Google Chrome to nie wszystko. Inne przeglądarki z Chromium (część 2)
Po co tworzyć kolejną nową przeglądarkę opartą o Chromium? Rzadko chodzi o braki w samym Google Chrome. Niektóre przeglądarki powstały na przykład tylko po to, by promować usługi swoich twórców. Dostępne jednocześnie... przez dowolną inną przeglądarkę.
17.03.2023 | aktual.: 20.03.2023 08:41
Praktyka tworzenia "firmowych przeglądarek" uchodzi za archaiczny pomysł (chwilowo odstawmy na bok argument, że taką firmową przeglądarką jest Microsoft Edge). Ich genezą było to, że kiedyś dostawcy łącz internetowych wydawali płyty zawierające potrzebne do pracy w Sieci oprogramowanie. Możliwość instalowania programów z płyty zamiast ściągania ich, maskowała nędzną często prędkość usługi.
W Polsce na takich płytkach lądował między innymi "brandowany" przez Telekomunikację Polską Internet Explorer. Do takiego IE5 dodawano polskie zakładki, wtyczki i zoptymalizowane dla "naszego" internetu ustawienia domyślne. Okno przedstawiało się tytułem np. "Neostrada Plus wita Cię w Internecie!" zamiast "Microsoft Internet Explorer".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
AOL Shield
Amerykańcy ISP także dodawali swoje przeglądarki oparte o IE, ale dodatkowo (co u nas na szczęście nie miało miejsca) obudowane dziwacznym wielkim, upraszczającym interfejsem, przypominającym tzw. telefony dla seniora. Były to MSN Explorer oraz AOL Shield. Oba dalej istnieją (!), acz pierwszy, oparty o IE, wymaga łącza telefonicznego z USA. AOL Shield z kolei jest nowszy… ale dziś i tak przestarzały. Polskim odpowiednikiem takich cudów były jedynie "konektory" - kolorowe programy z wielkim przyciskiem "Połącz", wywołującym pod spodem skonfigurowane w Windowsie połączenie.
Firma AOL świadczy dalej usługi Dial-Up. Specjalnie dla nich przygotowane są dwie przeglądarki - Shield, oparta o Firefoksa 52.4, działająca na XP i coraz głębiej ukrywana, oraz Shield Pro. Ta druga jest "ogoloną" z usług Google, niezaktualizowaną (i nieaktualizującą się) wersją Google Chrome. Jedynym uzasadnieniem sensowności jej istnienia jest niegenerowanie ruchu związanego z sugestiami wyszukiwania, aktualizacjami, certyfikatami i telemetrią. Shield Pro jest dzięki temu znacznie trudniejszy w obsłudze i mniej bezpieczny od Chrome. Dodatkowo, nie działa w nim synchronizacja haseł. Korzystanie z AOL Shield w Polsce to raczej zły pomysł.
Pozdrowienia z Wietnamu
AOL Shield to postrzelony pomysł. Kierując oczy na Daleki Wschód, dostrzeżemy coś znacznie ciekawszego. Mianowicie przeglądarkę Cốc Cốc, co po polsku oznacza "puk puk". Jest ona dostosowana pod swój kraj pochodzenia, czyli Wietnam. Przede wszystkim, korzysta z własnej wyszukiwarki: firma tworząca Cốc Cốc utrzymuje także regionalną wyszukiwarkę, niezależną od Google - ma to potencjalne zalety na płaszczyźnie politycznej, ale nie dla nas. Wszak jest to przeglądarka stworzona przez państwo komunistyczne.
Poza tym, przeglądarka obsługuje przeszukiwanie na podstawie RevDNS. Pozwala to omijać zablokowane strony internetowe, co gdzieniegdzie w Wietnamie bywa przydatną funkcją. Pola tekstowe w Cốc Cốc posiadają ułatwienia wprowadzania tekstu wietnamskiego. Jest to język wyjątkowo niewdzięczny do zapisywania alfabetem łacińskim, ten jest jednak oficjalnym alfabetem w Wietnamie. W rezultacie zapis wymaga użycia oszałamiającej liczby znaków diakrytycznych ("akcentów"). Cốc Cốc ma to ułatwiać.
Naver Whale
Podobnie sprzężoną z lokalnym portalem przeglądarkę ma Korea Południowa. Jest nią Whale, stworzony przez Naver Corporation. Firma ta, zupełnie nieznana w Polsce, jest gigantycznym południowokoreańskim przedsiębiorstwem o rocznym przychodzie w okolicach 3,5 miliarda dolarów. Naver oferuje, między innymi, własną wyszukiwarkę internetową, usługi synchronizacji z wykorzystaniem własnej infrastruktury, komunikator LINE, portal komiksowy WebToon, translator Papago, środowisko nauki zdalnej WhaleSpace i portal dotcomowy typu "strona domowa".
Wszystkie te usługi są dostępne jednym kliknięciem w przeglądarce Naver Whale. Znajdujące się wewnątrz niej Chromium zostało skonfigurowane tak, by korzystać z infrastruktury Naver. Co ciekawe, duża część adaptacji została zrealizowana poprzez dodanie rozszerzeń i opcji. Oznacza to, że można je "wyciąć", otrzymując tym samym względnie czystą przeglądarkę. Synchronizacja jednak przebiega wyłącznie przez Naver i jedyna zmiana, jaką możemy zastosować to przełączenie z konta Whale na konto… WhaleSpace. Przeglądarka jest przetłumaczona na angielski, ale podpięte usługi już nie. 운수 나쁘게.
A co dla nas?
Z polskiej perspektywy powyższe przeglądarki są dziwaczne. Ale da się zrozumieć, dlaczego powstały. Amerykański dial-up, zwłaszcza na starszych komputerach, potrzebuje zminiaturyzowanej przeglądarki. Komunistyczny Wietnam tworzy państwową/narodową przeglądarkę z powodów ideologicznych. A Naver jest tak olbrzymi, że ich produkt to w pierwszej kolejności segregator na usługi, a nie przeglądarka internetowa. Jedno jest jednak pewne: w kwestii przeglądarek, w Polsce stosujemy zdecydowanie bardziej sensowne alternatywy. Ostatnią regionalną przeglądarką była chyba Sylaba Komunikator...
Dla porządku przytoczmy zatem najważniejsze alternatywy dla Chrome wykorzystujące silnik Blink (serce projektu Chromium). O nich następnym razem.
Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl