Paradise Papers: Apple ulokowało 252 mld dolarów w rajach podatkowych
Kula śnieżna, jaką zapoczątkowało ujawnienie dokumentów Paradise Papers, dopiero się rozpędza. Wczoraj pisaliśmy o rosyjskich inwestycjach w fundusze posiadające udziały Facebooka czy Twittera. Dziś na celowniku znalazło się Apple, które mimo nałożenia w zeszłym roku przez Komisję Europejską kary 13 mld euro za nieuczciwe praktyki podatkowe w Irlandii, kontynuowało proceder w rajach podatkowych. Według dokumentów firmy Appleby, korporacja szefowana przez Tima Cooka, miała ulokować tam około 252 miliardy dolarów.
07.11.2017 | aktual.: 07.11.2017 15:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Double Irish
Jak ustaliło BBC, Apple rozpoczęło korzystanie z usług Appleby, firmy zajmującej się doradztwem podatkowym, a konkretniej doradztwem w zakresie unikania opodatkowania, właśnie w związku z ujawnieniem praktyk korporacji w Irlandii. Gwoli przypomnienia: zyski ze sprzedaży w całej Europie trafiały do podlegającego irlandzkiemu systemowi podatkowemu Apple Sales International, skąd z kolei przekazywane były do głównego biura, firmy-słupa bez pracowników i lokalizacji.
Warto zaznaczyć, że władze Irlandii nie tylko nie oponowały, ale nawet oferowały ogromne ulgi podatkowe, zachowując dzięki temu kluczowego inwestora. Sprawie przyjrzała się jednak Komisja Europejska, która nie zawahała się nazwać takich praktyk nielegalnym zyskiem i nałożyła na Apple karę w wysokości 13 mld euro. Ponadto władze Irlandii zostały zobowiązanie do zniesienia ulg dla korporacji. Oczywiście nie tylko Apple korzystało z tych przywilejów: mechanizm Double Irish był wykorzystywany między innymi przez Adobe, Facebooka, Google, IBM czy Microsoft.
Apple i Appleby
Z Paradise Papers dowiadujemy się, że Apple złożyło zapytanie o ofertę do Appleby właśnie w okresie, gdy wykorzystanie Double Irish wyszło na jaw. Jeszcze przed wyrokiem Komisji Europejskiej korporacja szukała zatem alternatywy dla omijania opodatkowania. Zapytanie było bardzo precyzyjne: Apple poszukiwało informacji o możliwościach unikania opodatkowania w takich rajach podatkowych, jak Wyspy Dziewicze, Bermudy czy Kajmany.
Wybór Apple finalnie padł na wyspę Jersey, zamieszkałą przez niecałe 100 tys. osób dependecję Korony brytyjskiej, wchodzącą w skład Wysp Normandzkich położonych na południowy zachód od kanału La Manche. To właśnie tam przeniesiono Apple ASI, spółkę posiadającą prawa do własności intelektualnej Apple. Razem z 252 miliardami dolarów, które zaczęły podlegać prawu podatkowemu Jersey, czyli de facto nie podlegać opodatkowaniu.
Jak zdarta płyta
Apple zdążyło się już ustosunkować do informacji zawartych w Paradise Papers, jednak każdy, kto zapozna się z oficjalnym stanowiskiem w tej sprawie, może doświadczyć déja vu. Zarzuty są bowiem odpierane niemal dokładnie w takim sam sposób, jak po aferze Double Irish: znów przypomniano, że Apple płaci najwyższe kwoty w podatkach na świecie, że lwia część produktów powstaje w USA i podlega tamtejszemu prawu podatkowemu.
Na tym jednak producent iPhone'ów nie poprzestaje: postulowana jest globalna reforma systemu fiskalnego tak, aby pozwolić na płynny przepływ kapitału i przyśpieszyć wzrost ekonomiczni oraz wspierać tworzenie miejsc pracy. Konieczność z lokowania środków w takich miejscach, jak wyspa Jersey, ma bowiem być winą państw, których nieskoordynowane systemu podatkowe nie przystają do działalności na skalę globalną.