Ogromny wyciek danych z Rosji. Dokumenty z Kremla i poczta oligarchów dostępne w sieci

Internet może zwrócić się przeciwko Rosji. W ostatnich dniach stycznia 2019 w sieci został udostępniony zbiór setek tysięcy e-maili, dokumentów i zapisów rozmów, prowadzonych przez rosyjskich oligarchów i bywalców Kremla. Do pobrania dostępnych jest w sumie ponad 100 GB danych, podzielonych na mniejsze archiwa. Większość plików nie jest nowa, ale trudno było je zlokalizować, a niektóre w ogóle nie były dostępne.

Ogromny wyciek danych z Rosji. Dokumenty z Kremla i poczta oligarchów dostępne w sieci
Ogromny wyciek danych z Rosji. Dokumenty z Kremla i poczta oligarchów dostępne w sieci

Pewnym zaskoczeniem może być fakt, że za udostępnienie danych nie odpowiada WikiLeaks – serwis zwykle odpowiedzialny za takie wycieki, dzięki któremu na jaw wyszły między innymi sekrety CIA i Hilary Clinton. Julian Assange, założyciel WikiLeaks, zawsze starał się unikać publikowania tajnych informacji z Rosji.

Tym razem pliki zostały udostępnione przez Distributed Denial of Secrets. To usługa działająca w sieci Tor (tak zwany darknet, można się tam dostać korzystając z Tor Browser), założona w grudniu 2018 przez aktywistów i dziennikarzy. Celem DDoS jest ułatwienie dziennikarzom i badaczom dostępu do istotnych politycznie materiałów. Strona ma być biblioteką z danymi z wycieków. Organizacja utworzyła w tym celu centralne repozytorium z danymi podzielonymi geograficznie, które można pobrać za pośrednictwem sieci BitTorrent. DDoS pomaga też przełamać barierę językową i ułatwia przeszukiwanie materiałów napisanych cyrylicą dziennikarzom z zachodu.

WikiLeaks ma konkurencję

Emma Best, jedna z założycielek Distributed Denial of Secrets, poinformowała, co znajdziemy w pakiecie Dark side of the Kremlin („ciemna strona Kremla”). Są to dokumenty polityków, bankierów, oligarchów, ludzi z kręgów religijnych, nacjonalistów, separatystów i terrorystów działających na Ukrainie, a także sporo spamu. W sekcji przeznaczonej dla Rosji znajdziemy także pliki wykradzione z rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w tym plany wysłania wojska na Ukrainę, czemu Kreml zaprzeczał. To przykład plików, które nigdy nie pojawiły się na WikiLeaks. Poza plikami z Rosji znajdziemy tu też takie ciekawostki, jak dane wykradzione firmie Sony przez hakerów z Korei Północnej w 2014 roku.

lista archiwów w pliku .torrent, w tle strona DDoS w sieci Tor
lista archiwów w pliku .torrent, w tle strona DDoS w sieci Tor

DDoS został powołany do życia z pomocą rosyjskich grup hakerskich. Zaczęło się od tego, że Emma Best pomagała innemu dziennikarzowi odnaleźć jeden z wycieków, za który odpowiadali członkowie Szałtaj-Bołtaj. Wieść o poszukiwaniach szybko rozeszła się po odpowiednich forach i do dziennikarki zaczęły napływać informacje z półświatka haktywistów . Prowadzący DDoS dostali dostęp do rosyjskich repozytoriów grup CyberHunta, Ukrainian Cyber Alliance i innych, których zbiory uporządkowali i opisali po angielsku. By potwierdzić autentyczność gromadzonych danych, DDoS używa tej samej techniki, co WikiLeaks i weryfikuje cyfrowe podpisy serwerów poczty. Dane są przechowywane w różnych miejscach, by zapewnić im bezpieczeństwo tworzone są też kopie offline.

Na DDoS nie znajdziemy danych pochodzących z wycieków, których ofiarami padli zwykli obywatele. Emma Best zdecydowała się nie publikować na przykład danych użytkowników portalu randkowego Ashley Madison, choć ma do nich dostęp.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)