Inżynier Apple zginął w Tesli z autopilotem. Tesla: zawiódł człowiek
Od kiedy samochody Tesli oferują funkcję autopilota często spotykamy się z jednymi z dwóch głównych typów informacji. Pierwsze mówią, że samochód wykrył niebezpieczeństwo i uratował komuś życie. Drugie, niestety już pesymistyczne, dotyczą spowodowanych wypadków, co gorsza, czasami kończących się tragicznie. Niestety, tym razem mamy złe informacje.
12.04.2018 14:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawie trzy tygodnie mijają od śmierci inżyniera Apple, który zginął w Tesli Model X prowadzonej przez autopilota. Jak informuje ABC7 News, do tragedii doszło w mieście Mountain View, gdy 38-letni Walter Huang jechał do pracy – samochód nagle uderzył w barierę, po czym zaczął płonąć. Warunki wówczas z pewnością nie były przeszkodą dla systemów Tesli. Dzień był słoneczny, a widoczność bardzo dobra.
Według danych Tesli, Walter Huang nie nadzorował włączonego wówczas autopilota. Z oficjalnego oświadczenia producenta skomputeryzowanych samochodów wynika, że winny ma być wyłącznie człowiek. System wymaga bowiem, aby kierowca był czujny i trzymał ręce na kierownicy, czego tuż przed katastrofą miał nie uczynić inżynier Apple.
Walter Huang już wcześniej miał skarżyć się na autopilota zastosowanego w Tesli Model X. Komputer miał bowiem popełniać regularne błędy, w tym również kilkukrotnie kierować pojazd w stronę bariery na drodze do pracy inżyniera Apple. Według prawnika Mike’a Fong, tuż przed wypadkiem czujniki samochodu błędnie odczytały pomalowane pasy ruchu na drodze, a system hamowania nie wykrył bariery.