeszłego roku francuskie służby prowadzą postępowanie, które ma wyjaśnić sprawę rzekomych zaległości w opłacaniu podatków przez Google. Dziś mamy do czynienia z kolejnym, dość radykalnym krokiem francuskiego rządu, który ma zmierzać do wyjaśnienia sytuacji.
24.05.2016 | aktual.: 24.05.2016 21:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak informuje Ars Technica, dziś do głównej siedziby francuskiego Google w Paryżu wkroczyły tamtejsze służby. Wszystko to w ramach trwającego od czerwca zeszłego roku dochodzenia, w toku którego wyjaśnione mają być rzekoma zaległości korporacji w opłacaniu podatków. Mowa nawet o 1,6 miliarda euro, a według francuskiego prawa, Google może nawet usłyszeć zarzut zorganizowanego prania brudnych pieniędzy.
Oczywiście nie doszło do żadnych dramatycznych scen, a zarówno przedstawiciele francuskiego działu Google, jak i globalne kierownictwo, zadeklarowało pełną chęć współpracy. Nie zabrakło jednak głosów, według których podatki mają być jedynie pretekstem, medialną przykrywką.
Według Nie od dziś wiadomo przecież, że prawo podatkowe może być alternatywną formą kary, a nawet narzędziem politycznym.
Czy jednak można traktować takie głosy poważnie? Bardziej rzuca się w oczy raczej paneuropejska kampania, w ramach której rządy prowadzą skrupulatne dochodzenia w sprawie rozliczeń podatkowych Google. Sytuacja jest bowiem znacznie bardziej złożona i wynika z tego, że główna europejska siedziba Google leży w Irlandii, gdzie prawo podatkowe jest, w stosunku do Francji, łagodne wobec korporacji.
To jednak nie może stanowić argumentu dla władz nad Loarą, które na fali dochodzenia antymonopolistycznego przeprowadzanego przez Komisję Europejską, widzą zapewne potencjalną okazję, by uszczknąć coś dla siebie. Nie ma zatem wątpliwości, że dla Google w Europie nadeszły ciężkie czasy, a stanowić one mogą jedynie zapowiedź poważniejszych problemów.