Masa bywa groźna. Facebook wychodzi naprzeciw Koalicji Bezimiennych
Niesłabnące głosy krytyki wobec polityki obowiązku wykorzystywania prawdziwych imion i nazwisk w serwisie Facebook osiągnęły swoje apogeum dzięki działalności Koalicji Bezimiennych. Jak już pisaliśmy, organizacja sformułowała pięć postulatów, które mają zarówno zmienić politykę Facebooka, jak i udoskonalić ochronę prywatności w serwisie. Opublikowana została już odpowiedź Facebooka, która po części może być dla Koalicji Bezimiennych powodem do świętowania.
04.11.2015 | aktual.: 04.11.2015 15:04
Koalicji odpowiedział wyczerpująco Alex Shultz, który sam opisał się jako osoba pracująca w facebookowym zespole pomagającym w serwisie chronić ludzi. Bardziej konkretnie swoje stanowisko Schultz opisał jednak w serwisie LinkedIn, gdzie mowa o otwarcie o dziale pozyskiwania i utrzymania użytkowników. Brzmi to może mniej idealistycznie, ale za to w pełni legitymizuje istotność deklaracji Schultza w całej sprawie.
A tę trudno uznać za jednoznaczne. Z jednej strony przedstawiciel Facebooka przyznał rację Koalicji Bezimiennych i stwierdził, że polityka prywatności wymagająca przedstawiania swojego prawdziwego imienia i nazwisk, a niekiedy nawet dokumentu potwierdzającego tożsamość, jest daleka od doskonałości. Jednocześnie zwraca uwagę na negatywne konsekwencje, jakie może mieć całkowite zrezygnowanie z podobnych wymogów.
Poinformował on bowiem o wynikach wewnętrznych badań Facebooka, które jasno stwierdzają, że użytkownicy używający do identyfikacji w serwisie danych innych niż imię i nazwisko, ośmiokrotnie częściej są odpowiedzialni za zachowania, które administratorzy kwalifikują jako forma przemocy czy prześladowania. Można mieć oczywiście wątpliwości co do przyjętych przez Facebooka kryteriów, które często potwierdzają omylność władz serwisu.
Trudno jednak nie doświadczyć w praktyce faktu, że posługiwanie się prawdziwym imieniem i nazwiskiem oraz przyjmowanie odpowiedzialności za taki stan rzeczy pozytywnie wpływa na poziom wymiany opinii, także w serwisach społecznościowych. Internauci bez wątpienia niejednokrotnie używaliby cięższych i mniej kulturalnych argumentów, gdyby nie sygnowali swoich słów danymi, które będą wykorzystywać także w życiu zawodowym i prywatnym.
Schultz dostrzega jednak potrzebę zmian i w swoim liście je opisuje. Testy nowej polityki serwisu mają się rozpocząć już w grudniu. A te są głównie odpowiedzią na opisywane przez nas wcześniej pięć postulatów. Odpowiedź na pierwszy z nich, dotyczący uruchomienia możliwości stosowania pseudonimów, należy jednak uznać za dość wymijający i mówi jedynie o możliwości bardziej szczegółowego powiadomienia administracji o powodach, dla których konkretny użytkownik nie decyduje się na używanie swojej prawdziwej tożsamości.
Za swoistą rewolucję można natomiast uznać deklarację Schultza dotyczącą zmian w procesie naruszania regulaminu serwisu. Możliwość ta była wielokrotnie nadużywana, między innymi z powodu dotychczasowego braku odpowiednika domniemania niewinności w serwisie. Dzięki temu, na Facebooku dość łatwo było zorganizować się w celu wyłączenia dostępu do serwisu na przykład swojego wroga politycznego. W grudniu rozpoczną się testy nowej procedury zgłaszania naruszenia, która będzie wymagać większej szczegółowości formalnej od zgłaszającego. Obowiązek dostarczenia dowodów naruszenia będzie zatem spoczywał w większej części na nim, a nie na oskarżonym, jak to ma miejsce w większości współczesnych systemów prawnych.
Ostatecznym potwierdzeniem dobrej woli Facebooka, choć w tym przypadku także uznać zadeklarowane przez Schultza rozwiązanie jako szczególnie satysfakcjonujące postulaty Koalicji, jest zmiana wymogu przedstawienia odpowiedniego dowodu na swoją tożsamość. Od teraz, w przypadku konieczności zweryfikowania danej osoby, nie będzie ona musiała się legitymować dowodem tożsamości czy jego odpowiednikiem wydanym przez władze danego kraju. Weryfikacja odbywać może się teraz także po przesłaniu do administratorów na przykład skanu karty bibliotecznej, rachunków czy fragmentu korespondencji. Takie zmiany można najwyżej uznać za pewne wyjście naprzeciw oczekiwaniom.
Za optymalne zabezpieczenie kanału, jakim dokumenty będą dostarczane do Facebooka Schultz uznaje protokół HTTPS. Jednocześnie podkreśla on troskę firmy o ochronę danych klientów, przynajmniej w kontekście zgłoszeń o naruszeniu regulaminu. Wprowadzone zmiany zapewne nie będą satysfakcjonujące dla Koalicji Bezimiennych. Niemniej o ich skuteczności i rzeczywistym wpływie na poziom niwelowania przemocy słownej na Facebooku będziemy się mogli przekonać już w przyszłym miesiącu.