Porozumienie właścicieli praw autorskich i dostawców internetu
Na posiedzeniu Grupy Internet, która działa przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przyjęto tekst porozumienia, które zakłada ścisłą współpracę dostawców internetu z organizacjami antypirackimi. Porozumienie jest otwarte do podpisu.
08.11.2011 14:11
Treść porozumienia nie była dostępna na stronach MKiDN ani organizacji antypirackich, i pewnie byśmy o nim nie usłyszeli, gdyby sprzeciwu nie podniosły Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji oraz Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska. MKiDN zapewnia, że nie chodziło o ukradkowe podpisanie porozumienia, ale o zatrzymanie dyskusji w wyznaczonym gronie. W każdym razie te dwie organizacje odmówiły podpisania porozumienia, a dzięki PIIT w końcu można było się z jego treścią zapoznać. Porozumieniem zaczęły się interesować również organizacje pozarządowe, i prawdopodobnie tylko dzięki temu przedstawiciele czterech z nich zostali zaproszeni na wczorajsze posiedzenie Grupy Internet jako obserwatorzy. Podsumowanie posiedzenia można znaleźć na stronach Panoptykonu.
Przejdźmy jednak do sedna porozumienia. Zakłada ono, że dostawcy internetu i dzierżawcy łącz będą zaangażowani w ściganie osób podejrzanych o naruszanie praw autorskich. Tak więc firma, z której usług korzystamy, będzie miała obowiązek przekazać informacje o przypadkach naruszeń praw autorskich ich właścicielom, eliminować stwierdzone naruszenia oraz blokować dostęp do świadczonych usług klientom, którzy się takich naruszeń dopuszczają. Oczywiście wszystko ma się odbywać w granicach prawa, a długie procesy sądowe ma zastąpić możliwość zawarcia ugody z osobą przyłapaną na piractwie, albo chociaż możliwość odcięcia jej od usług.
Porozumienie budzi jednak wątpliwości. Skoro dostawca łącza ma przekazać dane podejrzanego o piractwo klienta do wytwórni filmowej, co z ochroną danych osobowych? Co z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną i Prawem Telekomunikacyjnym? Przystępując do tego porozumienia dostawca usług rezygnuje z możliwości nieponoszenia odpowiedzialności za przesyłane jego łączem treści i miałby obowiązek monitorowania ruchu w Sieci. I wreszcie, czy porozumienie jest zgodne z Konstytucją? Wygląda na to, że zwykłe przedsiębiorstwa, jakimi są wytwórnie, wydawnictwa, operatorzy sieci komórkowych i dostawcy internetu mają ochotę zastąpić organa ścigania.
Użytkownicy nie są stroną w tych negocjacjach. Porozumienie jest raczej próbą rozpoczęcia międzybranżowej samoregulacji, która wcale nie wygląda na przyjazną obywatelom. W tradycyjnym procesie legislacyjnym oskarżony użytkownik ma przynajmniej szansę zabrać głos w swojej obronie. Niezawisłe sądy nie bez powodu zostały zbudowane w taki, a nie inny sposób. Dziwi więc opinia Ministerstwa, która uważa to porozumienie za „przyjazne użytkownikom”. A jednak jego treść podoba się Stowarzyszeniu Autorów ZAiKS, Grupie Allegro, Stowarzyszeniu Wydawców Repropol, Izbie Wydawców Prasy, Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej FOTA, Zawiązkowi Producentów Audio – Video – ZPAV i Polskiemu Stowarzyszeniu Wydawców Muzycznych… Tylko jak na razie brak na tej liście firm z tej drugiej branży lub, na przykład, Komendy Głównej Policji, której reprezentanci brali przecież udział w spotkaniu.