Jak uniknąć dynamicznych cen Ubera? Nie daj się złapać na monitoring i psychologiczne sztuczki
Polacy naprawdę polubili aplikację Ubera, ale niekoniecznienaprawdę polubili mechanizm „cen dynamicznych” („surgepricing”), który pozwala operatorowi tej usługi transportowejpodwyższyć opłatę za przejazd w zależności od aktualnegozapotrzebowania na auta. Widzimy wówczas informację, że przeznajbliższy czas stosowany będzie mnożnik o podanej wielkości,który jak niektórzy twierdzą, może sięgnąć nawet 50 (choćzwykle nie przekracza 2-3). Oczywiście nikt nie musi skorzystać ztakiej oferty – chyba że musi. Pojawiły się doniesienia, żeUber stosuje nieciekawe sztuczki wobec swoich użytkowników, abywywrzeć na nich presję do skorzystania z cen dynamicznych.
21.05.2016 | aktual.: 21.05.2016 22:35
W niedawno nadanym podcaście radia NPR pt. Thisis Your Brain on Uber, wystąpił Keith Chen, szef badańekonomicznych Ubera. Ujawnił on dwa fakty, które każą przyjrzećsię bliżej działaniu cen dynamicznych.
Jak zapewne zauważyliście, praktycznie się nie zdarza, byzastosowany mnożnik był wyrażony liczbą całkowitą. Niemalzawsze to są ułamki dziesiętne, np. 2,1 albo 3,4. Czy uzasadnia jerachunek ekonomiczny? Być może – przede wszystkim jednakuzasadnia je psychologia. Stosowane są one dokładnie z tego samegopowodu, dla którego większość sprzedawców zmusza nas dooglądania cen w rodzaju 99,95 zł, mimo że przecież 100 złwyglądałoby znacznie bardziej przyzwoicie. Zdaniem badaczy, okrągłeceny mają świadczyć o tym, że sprzedającemu się spieszy, żejest zdesperowany – a nikt nie da desperatowi zarobić. Cenywyliczone „co do grosza” sugerują, że to wynik racjonalnejekonomicznej kalkulacji, i tak po prostu ma być.
Gdyby więc Uber poinformował, że cenę w najbliższym czasiemnoży przez 2, wielu klientów powiedziałoby, „nie ma mowy,pewnie chcą mnie naciągnąć tylko dlatego, że akurat pada”.Informując, że cena będzie mnożona przez 2,1, sugeruje klientom,jakoby za decyzją stał złożony algorytm, który akurat wyliczyłtaką stawkę dla danego obciążenia usługi.
Drugim sekretem Ubera jest monitorowanie stanu naładowaniaakumulatora smartfonu. Operator usługi odkrył, że ludzie sąznacznie bardziej gotowi zapłacić ekstra stawkę, gdy ich telefonjest na granicy rozładowania. Nie ma w tym nic zaskakującego –jeśli komuś zostało 10 minut działania urządzenia, chętniejwezmie auto teraz po wyższej cenie, niż za 20 minut, gdy ceny wrócądo normalności.
Keith Chen stwierdził później w rozmowie, że firma wcale niewykorzystuje tej informacji do narzucania mnożnika cen, ale dlaczegomielibyśmy w to wierzyć? W takim Androidzie nie ma wydzielonegouprawnienia, które pozwoliłoby aplikacjom ograniczyć dostęp doinformacji o stanie baterii – klasa BatteryManager dajeprogramistom do tego pełen dostęp. Sprawąbanalną jest informowanie usługi internetowej o tym, jaki jest więcaktualnie stan naładowania urządzenia.
Jak uniknąć dynamicznych cen?
W zeszłym roku informatycy z bostońskiego NortheasternUniversity przeprowadzili własne badania nad algorytmem dynamicznychcen Ubera. Założyli w tym celu 43 nowe konta, zamawiając przezcztery tygodnie auta na Manhattanie i w San Francisco. Udało im sięustalić, że dynamiczne ceny żyją krótko i obejmują niewielkieobszary. Ich wprowadzenie wcale zaś nie ułatwia przywołania auta –czasem jest wręcz przeciwnie, wielu kierowców Ubera ma uciekać zestref objętych podwyżką, zdając sobie sprawę, że znaczącoobniżają one ich szanse znalezienia klienta.
Zdaniem badaczy, z tego powodu nie warto płacić podwyższonychstawek. Sprytni klienci mogą sporo zaoszczędzić, albo czekając tekilka minut, albo idąc pieszo kilkaset metrów dalej. To, jakpodzielone są miasta na strefy cen, pozostaje tajemnicą Ubera –były jednak wypadki, że użytkownicy stojący kilka metrów oboksiebie otrzymywali zupełnie różne mnożniki cen. Jest sporeprawdopodobieństwo, że na innej ulicy mnożnik nie będzie działał.
Dodajmy do tego kwestię monitorowania stanu baterii – warto wmiarę możliwości nie zamawiać Ubera przez prawie rozładowanytelefon, jeśli to tylko możliwe skorzystać z banku energii lubchoćby najbliższego dostępnego gniazdka USB, tak by aplikacja„wiedziała”, że nie ma co liczyć na zdesperowanego klienta.