Hyperbook NH5, taka wydajność w super cenie! Co potrafi mobilny GeForce RTX 3060 - test
Hyperbook ze swoimi montowanymi w stolicy notebookami zadomowił się na dobre na polskim rynku mobilnych rozwiązań. Producent sukcesywnie wprowadza nowości do swojej oferty, poszerzając już i tak bogate portfolio notebooków. Właśnie taka nowość trafiła do nas na testy. Hyperbook NH5, którego znakiem rozpoznawczym jest mobilny GeForce RTX 3060. Czy sprzęt jest wart swojej ceny i jak sprawuje się w codziennym użytkowaniu, dowiecie się z niniejszej recenzji. Zapraszam.
05.03.2021 18:27
Seria NH5 (i NH7) jest w ofercie producenta od kilku dobrych lat. To notebooki ze średniej półki, które mają bardzo dobry współczynnik ceny do wydajności. Nowy przedstawiciel przeszedł lekki lifting, co przyczyniło się do jeszcze lepszego odbioru niż modele z ubiegłych lat.
Klasyczny wygląd w nowej odsłonie
I tak pierwsze co rzuca się w oczy, to zgrabniejsza obudowa i niższa waga w stosunku do modelu z roku 2020. Jako przedstawiciel modeli 15,6 cala, notebook został zamknięty w obudowie o wymiarach 361 mm na 258 mm, przy grubości niespełna 28 mm. Waga z baterią została ograniczona do 2,2 kg. Model starszy ważył przeszło 2,5 kg i był zdecydowanie grubszy. Obudowa została wykonana z grafitowego plastiku. Jest on całkiem dobrej jakości, nie skrzypi. Obudowa jest dobrze spasowana i prezentuje się przyzwoicie. Pewnym smaczkiem jest górna pokrywa, która została wykonana z aluminium w kolorze reszty obudowy. Na obudowie nie znajdziemy, żadnych elementów podświetlanych. Całość wygląda bardzo tradycyjnie i tym samym może podobać się osobom, które poszukują klasycznych rozwiązań.
Kolejna rzecz, która wręcz wybija się na pierwszy plan, to wypusty ciepłego powietrza. Mamy ich aż cztery na bocznych krawędziach, plus ażurowa pokrywa od spodu. Widać, że producent postawił mocny akcent na chłodzenie i poprawne pozbycie się nadmiaru ciepła z wnętrza obudowy. W dalszej części tekstu dowiecie się, czy te zabiegi przyniosły pożądany skutek.
Jeśli chodzi o wyprowadzone porty, to tu też zaszły zmiany a przyszły nabywca powinien być zadowolony z dostępnego arsenału. I tak po lewej stronie patrząc na ekran, znalazły się gniazda słuchawek i mikrofonu, dwa gniazda USB (jedno 2.0 i jedno 3.0), bliżej matrycy znalazło się gniazdo zabezpieczenia Kensington. Po prawej stronie notebooka znalazło się gniazdo USB 3.0 i mini DisplayPort oraz pełnowymiarowy czytnik kart SD.
Na tylnej krawędzi producent umieścił HDMI (niestety nie w wersji 2.0), gniazdo sieciowe, USB C z możliwością przesyłania obrazu oraz gniazdo zasilania. Czy czegoś zabrakło? Moim zdaniem nie, mamy właściwie wszystko, czego potrzeba do pracy z nowoczesnym laptopem.
Po otwarciu notebooka widzimy pełnowymiarową klawiaturę z blokiem numerycznym i dużą płytkę dotykową z dwoma fizycznymi klawiszami. Nie udało się namierzyć czytnika linii papilarnych, który u poprzednika był wbudowany w touchpada. Na pulpicie roboczym odkryjemy delikatne przetłoczenia, które dodają atrakcyjności Hyperbookowi.
Klawiatura to do bólu standardowa konstrukcja z tradycyjnym układem klawiszy. Typowa membranówka, którą w razie potrzeby łatwo wymienimy. Można mieć pewne obiekcje co do gęstości upakowania klawiszy, ale umówmy się, fizyki nie da się oszukać. Na całe szczęście, tak jak pisałem, nie ma udziwnień w układzie i właściwie od startu można pisać bezwzrokowo. Klawiatura posiada podświetlenie RGB, jednak nie ma tu stref podświetlenia. Niby mamy pełne RGB, ale cała klawiatura może świecić w danym momencie tylko jednym kolorem. Nawet nie można podświetlić pojedynczych klawiszy np. WSAD.
Czas na ekran. Ten jak wspominałem, ma przekątną 15,6 cala. Wokół niego znalazły się dość grube ramki o szerokości około 6 mm. Nie mówiąc już o dolnej belce, która ma wysokość aż 2 cm! Sam ekran to IPS z matową powłoką, którą coraz trudniej znaleźć w tańszych konstrukcjach. Model LM156LF-1F02 wyprodukowany przez dużego OEM-a, firmę Panda. Znaki szczególne: Full HD, odświeżanie 144 Hz, pokrycie barw AdobeRGB 70 procent i sRGB 90 procent.
Tu ważna uwaga. Na rynku można znaleźć ekrany Panda o podobnym oznaczeniu LM156LF-GLXX i CLXX (istotne jest oznaczenie po myślniku) jednak o zupełnie innych parametrach obrazu! Krążą opinie o znacznie dłuższym czasie reakcji matrycy i znacznie gorszym odwzorowaniu kolorów, np. pokrycie sRGB sięga zaledwie 60 procent a AdobeRGB tylko 38! Różnice są kolosalne, o czym świadczą krążące po internecie opinie. Tym samym zalecam koniecznie przed zakupem sprawdzenie oznaczenia matrycy, aby uniknąć rozczarowania. Mam nadzieję, że w przypadku Hyperbook NH5, matryce są powtarzalne i oznaczone indeksem LM156LF-1F02, wtedy nie widzę problemu :)
Stabilny rozwój i gwóźdź programu
Aspekty zewnętrzne mamy już za sobą, przechodzimy gładko do wnętrza Hyperbooks HN5. W temacie procesora prodcent postawił na niebieskiego konia o oznaczeniu Intel Core i7 10870H. To przedstawiciel rodziny Comet Lake wytworzony w procesie 14 nm, jeszcze! Właściwie jest to proces 14 nm ++ i można przyjąć, że to już czwarta iteracja leciwej mikro architektury Broadwell-Skylake, gdzie ten proces produkcji zadebiutował w 2015 roku!
Do dyspozycji mamy 8 fizycznych rdzeni z 16 wątkami logicznymi. Nominalnie procesor pracuje z częstotliwością 2,2 GHz a dzięki Turbo Boost 3.0 osiąga maksymalnie 4,8 GHz na wszystkich rdzeniach. W trybie TVBF osiąga maksymalnie 5 GHz.Procesor ten jest drugim pod względem wydajności w rodzinie i7 Comet Lake i co ciekawe wydajnościowo jest nawet mocniejszy od i9 9880H! Porównując wynik do konkurencji, bardzo blisko mu do AMD Ryzen 9 4900HSS. Tak przynajmniej twierdzi wewnętrzny test w aplikacji CPU-Z.
Jeśli chodzi o pamięć RAM, do dyspozycji procesora jest łącznie 16 GB. W notebooku znalazły się dwa jednostronne moduły po 8 GB każdy o taktowaniu 2933 MHz, czyli tyle ile natywnie obsługuje kontroler wbudowany w procesor. Hyperbook postawił na produkt polski i wybrał moduły firmy Wilk o oznaczeniu W-HK29S08G. Oba banki w notebooku zostały już zajęte i jeśli przyjdzie nam ochota na rozbudowę, wymagana będzie wymiana obu modułów na większe, bez możliwości dodania.
Jeśli chodzi o system pamięci masowej, warszawski producent postawił na sprawdzone i uznane rozwiązanie. W testowej konfiguracji znalazł się dysk SSD Samsung EVO 970 Plus o pojemności 500 GB. Dysk korzysta z szybkiej magistrali PCI-Express 3.0 oraz z kontrolera NVMe. Specyfikacja dysku mówi o prędkościach odczytu/zapisu na poziomie, odpowiednio 3500/2500 MB/s co potwierdzają przeprowadzone testy.
Warto dodać, że pamięć masową w prosty sposób można rozbudować, gdyż do dyspozycji użytkownika pozostawiono kolejne gniazdo M.2 i tradycyjne SATA, do którego możemy wpiąć kolejny dysk SSD lub tradycyjnego talerzowca 2,5 cala, gdyby zaszła taka potrzeba.
Czas na grafikę, najważniejszy element dla graczy, który decyduje o wydajności danego notebooka. Tu mamy do czynienia z GeForce RTX 3060 w wersji mobilnej. Oto król średniej półki w pełnej odsłonie.
Karta bazuje na architekturze Ampere i rdzeniu GA106 wyprodukowanym przez Samsunga w procesie technologicznym 8 nm. Powierzchnia układu została zmniejszona do 276 mm kwadratowych, gdzie upchnięto 13 250 mln tranzystorów. Użytkownik otrzymuje 3840 rdzeni CUDA (o dziwo więcej niż desktopowej wersji RTX 3060 :)) 30 rdzeni RT, tensorów mamy tutaj 120, natomiast jednostek rasteryzujących i TMU odpowiednio 48 i 120. Rdzeń karty pracuje z zegarem maksymalnym 1425 MHz.
Do dyspozycji karty jest 6 GB pamięci VRAM GDDR6 o przepustowości szyny 192 bity. Efektywne taktowanie wynosi w tym przypadku 14000 MHz.
Dlaczego piszę w "tym przypadku"? Bo, jak już wcześniej pisałem przy okazji testu notebooka z mobilnym RTX 3080, Nvidia wprowadziła nowe oznaczenia mobilnych układów graficznych, które teraz oznaczane są w zależności od zapotrzebowania na energię (TGP). I taki RTX 3060 może pracować z TGP od 60 do 115 W, a przy zastosowaniu technologii Dynamic Boost 2.0 może dobić nawet do 130 W. Natomiast taktowanie pamięci na kartach waha się od 12000 MHz do 14000 MHz w zależności od współczynnika TGP właśnie. W testowanym laptopie znalazł się jeden z najsłabszych modeli oznaczony TGP 80, co może oznaczać wydajność słabszą nawet o kilka procent w stosunku do najmocniejszego wariantu.
Wprowadzenie nowych oznaczeń spowodowało spore poruszenie zarówno u użytkowników jak i też wśród branżowych dziennikarzy. Jak widać na dołączonej grafice przygotowanej przez dziennikarzy z Videocardz, w ekstremalnych sytuacjach RTX 3080 mógł być mniej wydajny w obliczeniach od RTX 3060! Zielony gigant jednak szybko zareagował i nakazał jednoznacznie podawać w specyfikacji notebooków użyty układ. Sprawa jest dość świeża i zasadniczo, żaden z wielkich producentów, dotychczas tego nie zrobił. Za to na stronie Hyperbooka w trakcie konfiguracji notebooka przy karcie graficznej widnieje dopisek TGP 80 W. Brawo za szybką reakcję.
Tyle w kwestii sprzętowej. Specyfikację już znamy, przechodzimy do testów. Niech przemówią twarde cyfry.
Testy syntetyczne
Na potrzeby sprawdzenia możliwości notebooka zaktualizowane zostały wszystkie wrażliwe programy i system, w tym najnowszy pakiet sterowników GeForce Game Ready Drivers for Notebook 461.72, na dysku zagościły 3DMark, PCMark 10, Cinebench R20 i pakiet oprogramowania testujący sprzęt pod względem CAD/CAM, czyli niezastąpiony SPECViewPerf20.
Zaczynamy tradycyjnie od testu procesora w programie Cinebench R20. W teście wielu rdzeni Core i7 10870H osiągnął 4091 punktów. Jaki postęp w tym przypadku osiągnął Intel widać na porównaniu do procesora Intel Core i9 10980H, który osiągnął w tym samym teście 3994 punktów.
W teście jednego rdzenia i7 do i9 10-generacji trochę brakuje. 458 punktów dla i7 10870H, i9 10980H zameldował się z 474 punktami. Jak widać, wystarczyło około roku żeby procesor z serii Core i7 niemal zrównał się z wysokowydajnym Core i9.
Kolej na uniwersalny test PCMark 10, gdzie sprawdzimy ogólną wydajność w zastosowaniach biurowych, multimedialnych, czy też edycji video. Dla porównania wyników weźmiemy te, uzyskane przez testowanego całkiem niedawno MSI GE75 Raider 10SGS z i9 10980H i kartą GeForce RTX 2080 Super.
Wynik mówi sam za siebie, Hyperbook uzyskał rewelacyjne 6007 punktów, gdy teoretycznie mocniejsza jednostka uzyskała tych punktów 6002, co przecież jeszcze całkiem niedawno było świetnym wynikiem!
Operacje trójwymiarowe sprawdzamy w testach 3DMrak FireStrike i Time Spy. I tak w tym pierwszym Hyperbook z RTX-em 3060 osiąga 18396 punktów, notebook z RTX-em 2080 Super 20637 punktów. Różnica około 10 procent wydaje się niewielka, biorąc pod uwagę, że RTX 2080 to na papierze znacznie mocniejszy układ GPU.
W teście Time Spy zachowane zostaje status quo, notebook z RTX 3060 przebił granicę 8 tys. punktów i realnie osiągnął 8379 punktów. Konfiguracja z kartą RTX 2080 Super uzyskał 9329 punktów.
Do kompletu jeszcze jeden test z biblioteki 3DMarka, Port Royal, który sprawdza wydajność komputera w środowisku DirectX 12. I tak najnowszy wypust Hyperbooka w tym treści osiąga 4874 punkty, a notebook MSI z układem RTX 2080 Super przebija granicę 6 tys. punktów. Różnica ponad 20 procent na korzyść RTX 2080 Super raczej nikogo nie powinna dziwić.
Kolejny test, który już zagościł na stałe w naszej procedurze to SPECViewPerf20. Zestaw narzędzi, które wykorzystuje się w profesjonalnych zastosowaniach komputerów. W pakiecie znalazły się takie środowiska jak 3D Studio Max, Maya, Catia czy Solidworks.
Cóż, efekt był do przewidzenia, jednak nie widać spektakularnych różnic. GeForce RTX 3060 wypada całkiem dobrze w poważniejszych zastosowaniach. Ten sprzęt można śmiało rozpatrywać w kategoriach notebooka do pracy w środowiskach CAD/CAM. Zwłaszcza jeśli porównamy bezpośrednio cenę konfiguracji, tu Hyperbook zwyczajnie rozjeżdża przytoczonego MSI.
Choć Hyperbook NH5 nie posiada certyfikatu NVidia Studio, tak przygotowany notebook spokojnie poradzi sobie z edycją wideo czy renderingiem w profesjonalnych zadaniach. Więcej o tym projekcie przeczytacie w mojej publikacji sprzed roku. Jak trafiony jest to projekt, świadczy wydłużająca się lista partnerów, którzy współpracują na tym polu z NVidią.
Gramy na mobilnym GeForce RTX 3060
Przechodzimy do testów w grach. To właśnie tam sprawdzać się będzie najlepiej opisywana konfiguracja. Rozdzielczość Full HD, matryca 144 Hz i rewelacyjne komponenty powinny sprawić, że granie nawet na ekranie 15,6 cala będzie czystą poezją. Oto czego możecie się spodziewać po tandemie i7 10870H i odmianie mobilnej GeForce RTX 3060.
Zaczynamy od Battlefield V i kampanii Tirailleur, jakość grafiki na Ultra i średnia wyświetlanych klatek oscyluje w okolicach 130. Po włączeniu śledzenia promieni spadek jest zauważalny, jednak nadal frame rate utrzymuje się na wyjątkowo płynnym poziomie, blisko 70 kl/s. Kolejny tytuł to Shadow of the Tomb Raider, jakość grafiki ustawiona na Ultra i do tego włączone śledzenie promieni w czasie rzeczywistym, efekt? Gramy płynnie przy 8o kl/s! Wiedźmin 3, jakość grafiki Uber, miejsce testowe to przebieżka po novigradzkim rynku. Średnia klatek w okolicach 90! Red Dead Redemption 2 zaskoczył mnie wynikiem w okolicach 50-60 kl/s.
Czas na creme de la creme, Cyberpunk 2077. Tytuł, który wciąż podgrzewa emocje. Standardowe ustawienia to jakość grafiki Ultra, bez RT i DLSS. City Center wita nas ze średnią klatek w okolicach 50. Włączenie Ray Tracingu powoduje spadek w okolice 30 klatek na sekundę, jednak za sprawą DLSS ustawionego na "JAKOŚĆ" wracamy w okolice 55-60 klatek.
Jak widać, w ciężkie tytuły pogramy płynnie i z największą przyjemnością w rozdzielczości Full HD i przy maksymalnych ustawieniach grafiki. Aby wbić się na poziom 144 klatek i więcej, koniecznie jest zmniejszenie detali na "ŚREDNIE" lub przesiadka na gry takie jak Fifa 20, Doom Eternal czy Appex Legends i reszta tytułów e-sportowych. Tu jeszcze taka ciekawostka, sześcioletnie GTA 5, w Full HD i przy jakości Ultra śmiga "ledwo" w 100 klatkach na sekundę :)
Cóż napisać, jestem pod ogromnym wrażeniem podesłanej do testów konfiguracji. O ile procesor Intel Core i7 nie wzbudza u mnie takich emocji, to układ graficzny GeForce RTX 3060 już tak! Zwyczajnie zostałem zaskoczony osiągami, co oczywiste zaskoczony pozytywnie. Co prawda ploteczki krążące po sieci wspominały o rewelacyjnej wydajności układu ze średniego segmentu, jednak nauczony doświadczeniem, odrzucałem te rewelacje. A tu taka niespodzianka.
Moje obawy, w pierwszych chwilach testów, potęgował fakt, że TGP mobilnego RTXa 3060 w tym przypadku było na poziomie zaledwie 80W z maksymalnych dostępnych 115W. Okazuje się, że karta z takim ograniczeniem działa rewelacyjnie a moje obawy były bezzasadne. Do tego GPU korzysta z technologii Dynamic Boost 2.0, która to pozwala na chwilowe podbicie zasilania do 95W i tym samym może osiągnąć maksimum wydajności układu graficznego.
Wrażenia, chłodzenie, oprogramowanie, bateria...
Po blisko dwóch tygodniach spędzonych z odświeżonym Hyperbookiem NH5 mogę oświadczyć, że to kawał dobrego sprzętu. Choć przy jego budowie użyto plastiku, ogólny odbiór jest naprawdę dobry. Może to smuklejsza bryła? Może lepsza matryca, a może duet w postaci Intel Core i7 i karty GeForce RTX 3060? A może w końcu chłodzenie, które moim zdaniem jest rewelacyjne, a na które zazwyczaj narzekałem przy okazji testów notebooków od tego producenta.
Chłodzenie, pięta Achillesowa wielu naprawdę świetnych konstrukcji. Hyperbook też borykał się z tym problemem, zwłaszcza w notebookach z wydajniejszymi komponentami. W odświeżonym NH5 jest zupełnie inaczej. Dwa duże wentylatory chłodzą oddzielnie układ graficzny i procesor. Podczas maksymalnego obciążenia kręcą się one z prędkościami około 4400 obr/min dla GPU i blisko 4700 obr/min dla CPU. Generuje to słyszalny szum, jednak nie jest ona przesadnie uciążliwy. Warto mieć na uwadze, że z maksymalnymi nastawami będziemy mieli do czynienia niezwykle rzadko.
A to dlatego, że w trakcie zwyczajnej pracy czy podczas sesji z Netflixem chłodzenie będzie praktycznie niesłyszalne. Wentylator na procesorze kręci się wtedy z prędkością ledwo przekraczającą 2000 obr/min a ten od karty graficznej nie kręci się wcale! Dopiero po przekroczeniu temperatury powyżej 60 stopni, układ chłodzenia zaczyna działać.
Temperatury. Tu muszę przyznać, że Hyperbook zaskoczył mnie jeszcze bardziej niż w przypadku chłodzenia. Bo jak inaczej nazwać to, że temperatura procesora najczęściej będzie oscylować w granicach 50-60 stopni Celsjusza. Podczas gry i testów osiągnie maksymalnie 95 stopni, a zjawisko thermat throtlingu będzie niemal niezauważalne. To szok, biorąc pod uwagę, jak często procesory Intela w notebookach znacznie bardziej uznanej konkurencji z tym zjawiskiem musiały się konfrontować dużo częściej.
Mobilny GeForce RTX 3060 też wypada świetnie pod względem termicznym. Przy mniej wymagających operacjach zarejestrowana temperatura waha się od 40 do 50 stopni Celsjusza. Podczas grania i wymagających testów maksymalnie zarejestrowałem 83 stopnie. To świetny wynik, jak na mobilny układ.
Jeśli chodzi o oprogramowanie, Hyperbook postawił na rozwiązanie bardzo proste, jednak wystarczające i spełniające swoją rolę, poznajcie Control Center 3.0. To aplikacja, w które możemy spersonalizować chłodzenie, klawiaturę, wybrać plan zasilania itp.
Główny ekran został podzielony na cztery okna "Power Modes", "Flexikey", "LED Keyboard" i "FAN Speed Control". Po kliknięciu Power Modes mamy możliwość wyboru scenariusza zasilania. Przyda się, kiedy pracujemy bez gniazdka lub chcemy ustalić na sztywno maksymalną wydajność. W zakładce Flexikey przypiszemy różne akcje i makra do klawiszy na klawiaturze czy też dla podłączonej myszki.
Za pomocą LED Keyboard wybierzemy podświetlenie klawiatury i ustawimy czas, po jakim podświetlenie się wygasi. Jak już wspominałem, nie ma tutaj stref, jest tylko jeden kolor podświetlenia całości, który wybieramy z dostępnej palety. Warto dodać, że mamy też możliwość zmiany natężenia podświetlenia, zarówno z poziomu aplikacji jak i za pomocą klawisza Fn i bloku numerycznego. Oczywiście jest też możliwość całkowitego wyłączenia podświetlenia. Ciekawostką jest, możliwość wyciągnięcia statystyk ile razy użyliśmy danego klawisza.
Ostatni ekran umożliwia podejrzenie pracy wentylatorów, zmiany ich ustawień w ilości trzy, oraz co ważne w przypadku ustawienia CUSTOM, możemy zmienić krzywą pracy wentylatorów, czyli jak mają się zachować przy określonej temperaturze. Choć aplikacja jest w języku angielskim, to jej obsługa jest bajecznie prosta, nawet dla osób, które nie władają biegle mową Szekspira.
Jeśli chodzi o soft, warto dodać jeszcze, że Hyperbook aplikuje oprogramowanie Sound Blaster Cinema, które umożliwia zmianę charakterystyki dźwięku w zależności od naszych działań na komputerze. Mamy profile do filmu, różnych gier czy do słuchania muzyki. Na wbudowanych głośnikach różnicy raczej nie zarejestrujemy, są, jakie są. Zmiany mają sens, kiedy korzystamy ze słuchawek, wtedy usłyszymy różnicę dość wyraźnie.
Na koniec słów kilka o baterii. Na wyposażeniu jest moduł o pojemności 45 Wh, co już na starcie zabawy ze sprzętem spowodowało zapalenie u mnie czerwonej lampki. Ale do rzeczy. Spektakularnych wyników w pracy bez kabla spodziewać się nie można, niestety. Akumulator w tym notebooku można traktować jako tylko dodatek. Nieskomplikowane prace edytorskie, muzyka w tle i baterii wystarczy nam co najwyżej na dwie godziny z hakiem. Za to pełne ładowanie baterii potrwa 3 godziny i 17 minut, czyli dłużej niż praca na niej, normalnie fenomen :)
O graniu podczas podróży możemy myśleć, ale tylko wtedy kiedy ta podróż nie będzie dłuższa niż godzina, w teście PCMark i scenariuszu GRA, laptop wyłączył się po 56 minutach. Cóż, bateria to zdecydowanie najsłabszy element NH5. Pewnym pocieszeniem jest możliwość łatwej wymiany baterii, co w najnowszych konstrukcjach nie jest to takie oczywiste.
Warto, nie warto?
Poza baterią nowa odsłona Hyperbooka NH5 prezentuje się znakomicie. Całkiem przyzwoite wykonanie, świetna matryca jak na Hyperbooka, do tego wydajność rewelacyjna jak na tę półkę cenową. Ze szczegółów warto wspomnieć o bardzo kulturalnym systemie chłodzenia. To wszystko powoduje, że obok tej pozycji trudno przejść obojętnie. Jestem pod wrażeniem mobilnego GeForca RTX 3060, który w tym przypadku robi zdecydowanie robotę. Bardzo dobra wydajność GPU, niskie zapotrzebowanie na energię i dostęp do najnowszych rozwiązań typu Ray Tracing, DLSS 2.0, a nawet najnowszy NVidia BAR (ten jest dostępny, póki co, tylko w kartach RTX 3060).
Jest jeszcze coś, co akurat w przypadku notebooków wyróżnia markę Hyperbook. Jako jeden z niewielu producentów umożliwia pełną swobodę przy konfiguracji wybranego modelu. Z racji tego, że, Hyperbook opiera się na kadłubkach (gotowe konstrukcje, choć pozbawione kilku kluczowych elementów), to kupujący może przygotować jednostkę pod siebie, do wyboru mamy lepsze chłodzenie, pełną dowolność jeśli chodzi o pamięć czy wybór dysków. Możemy nawet wybrać kartę WiFi. Takie podejście firmy od lat, przyczynia się o tego, że marka Hyperbook ma swoich klientów. A nowa konstrukcja NH5 może tylko zachęcić tych niezdecydowanych.
Z racji tego, że sprzęt możemy dość swobodnie konfigurować ostateczna cena może się dość znacznie różnić, od 5500 PLN, gdzie mamy tylko 8 GB pamięci RAM i dysk SSD 480 GB o znacznie niższych parametrach, przez np. testowaną konfigurację, która kosztuje około 5900 PLN, po najwyższy wypas z 64 GB pamięci RAM, trzema dyskami o łącznej pojemności 3 TB i systemem Windows 10 za ponad 10 tys. PLN. Nic tylko przebierać, wybierać i kupować, bo warto.
Właśnie na naszych oczach trwa istne szaleństwo, komputery stacjonarne przestały być drastycznie wydajniejsze od notebooków. Do tego zawirowania z cenami kart graficznych, spowodowały, że kupno stacjonarki nie tylko staje się nieopłacalne, ale też bardzo utrudnione. Komuś udało się kupić kartę RTX 3060? I nie piszę tu o zdjęciach za 1500 czy 2700 PLN :). Za to ceny notebooków sukcesywnie spadają, a wydajność rośnie. Jak pokazały testy Hyperbooka NH5 aktualnie możemy liczyć na wydajność porównywalną z notebookami sprzed kilku miesięcy czy roku, które wtedy kosztowały w okolicach 10 tys. złotych! Do czego to doszło.
- smukła obudowa
- dobre wykonanie
- świetna matryca IPS 144 Hz
- wydajny Intel Core i7 10870H
- wydajność mobilnego GeForce RTX 3060
- kulturalne chłodzenie
- krótka praca na baterii