Internetowi pranksterzy obrali sobie nowy cel: gastronomię
Chyba nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać, że gastronomia dostała w trakcie pandemii solidnie w kość. Niektórych to jednak nie wzrusza i próbują się zabawić kosztem pracowników restauracji i fast foodów.
Trend nie tak dawno opisywał chociażby Gargamel, polski youtuber, pokazując szereg nagrań z TikToka czy z samego YT. W zamyśle twórców żarty pokroju zamawiania w drive thru wszystkich pozycji z menu, to doskonała rozrywka. I tu mały wtręt: otóż nie jest.
Twój NAJGORSZY dzień w PRACY
Ale lokale gastronomiczne borykają się nie tylko z "żartownisiami" na żywo. Nie brakuje takich, którzy zamawiają jedzenie telefonicznie na nieistniejące adresy lub z odbiorem osobistym.
- Z tego tytułu ponieśliśmy już straty, przygotowując niejednokrotnie zamówienia. Staramy się blokować numery, z których dzwonią dzieci, ale mimo to zaraz dzwonią z innego numeru - relacjonuje pan Michał, właściciel lokalu na portalu kulinaria.trojmiasto.pl.
Internetowe pranki to plaga tocząca YouTube i TikTok od dawna. I choć wyżej opisane zjawiska nie są tak niebezpieczne, jak chociażby wylewanie gorącego wosku na twarz, mówią bardzo dużo o autorach. A jeszcze więcej o samych odbiorcach.