Piraci przygotowali grunt, na którym wyrośnie Netflix
Netflix zapowiedział start w trzech kolejnych krajach Europy i zbliża się wielkimi krokami do kraju nad Wisłą. Reed Hastings, szef firmy, jest dobrej myśli, a w piratach widzi doskonałych odbiorców płatnych treści, posiadających dużą wiedzę techniczną.
08.06.2015 | aktual.: 08.06.2015 12:52
Netflix zapowiedział, że niebawem jego usługi będą dostępne we Włoszech, Portugalii i Hiszpanii, czyli krajów Europy zachodniej, w których łącza internetowe nie są w czołówce pod względem szybkości, a obywatele nie należą do najczęściej korzystających z Internetu. Według ubiegłorocznego raportu Akamai łącza w tych krajach są wolniejsze od polskich, więc mamy niezbite dowody na to, że przepustowość nie jest już dla Netfliksa przeszkodą. Usługa ma być dostępna w prawie 200 krajach do końca 2016 roku, a już w 2017 roku ma przynosić zyski. Zadanie nie będzie jednak łatwe, bo Netflix będzie próbował zdobyć sobie pozycję także na rynkach niezbyt bogatych i z ograniczonym dostępem do Internetu, więc z góry skazany jest na mniejsze zyski.
Z hiszpańskich mediów można dowiedzieć się, że cena Netflixa w tym kraju będzie wynosić około 8 euro. Nie wszystkie znane z amerykańskiej wersji seriale i programy będą dostępne od razu, ale Hiszpanie dostaną wszystkie produkcje Netflixa (Marco Polo, Orange is the new Black i podobne). Około 20% katalogu zajmą produkcje rodzime, w planie jest także przygotowanie tłumaczeń na inne niż hiszpański języki urzędowe kraju. Osoby, które założyły konta na Netfliksie wcześniej i korzystały z niego przez VPN będą mogły je zachować – po prostu dostaną dostęp do części biblioteki zależnej od miejsca, z którego się połączą.
Hiszpania jest jednym z bardziej liberalnych krajów, jeśli chodzi o naruszanie prawa autorskiego. Przemysł filmowy nie lubi tego kraju, a jego obywateli ma za pospolitych złodziei. Rząd Stanów Zjednoczonych zagroził nawet wpisaniem jej na „czarną listę” handlową, jeśli piractwo nie zostanie ukrócone. Efekty działań były jednak mizerne.
Reed Hastinga jest dobrej myśli, jeśli chodzi o przyjęcie Netflixa na tym rynku. Jego zdaniem piractwo przygotowało grunt pod jego usługę. Hiszpanie musieli często nieźle się „gimnastykować”, by zdobyć upragnione filmy bądź seriale i dzięki temu są doskonale przygotowani do zmian, zwłaszcza jeśli chodzi o nowinki techniczne z branży. To może być jeden z najlepszych startów Netfliksa i jeden z najbardziej dochodowych krajów – praktycznie nie ma tam konkurencji, a odbiorcy są przyzwyczajeni do oglądania wszystkiego, na co mają ochotę. Podobna sytuacja miała miejsce w Holandii i Kanadzie, gdzie Netflix radzi sobie bardzo dobrze, tylko że obecnie Hiszpanie liczą każdy grosz.
Netflix ma ruszyć w Hiszpanii w październiku. W sprawie Polski wciąż wiadomo niewiele, ale ostatnio sporo sygnałów mówiło o rychłym starcie usługi w naszym kraju – pojawiły się między innymi polskie napisy do filmów. Polska również może być dochodowym krajem dla Netflixa. Wielu z nas nie boi się nawet płacić za nieautoryzowane usługi, jeśli tylko pozwalają one oglądać filmy w dobrej jakości i bez problemów. A dzięki ostatnim działaniom policji Netflix ma coraz mniej potencjalnych konkurentów.