Internet Rzeczy to początek Internetu Wszystkiego. IoT na OVH Summit 2015
Od przedstawicieli francuskiego OVH w ciągu ostatnich dwóch dni wielokrotnie słyszeliśmy frazę: Internet Rzeczy to początek Internetu Wszystkiego. Futurologiczne stwierdzenie można uznać za swoiste motto sporej części trzeciej już edycji OVH Summit, która zakończyła się wczoraj w paryskich dokach. Obok szeregu całkiem ciekawych pomysłów dotyczących nie tylko kwestii stricte technicznych, to właśnie Internetowi Rzeczy przyjrzeliśmy się podczas szczytu najbardziej wnikliwie. A trzeba przyznać, że OVH zrobiło wiele, by przyglądać było się czemu.
25.09.2015 | aktual.: 29.08.2018 12:38
Już po pierwszej rozmowie, jaką odbyliśmy z Henrykiem Klabą, prezesem OVH, trudno było zachować jakiekolwiek wątpliwości co do dalszego kierunku rozwoju firmy. Z pełnym przekonaniem zadeklarował on, że kolejnym krokiem milowym (ostatnim miała być popularyzacja urządzeń mobilnych spowodowana pojawieniem się pierwszego iPhone'a i iPada) jest Internet Rzeczy. Więcej na temat wizji i planów OVH, a także praktycznych zastosowań IoT, powiedział nam Sylvain Wallez odpowiedzialny w OVH za rozwój platforme IoT.
Czujniki na torach, pompach i w domach
Koncepcja komunikacji urządzeń bez ingerencji człowieka ma być przez OVH realizowana zarówno w przypadku gospodarstw domowych, jak i przemyśle, z pewnym naciskiem na to drugie. Klaba wymienił trzy przykłady zastosowań IoT, które mogłyby zostać uruchomione już w niedalekiej przyszłości.
Jeden z nich, w pewien sposób symboliczny, dotyczy kolei, a konkretniej pociągów TGV. OVH widzi dla siebie duże pole do popisu, jeżeli chodzi o adaptację Internetu Rzeczy w warunkach zarządzania ruchem kolejowym (nie byle jakim, bo ruchem o maksymalnej prędkości oscylującej w granicach 320 km na godzinę) za pomocą czujników. Wizja zakłada zamontowanie ich na francuskich torach kolejowych, co miałoby służyć na przykład odczytowi temperatury czy zdobywaniem precyzyjnych informacji na temat przejazdu konkretnego składu. Nietrudno domyślić się, że analiza tych danych – OVH skupia się przede wszystkim na odczytach temperatury i detekcji ruchu – miałaby także posłużyć zautomatyzowanej diagnostyce całej sieci.
Niejednokrotnie przytaczanym podczas szczytu przykładem zastosowaniem czujników jest diagnostyka... pomp. Klaba stwierdził, że OVH jest w stanie stworzyć system, dzięki któremu możliwe będzie w pełni zautomatyzowane zarządzanie także sieciami wodno-kanalizacyjnymi. Stosowane na ogromną skalę czujniki w pompach wodnych mają, między innymi dzięki zamontowanym na tagach RFID filtrom chemicznym i analizie przepustowości czy składu chemicznego wody, przewidywać z kilkugodzinny wyprzedzeniem awarię pompy i przesyłać – bez ludzkiej ingerencji, jak przystało na IoT – do komputera zarządzającego siecią stosowny komunikat. To natomiast spowoduje wyłączenie wadliwego urządzenia.
Plany firmy dotyczące domów sprowadzają się w zasadzie do automatyki budynkowej, w formie zbliżonej do tej dostępnej dzisiaj. Według Klaby przyszłość jest jasna: w ciągu kilku lat, jeżeli prognoza o szybkim wzroście liczby zastosowań Internetu Rzeczy się potwierdzi, w części domów znajdzie się od pięćdziesięciu do stu czujników. W przemyśle natomiast średniej wielkości zakład produkcyjny będzie wykorzystywać od kilku do kilkunastu tysięcy skomunikowanych sensorów.
Setki, tysiące czujników. Skąd je brać? Jak żyć?
Takie prognozy (potwierdzone także przez przedstawicieli między innymi Samsunga, który w zakresie IoT współpracuje z OVH) rodzą pytanie o to, jak zaspokoić ogromne potrzeby. Chodzi tutaj nie tylko o produkcję, którą zlecić można będzie choćby niezależnym dalekowschodnim konglomeratom, ale także o same projekty czujników. Te muszą być przecież dostosowane do konkretnych potrzeb przemysłowych. Dla OVH odpowiedź jest prosta: startupy.
. [img=2015-09-2514_01_37-X,XEverywhereMeme-Imgflip]Firma uruchomiła program Digital Launch Pad, w którym udział bierze już około 50 startupów. Ich zadaniem jest zaprojektowanie czujników, które będą mogły znaleźć możliwie jak najszersze zastosowanie w IoT. Pierwszym etapem ma być zatem zaprezentowanie samej koncepcji, która przekona OVH do tego, aby zainwestować w konkretne przedsięwzięcie.
Na ten cel firma poświęci milion euro, z czego duża część ma zostać przeznaczona na konstrukcję prototypów czujników. Jednocześnie OVH oferuje startupom możliwość współpracy z końcowym klientem: stworzony z funduszy Digital Launch Pad prototyp może zostać wybrany na przykład przez fabrykę, a następnie, już na jej koszt, dostosowany do konkretnych potrzeb i wyprodukowany na dużą skalę. Korzyść takiego przedsięwzięcia wydaje się wielostronna – OVH będzie mogło popularyzować IoT, startupy znaleźć klientów, a ci zatrudnić do stworzenia czujnika niewielkie firmy, które nie zawyżą kosztów.
Internet Rzeczy i stuletnie łodzie podwodne
Czujniki to jedno, protokoły ich komunikacji to drugie. Jak dowiedzieliśmy się od Klaby Młodszego, czyli Octave'a – współzałożyciela firmy pełniącego funkcję dyrektora technicznego – nad rozwojem radiowej komunikacji urządzeń w Internecie Rzeczy czuwa francuska firma Sigfox. Wykorzystuje ona transmisję danych w ultrawąskim paśmie radiowym (UNB) używaną dotychczas na większą skalę sto lat temu w łodziach podwodnych. Firma posiada także możliwość optymalizacji pasma na potrzeby czujników wykorzystywanych w IoT w drodze certyfikowanego procesu.
Już w 2012 roku dyrektor Sigfoksa, Ludvic le Moan, zapowiedział wykorzystanie tej techniki przesyłania danych jako najodpowiedniejszą dla Internetu Rzeczy. Wi-Fi ma bowiem oferować zbyt mały zasięg, a transmisja danych dzięki 3G lub 4G jest zbyt kosztowna we wdrażaniu.
Największym ograniczeniem pasma ultrawąskiego jest jego przepustowość ograniczająca się do 1000 bitów na sekundę. W przypadku wysyłania wyników z filtra chemicznego, czy danych o temperaturze nie powinno to jednak stanowić szczególnego problemu. Argumentem za wykorzystaniem UNB w Internecie Rzeczy mają być także niewielkie koszty wdrożenia. Ponadto, co przecież będzie szczególnie ważne dla IoT choćby w przypadku tagów RFID, taka technika przesyłania danych konsumuje około 50 mikrowatów (0,00005 wata) w komunikacji jednokierunkowej i dwukrotnie więcej w dwukierunkowej.
Z głową w chmurach
Uruchomienie programu, który ma pozwolić na niedrogą produkcję wyspecjalizowanych czujników, czy przesyłanie danych w tani i oferujący odpowiednią dla IoT specyfikację sposób, jest dla OVH środkiem, a nie celem. Ten stanowić ma przygotowywana przez firmę chmura dostosowana właśnie do potrzeb Internetu Rzeczy. Dział rozwoju OVH, laboratorium RunAbove, przygotowało już wersję testową usługi. Darmowy dostęp do niej można uzyskać po zarejestrowaniu się na stronie internetowej RunAbove.
Ma ona przede wszystkim umożliwiać magazynowanie i analizę zebranych z czujników informacji. Octave Klaba potwierdził, że dane obejmujące na przykład odczyty temperatury w stałym interwale są magazynowane dzięki API otwartego demona szeregów czasowych udostępniło także w repozytorium GitHub przykładowe implementacje.
Mieliśmy okazję przekonać się także, jak początkowe etapy funkcjonowania Internetu Rzeczy prezentują się w praktyce. Podczas szczytu każdy uczestnik otrzymał bowiem niewielkie urządzenie, w którym zamontowano czujnik temperatury i ruchu. W pewnym momencie swojego wystąpienia Octave Klaba poprosił o uruchomienie czujników poprzez przełączenie ich w tryb odczytu temperatury. Po chwili oczom uczestników szczytu ukazała się widoczna wyżej plansza z odczytami. Dostęp do danych jednego z nich można uzyskać także na stronie internetowej OVH. W części IoT PaaS TS domyślnie wpisany jest numer czytnika Octave'a.
Założenie, że w niedalekiej przyszłości IoT stanie się kolejnym przełomem w branży może być wciąż dyskusyjne. Zwłaszcza że Internet Rzeczy to często bardziej chwytliwe hasło marketingowe, niż konkretna realizacja techniczna. Francuska firma, biorąc pod uwagę zaangażowanie na każdym etapie popularyzowania IoT, wydaje się być natomiast skupiona na praktyce. Podczas tegorocznego OVH Summit zaprezentowane zostały nie tylko efektowne sztuczki, ale przede wszystkim koncepcja rozwoju – skupiająca się nie tylko na rozwijaniu chmury analitycznej, ale także inwestowaniu w prototypy urządzeń oraz nieoczywiste metody wymiany danych. OVH ryzykuje sporo, co otwarcie stwierdził prezes firmy, a słuszność jego oceny zweryfikują oczywiście użytkownicy. Według Klaby stanie się to wcześniej, niż się spodziewamy.