Mój Pociąg nie działa przez PKP PLK. Kto ma rację w sporze o rozkład?

Pamiętacie historię aplikacji Transportoid? Jej autor walczył o udostępnienie informacji publicznej i w końcu sprawa wylądowała w sądzie. W podobnej sytuacji jest obecnie aplikacja Mój Pociąg – bardzo przyjazny asystent pasażera dla podróżujących koleją. Aplikacja korzysta z danych ze strony portalpasazera.pl, a raczej korzystała, dopóki PKP PLK nie zablokował dostępu do nich.

Mój Pociąg nie działa przez PKP PLK. Kto ma rację w sporze o rozkład?

09.04.2017 14:45

Autor aplikacji, Adrian Łubik, zgodził się przedstawić nam historię aplikacji i swoje stanowisko. Możliwe, że ta sprawa także skończy się w sądzie, ale nie uprzedzajmy faktów. Mój Pociąg korzysta z API JSON Portalu Pasażera, by pobrać rozkład jazdy oraz informacje o opóźnieniach i utrudnieniach na trasach pociągów. Widocznie jednak nie jest to korzystne dla PKP PLK. Od lutego na Portalu Pasażera stosowane są blokady, utrudniające pobieranie danych przez aplikację. 19 stycznia PKP PLK wysłała do autora aplikacji pustego maila (sam tytuł bez treści). Kilka tygodni później zaczęły się blokady (na przełomie lutego/marca). Prób było bardzo dużo, pierwsza, o której możemy przeczytać na Facebooku, miała miejsce 22 lutego.

Obraz

Z aplikacji korzysta ponad 30 tysięcy użytkowników (w zasadzie korzystało jeszcze w zeszłym tygodniu, kiedy działała). Jej autor spotkał się z przedstawicielami Ministerstwa Cyfryzacji w marcu. Oficjalne stanowisko MC jest takie, że przygląda się sprawie na poziomie samego biura Minister Streżyńskiej. Tweetowała kilkukrotnie o sprawie, zapewniała, że próbuje naciskać na Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Niestety, póki co MIiB nie reaguje.

Od autora aplikacji dowiedzieliśmy się, że spółka PKP PLK najpierw zaczęła stosować nagłówki dynamiczne, potem nagłówki powiązane z adresem IP, a ostatnio sekwencje zapytań do API, żeby sprawdzić, czy zapytanie zostało „wpisane z palca”, czy wysłane z aplikacji (np. by wyszukać rozkład jazdy, trzeba wykonać zapytanie z trzema pierwszymi znakami nazwy stacji początkowej i docelowej, potem z całymi nazwami, a potem dopiero właściwe zapytanie JSON o rozkład jazdy). Ponadto wcześniej zapytanie z aplikacji zostało wykryte, Portal Pasażera zwracał błąd HTTP 500. Teraz zwracana jest wartość null lub pusta tablica, by użytkownik w aplikacji widział komunikat „brak pociągów odjeżdżających w najbliższym czasie z wybranej stacji”. Adrian skomentował sytuację tak:

Nie mam już czasu na zabawy w kotka i myszkę, bo co chwilę mogą robić takie głupie zmiany, żeby tylko utrudnić Mojemu Pociągowi prawidłowe działanie.

Bardzo możliwe, że sprawa skończy się w sądzie. Autor aplikacji jest gotowy na takie starcie i jest przekonany, że to jego strona sporu ma rację. Liczy, że skończy się to nałożeniem na PKP PLK obowiązku udostępniania tych danych przez API i wiele osób mu tego życzy, ale nie uprzedzajmy faktów. PKP PLK tez ma swoje racje. 21 marca PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. wydała decyzję odmowną na wniosek o udostępnienie informacji publicznej, złożony przez autora aplikacji Mój Pociąg.

Argumentem za odmową było między innymi to, że partnerem do współpracy z autorem aplikacji Mój Pociąg są konkretni przewoźnicy, a nie PKP PLK. Rozkład jazdy jest opracowywany przez PKP PLK na zamówienie przewoźników i to oni są właścicielami danych, dysponują nimi i za nie płacą. Nie ulega wątpliwości, że informacje o kursowaniu pociągów są informacją publiczną i powinny być dostępne dla wszystkich bez ograniczeń. Na ich podstawie zawierane są umowy między przewoźnikiem i pasażerami. PKP PLK przypomina też, że ustawa o dostępie do informacji publicznej umożliwia spółce pobranie opłaty pokrywającej dodatkowe koszty udostępnienia informacji publicznej w określony sposób.

Blokady PKP PLK wyjaśnia tym, że Mój Pociąg nie ma własnej wyszukiwarki i korzysta z autorskiego rozwiązania PKP PLK, zaimplementowanego na Portalu Pasażera. Takie wykorzystanie wyszukiwarki narusza regulamin strony, a zdaniem PKP PLK także przepisy prawa autorskiego oraz ustawy o ochronie baz danych, co jednak należałoby poddać głębszej analizie. Rozwiązania wykorzystane w Portalu Pasażera są autorskim produktem spółki i mają określoną wartość gospodarczą. Dokumentacja techniczna wyszukiwarki zdaniem PKP PLK informacją publiczną nie jest – to zamknięte rozwiązanie, objęte prawami autorskimi. Z drugiej strony Mój Pasażer tak naprawdę nie różni się od przeglądarki internetowej, tylko że został przygotowany do korzystania z jednej tylko strony i w określonych scenariuszach. Dane pobierane są na życzenie użytkownika, tak samo, jak przy wejściu na stronę. Czy więc twierdzenie PKP PLK jest zasadne?

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. na spotkaniu we wrześniu 2016 r. przekazały twórcy aplikacji Mój Pociąg informacje na temat możliwości nawiązania współpracy. Jako sposób pozyskiwania informacji i kursowaniu pociągów spółka poleca dwie drogi. Istnieje możliwość zwrócenia się do poszczególnych przewoźników pasażerskich i zainteresowania ich propozycją współpracy. Każdy z przewoźników będący właścicielem swojego rozkładu jazdy, może takie dane udostępnić lub zwrócić się o to do PKP PLK i wskazać osobę uprawnioną do odbioru danych. Istnieje możliwość pozyskiwania tych danych na podstawie ustawy z dnia 25 lutego 2016 r. o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dz. U. z 2016 r. poz. 352), wtedy PKP PLK może przygotować jednorazowy standardowy plik zawierający roczny rozkład jazdy pociągów wraz z obowiązującą jego korektą lub przygotować indywidualny interfejs dla przekazywania danych online, co zapewne będzie wiązać się z dodatkowymi opłatami.

PKP PLK informuje też, że jest gotowa do podjęcia rozmów mediacyjnych w powyższej sprawie przy udziale przedstawicieli Urzędu Transportu Kolejowego.

Obraz

Mimo że aplikacja obecnie znów nie działa, zdobywa bardzo wysokie oceny i jest chwalona przez użytkowników. O czym to świadczy? Na pewno o jakości aplikacji Mój Pociąg, która jest intuicyjna i zawiera wiele funkcji potrzebnych podczas podróży pociągiem. Aplikacje wielu przewoźników nie są najlepsze, często są trudne w obsłudze i brakuje im prostych i przydatnych rzeczy, na które nie wpadli autorzy (być może sami nie jechali nigdy pociągiem). Autor aplikacji Mój Pociąg tak tłumaczy zainteresowanie swoim produktem:

Do tej pory nie było aplikacji, która by łączyła wszystkie dostępne dane i prezentowała je użytkownikowi w prosty i intuicyjny sposób. PKP PLK miała do tej pory monopol na opóźnienia i planowe numery peronów, przy których zatrzymują się pociągi. PKP Intercity w swojej aplikacji prezentuje opóźnienia, ale tylko własnych pociągów […]

I rzeczywiście, w wielu przypadkach pasażer dojeżdżający pociągiem mniejszego przewoźnika do miejsca przesiadki nie może być pewien, czy zdąży, jeśli korzysta z aplikacji PKP IC. Co więcej, Mój Pociąg prezentuje nawet takie dane, jak prognozowana zajętość miejsc w pociągach PKP Intercity, czego nawet ich własna aplikacja nie potrafi. Wisienką na torcie jest fakt, że aplikacja Mój Pociąg jest jedyną aplikacją kolejową dostosowaną do potrzeb osób niewidomych. W tym momencie przewoźnicy powinni spalić się ze wstydu.

Nie ulega wątpliwości, że dzieło Adriana Łubika pokazało, że można stworzyć przyjazną i bardzo praktyczną aplikację dla podróżnych. Być może to właśnie dlatego PKP PLK kopie pod nią dołki – jedna osoba zrobiła dla pasażerów więcej niż kilka sporych spółek. Niestety nie możemy mieć gwarancji, że Mój Pociąg wróci do normalnego działania. Prawdopodobnie bez sądu się nie obejdzie. Korzystając z doświadczeń Transportoida, możemy wnioskować, że szybko się tego nie dowiemy. Ucierpią niestety pasażerowie.

Na marginesie warto dodać, że Adrian Łubik działa mając na względzie przede wszystkim dobro pasażerów. Złożył nawet PKP PLK propozycję wydania swojej aplikacji pod szyldem spółki. Firma woli jednak rozwijać własne rozwiązania.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)