iPad Pro także doczekał się chipu M1, ale największej wady nie usunięto

To w dalszym ciągu... po prostu iPad, czyli tablet pracujący pod kontrolą typowo mobilnego systemu. Choć, istotnie, potężny jak nigdy.

iPad Pro także doczekał się chipu M1, ale największej wady nie usunięto
Piotr Urbaniak

20.04.2021 21:32

Podczas gdy cała branża spekulowała, jaki właściwie chip napędzi nowe iPady Pro i jak wypadnie na tle znanego z Maców układu M1, Apple postanowił iść na całość.

Urządzenia wyposażono bowiem w dokładnie ten sam procesor, i to opcjonalnie okraszony nawet 16 GB pamięci operacyjnej. Ostatecznie więc konfiguracja sprzętowa jest potężniejsza niż w przypadku zaprezentowanego równolegle iMaca, co wielu pewnie zaskoczy.

Z technicznego punktu widzenia, iPady Pro 2021 to inżynieryjne perełki

Mają USB 4 i wsparcie dla protokołu Thunderbolt 3, a wersja Cellular wspiera dodatkowo 5G o przepustowości sięgającej ponoć nawet 4 Gbps.

Apple chwali się ponadto przebudowanym procesorem sygnałowym (ISP) i sensorem LIDAR, zdolnymi oficjalnie do rejestrowania materiału w niemalże całkowitej ciemności. Przy czym pomóc w tym ma również nowa 12-megapikselowa kamera o polu widzenia 120 st., podążająca za użytkownikiem w trakcie wideokonferencji.

Obraz

Co podkreśla producent, wersja Wi-Fi wytrzyma na baterii do 10 godzin, a wersja 5G - godzinę krócej. A skoro już o pojemności akumulatora mowa, to wynosi ona dokładnie 28,65 lub 40,88 Wh, oczywiście zależnie od rozmiaru tabletu. W zestawie z jednostką zasadniczą znajdzie się zasilacz o mocy 20 W.

Dużą zaletą iPadów Pro ma być też szeroka kompatybilność z akcesoriami. Nie tylko znanymi z ekosystemu Apple Pencil i Smart Keyboard Folio, ale także mniej oczywistą Magic Keyboard i - co zaskakujące - kontrolerami konsol PlayStation 5 oraz Xbox Series X, w tym oferowanymi przez rzeczone funkcjami haptycznymi.

Co by jednak nie mówić, najciekawszy jest ekran

Zwłaszcza w wersji 12,9 cala, która zgodnie z przewidywaniami doczekała się panelu mini-LED. Ten rzekomo zapewnia jasność na poziomie bagatela 1000 nitów, a do tego m.in. rozdzielczość 2732 x 2038 px, szeroki gamut DCI-P3, wizualnie nieograniczony kontrast i technologię Pro Motion. Słowem, bestia wśród wyświetlaczy.

Obraz

Na nieszczęście wszystkich zainteresowanych, wariant 11-calowy pozostaje przy mniej widowiskowym ekranie IPS. Również odświeżanym z częstotliwością 120 Hz, jednak wyraźnie mniej jaskrawym (600 nitów) i cechującym się przy tym niższą rozdzielczością natywną (2388 x 1688 px). No i, co zrozumiałe, pewnie nie tak kontrastowym.

Ceny? Od 5499 zł za model 12,9'' i 3899 zł za 11''. Czyli tanio nie jest, a w przypadku większej wersji cena nawet podskoczyła względem minionego roku.

Ale mnie zastanawia coś innego: kto te rarytasy wykorzysta? I jak?

Spółka z Cupertino wprawdzie śmiało deklaruje, że tegoroczne iPady Pro są nawet 1,5 tys. raza szybsze od poprzedników. Niestety, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi, to w dalszym ciągu iPady, czyli tablety z typowo mobilnym systemem iPadOS 14.

Niby App Store zawiera szeroką gamę oprogramowania zoptymalizowanego pod tego rodzaju sprzęt, ale to w dalszym ciągu nie jest sensu stricto komputer.

Szkoda, bo patrząc na procesor Apple M1 i jego potencjał, iPad Pro spokojnie mógłby pracować pod kontrolą macOS. Albo chociaż uruchamiać kompatybilne z tym drugim oprogramowanie. Wtedy niewątpliwie zyskałby na wartości użytkowej, a tak pozostaje z nadzieją czekać na iPadOS 15 i ewentualny krok w stronę unifikacji platform.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)