Ocal Internet, powiedz europarlamentarzystom, co mają zrobić w kwestii neutralności sieci
Już w najbliższy wtorek Parlament Europejski będzie głosowałnad pakietem dyrektyw związanych z jednolitym rynkiemtelekomunikacyjnym, obejmujących m.in. neutralność sieci, czylizasadę, że dostawcy Internetu w ruchu sieciowym traktują wszystkieusługi i protokoły po równo, nie faworyzując nikogo. Jeśli nowezasady zostaną przyjęte, kraje członkowskie UE będą musiałydostosować do nich swoje prawo – i jak ostrzegają aktywiścidziałający na rzecz cyfrowej wolności, może się to otworzyć drogę dozdławienia wymiany plików P2P oraz szyfrowanej komunikacji. Byuniknąć tego losu, konieczne jest przyjęcie kilku poprawek – aleczy uda się do tego skłonić europarlamentarzystów?
22.10.2015 | aktual.: 22.10.2015 15:51
Na pozór wszystko jest w porządku: jednolity rynektelekomunikacyjny, postrzegany jako kluczowy element realizacji wizjizrównoważonego i inteligentnego wzrostu Europa2020, uwzględnia przecież zasadę neutralności sieci, jakocoś, co zachowało Internet otwartym i wolnym od jego powstania. Wrzeczywistości jednak, jak utrzymują zainteresowani sprawąpolityczni aktywiści, europejska wersja neutralność sieci jestznacznie słabsza od tego, co mamy w Stanach Zjednoczonych – a czyEuropejczycy nie zasługują na taki sam otwarty i wolny Internet jakAmerykanie?
Proponowana dyrektywa, będąca efektem wielu kompromisów,zakazuje dostawcom Internetu blokowania dostępu do witryn czyspowalniania do nich ruchu, jak również pobierania opłat zaszybsze pasma. To jednak nie wystarczy. Krytycy tej słabej formyneutralności sieci zauważają,że pozwoli to dostawcom Internetu na tworzenie szybkich pasm dlafirm oferujących specjalizowane usługi, utrzymywanie w oferciedarmowego dla klientów ruchu do wybranych serwisów (np. Facebooka),dyskryminowanie ruchu sieciowego ze względu na arbitralnieustanowione klasy w imię starań o lepszą przepustowość, a nawetdziałania mające na celu uniknięcie przewidywanego zadławieniasieci, wskutek czego można będzie hamować ruch sieciowy w dowolnymmomencie.
Pojawiają się głosy ekspertów, przekonanych, że wielkieamerykańskie korporacje internetowe wykorzystają szybkie pasma idarmowy ruch do zdławienia swoich europejskich konkurentów, zaśdyskryminacja po klasie aplikacji i działania „prewencyjne”pozwolą na ograniczenie w zgodzie z prawem ruchu P2P i szyfrowanejkomunikacji. Barbara van Schewick, profesor prawa z UniwersytetuStanforda, uważa, że w ten sposób można będzie zdławić wymianęplików, wskazując że ten rodzaj ruchu sieciowego nie jest wrażliwyna opóźnienia, więc w imię utrzymania szybkiego dostępu dowrażliwych na opóźnienia usług (np. streamingu z Netflixa), możnaobniżyć szybkość torrentów.
Co gorsze, jako że coraz częściej wymiana plików po P2P jestszyfrowana, a zaszyfrowanego ruchu nie można sklasyfikować, tooperatorzy stosujący taki typ zarządzania ruchem sieciowym poprostu obniżą priorytet wszystkiego, co zaszyfrowane, nawet jeślibędzie to zwykły VPN do komunikacji z domu ze swoją sieciąfirmową.
Likwidujące te zagrożenia poprawki mają na celu precyzyjneokreślenie, czym są usługi specjalistyczne, tak by nie doszło donadużyć w korzystaniu z szybkich pasm, oddanie kwestii regulacjidarmowego ruchu w gestię rządów państw członkowskich, całkowitezakazanie dyskryminacji ruchu sieciowego ze względu na klasęaplikacji (chyba że nie ma innej możliwości rozładowaniaprzeciążenia ruchu sieciowego) i ograniczenia praw do„prewencyjnego” unikania przeciążeń. By poprawki te zostałyprzyjęte, poprzeć je musi większość europarlamentarzystów, conajmniej 376 z 751. Na ich przekonanie zostały jeszcze cztery dni,więc koalicja działaczy na rzecz wolności w Sieci przygotowaławitrynę SaveTheInternet,przez którą zatroskani Europejczycy mogą zadzwonić lub wysłaće-maila do swoich przedstawicieli i wyjaśnić, że przyjęciepoprawek jest konieczne.