Jest łatka na „czarny pulpit śmierci” w Windowsie, ale pomoże niewielu

Ostatnie dni to wiele problemów dla użytkowników Windowsa 10. W Sieci zaczęło pojawiać się coraz więcej informacji o kłopotach z niedostępnym pulpitem, których nie da się łatwo obejść, a uniemożliwiają korzystanie z komputera. Winowajcą szybko okrzyknięto antywirus Avasta, jednak dotąd wszystko bazowało głównie na domysłach. Twórcy nie potrafili bowiem odtworzyć błędu, który występuje tylko na niektórych konfiguracjach sprzętowych.

Jest łatka na „czarny pulpit śmierci” w Windowsie, ale pomoże niewielu
Oskar Ziomek

25.05.2018 14:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wreszcie znalazło się jednak rozwiązanie. Jak poinformowano na forum Avasta, we współpracy z Microsoftem firmie udało się ostatecznie rozwiązać problem. Winne w tym przypadku faktycznie może być oprogramowanie Avasta, a konkretnie Avast Behavior Shield – ochrona, która w niektórych przypadkach uniemożliwiała skuteczne przeprowadzenie aktualizacji Windowsa 10.

Co ciekawe jednak, podobny problem mogą powodować także inne programy. Trwają prace nad ich wyeliminowaniem, co może sugerować, że winowajcą nie jest w zasadzie Avast, a Microsoft, który nie dostosował swojej aktualizacji Windowsa do oprogramowania działającego na komputerach.

Rozbudowana instrukcja naprawy Windowsa 10 z forum Avasta w większości przypadków i tak kończy się niepowodzeniem.
Rozbudowana instrukcja naprawy Windowsa 10 z forum Avasta w większości przypadków i tak kończy się niepowodzeniem.

Użytkownicy korzystający z Avasta, którzy jak dotąd nie zaktualizowali Windowsa 10 do najnowszej kompilacji 1803 mogą być spokojni. Firma przygotowała już odpowiednią łatkę rozwiązującą problem. Otrzymała ona numer 180524-08 i jest już wypychana do użytkowników. Po jej instalacji aktualizacja systemu powinna odbyć się bez przeszkód i błędów.

Większy problem mają jednak użytkownicy, którzy opisywanego błędu niedostępnego pulpitu już doświadczyli. Teoretycznie system powinno się udać przywrócić do działania bez utraty żadnych danych – potrzeba do tego jedynie wolnego nośnika USB, drugiego (działającego) komputera, około godziny wolnego czasu i gotowości do wykonania próby naprawiania systemu.

To jednak niestety tylko teoria. Jak wspominał wcześniej Adam, proponowane metody w większości przypadków zawodzą i próby naprawy kończą się niepowodzeniem, zaś użytkownicy i tak zmuszani są do reinstalacji systemu i muszą liczyć się z utratą danych.

Programy

Zobacz więcej
Komentarze (167)