Kingston IronKey D300S – krótki test szyfrowanego pendrive'a dla przedsiębiorców
Bezpieczne przechowywanie i przenoszenie plików w dobie RODO może być wyzwaniem, szczególnie wtedy, kiedy dane pod żadnym pozorem nie mogą wpaść w niepowołane ręce. Jak się okazuje, jednym z rozwiązań tego problemu – wygodnym szczególnie dla osób, które chcą bez wysiłku zdobyć produkt gotowy do działania – mogą być przenośne pamięci wyposażone w sprzętowe szyfrowanie. Takie urządzenia zdecydowanie nie należą do tanich, ale zostały stworzone tak, by ich kradzież nie była jednoznaczna z przejęciem zapisanych na nich plików.
Do naszej redakcji trafił pendrive Kingston IronKey D300S o pojemności 64 GB. To urządzenie z certyfikatem FIPS 140-2 Level 3, które wykorzystuje sprzętowe, 256-bitowe szyfrowanie AES w trybie XTS. Wszystko to oznacza, że pamięć zapewnia wystarczający poziom bezpieczeństwa, by uznać ją za dobrze zabezpieczoną w kontekście dbania o dane w przedsiębiorstwie.
Wygląd zewnętrzny
Kingston IronKey D300S wzięty do ręki od razu daje znać, że nie jest typową pamięcią przenośną. Pendrive jest duży i bardzo ciężki (waży około 50 gramów), ale przez to nie da się o nim zapomnieć. Obudowa została wykonana z cynku i z zewnątrz jest po prostu czarna i matowa, a dodatkowe zabezpieczenie stanowi wypełnienie żywicą epoksydową.
Jak sugeruje producent, są to cechy, dzięki którym pendrive będzie przez długi czas odporny na wszystkie próby jego fizycznego zniszczenia. Sprzęt sprawia wrażenie tak pancernego, że prawdopodobnie upadek z balkonu 10. piętra czy przypadkowe przejechanie go samochodem nie zrobią na nim wrażenia. Do tego dochodzi także wodoszczelność: urządzenie można zanurzyć w wodzie na głębokość około 1,2 metra.
Omawiając wygląd zewnętrzny nie można zapomnieć o dołączonej do zestawu lince w oplocie, którą można zaczepić o pamięć, by tę później przyczepić do czegoś jeszcze. To bardziej solidne rozwiązanie, niż z pozoru mogłoby się wydawać – aby zapiąć linkę, trzeba najpierw odkręcić zabezpieczenie, które wyposażono w gwint drobnozwojny. Potrzeba około 10 pełnych obrotów łącznika, aby zabezpieczenie zostało zwolnione. Prawdopodobieństwo, że odkręci się samo lub przez nieuwagę jest więc raczej niskie, o ile nie znikome.
Choć pancerna obudowa to wiele zalet związanych z wytrzymałością, trzeba dodać, iż jest to także pewnego rodzaju wada. Rogi i krawędzie pendrive'a są na tyle ostre, że w wyniku nieuwagi łatwo nimi podrapać dłonie, z kolei przypadkowy upadek urządzenia na stopę spowoduje najprawdopodobniej nie tylko ból z uwagi na masę, ale także skaleczenie.
Obsługa i wydajność
Pierwsze uruchomienie i skonfigurowanie pendrive'a nie będzie dla nikogo dużym problemem. Po podłączeniu do komputera, urządzenie jest widoczne jako dwie partycje. Pierwsza o dostępnie swobodnym zawiera w sobie między innymi instrukcję i oprogramowanie do zarządzania szyfrowaniem. Druga to obszar chroniony hasłem. Po sformatowaniu dostępne jest tu niecałe 57,5 GB miejsca.
Aby rozpocząć przygodę z szyfrowaną pamięcią, należy uruchomić oprogramowanie IronKey. Program jest w zasadzie niewielkim kreatorem, który w kilku krokach pomoże użytkownikowi ustalić nowe hasło oraz wskazówkę do niego. Oprogramowanie wymusza stworzenie hasła zawierającego między innymi znaki specjalne, cyfry oraz małe i wielkie litery. Więcej o sposobach tworzenia dobrych haseł możecie przeczytać w naszym krótkim poradniku.
Kiedy hasło jest już ustalone, można przystąpić do korzystania. Po podłączeniu urządzenia do komputera, zawartość zostanie wyświetlona dopiero po wpisaniu prawidłowego hasła. 10 nieudanych prób z rzędu skutkuje wymazaniem wszystkich danych z pamięci. To zabezpieczenie przed próbą siłowego złamania hasła. Szyfrowany pendrive to w końcu najpewniej niejedyne urządzenie, gdzie są zapisane ważne dla firmy dane, więc skasowanie jego zawartości jest korzystne, jeśli urządzenie wpadnie już w niepowołane ręce.
Odszyfrowane urządzenie zachowuje się dokładnie tak samo jak każda inna pamięć przenośna. Jest w standardowy sposób widoczna w Eksploratorze plików i można wysyłać na nią pliki między innymi poprzez metodę "przeciągnij i upuść". W tym przypadku atutem są także dobre osiągi. Prędkość odczytu przekracza 250 MB/s, a podczas zapisu można liczyć na wyniki przekraczające 130 MB/s. To dobre wieści dla osób, które planują przenosić w ten sposób duże pliki.
Kingston D300S – czy warto?
Opisywany Kingston IronKey D300S bez wątpienia nie jest urządzeniem dla każdego. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to pendrive do specyficznych zastosowań, o czym świadczy odporna obudowa i sprzętowe szyfrowanie. Rzecz jasna nie ma sensu kupować go tylko po to, by bezpiecznie przechowywać zdjęcia z wakacji – do domowych potrzeb wystarczą inne, w dodatku wielokrotnie tańsze rozwiązania.
Bez wątpienia największą wadą urządzenia jest po prostu jego zaporowa cena. O tym, czy warto wydać grubo ponad 1000 złotych za pamięć o pojemności 64 GB, która zapewnia wygodne w obsłudze oprogramowanie, warto zdecydować samodzielnie, analizując sytuację finansową i potrzeby w danej firmie. Bez wątpienia jest to jednak wygodne i gotowe do użycia rozwiązanie, które pomoże bezpieczniej przenosić wrażliwe dane, minimalizując szanse ich wycieku.
Warto zaznaczyć, że konfiguracja nie powinna być problemem dla nikogo – także tych osób, które nie znają się na temacie szyfrowania i nie są zaawansowanymi użytkownikami komputera. Do tego dochodzi ciekawe wzornictwo i wreszcie niezła wydajność. O ile więc cena nie jest przeszkodą, Kingston IronKey D300S wart jest polecenia osobom, które szukają prostego sposobu na bezpieczne przenoszenie plików.
- Dobra wydajność
- Solidna konstrukcja i wodoszczelność
- Proste w obsłudze oprogramowanie
- W zestawie stalowa linka w oplocie pozwalająca przypiąć urządzenie np. do kluczy
- Zaporowa cena
- Duży i ciężki
- Ostre krawędzie, którymi można podrapać dłonie