Pożar serwerowni OVH. Polski seksportal nadal nie wrócił do sprawności
10 marca doszło do poważnego pożaru centrum danych firmy OVH w Strasburgu. Jedną z ofiar tego incydentu był serwis Zbiornik.com. To jeden z największych polskich serwisów erotycznych.
25.03.2021 | aktual.: 26.03.2021 10:02
Według raportu firmy Netcraft, pożar serwerowni w Strasburgu wpłynął na działanie około 3,6 miliona witryn internetowych. 18 proc. adresów IP powiązanych z usługami OVH nie odpowiadało. W wyniku pożaru doszło do częściowego uszkodzenia centrum danych SGB-1 oraz całkowitego zniszczenia SGB-2, gdyż ognia nie udało się opanować.
Minęły już ponad 2 tygodnie od wypadku, a wiele serwisów nadal nie odzyskało sprawności. Na tej liście znalazł się między innymi polski seksportal Zbiornik.com. Powodem problemów jest brak odpowiednio skonfigurowanej kopii zapasowej danych. Szanse na to, by serwis powrócił do stanu sprzed pożaru, są znikome.
Zbiornik przechowywał dane na serwerach OVH SGB-1, które częściowo spłonęły. OVH zapowiadało próby przywrócenia działania infrastruktury. Sprzęt, który udało się odzyskać z centrum SGB-1, jest aktualnie poddawany pracom konserwacyjnym. Początkowo próbowano całkowicie przywrócić maszyny do życia, ale 19 marca w serwerowni znów pojawił się dym. Teraz administratorom Zbiornika pozostało liczyć na cud.
Zbiornik.com nie działa – administratorzy popełnili błąd początkującego
Zbiornik to jeden z dłużej działających serwisów w Polsce. Istnieje od kilkunastu lat. Tymczasem 10 marca 2021 roku okazało się, że przez wszystkie te lata administratorzy serwisu nie nauczyli się podstawowej zasady. Każda usługa hostowana w sieci powinna posiadać co najmniej dwie kopie zapasowe – backupy. Najlepiej, aby znajdowały się na niezależnych serwerach.
"To czy ktoś, kto został poszkodowany w pożarze w OVH wróci bez utraty danych, w zasadzie zależy tylko od tego, jak poważnie podchodził do polityki backupowej. Jeśli sami nie robili kopii bezpieczeństwa swoich danych zgodnie z zasadą 3-2-1, to mają problem. Ta zasada mówi o tym, że należy mieć co najmniej trzy kopie danych, na dwóch różnych nośnikach, i co najmniej jedna z tych kopii powinna być w innej lokalizacji" – mówi nam Piotr Konieczny z serwisu Niebezpiecznik.pl.
"Nawet gdyby usługa świadczona przez daną serwerownię oferowała wykonywanie kopii bezpieczeństwa, to diabeł tkwi w szczegółach. Musimy pamiętać o tym, aby kopie bezpieczeństwa były robione odpowiednio często i ze względów bezpieczeństwa nie znajdowały się w tej samej lokalizacji, właśnie ze względu na możliwe pożary, trzęsienia ziemi i inne problemy – dodaje Konieczny.
To wiedza powszechna w branży IT nie od dzisiaj. Dlatego dziwi fakt, że administratorzy seriwsu Zbiornik, gromadzącego około miliona użytkowników, zapomnieli o podstawach. Trudno uwierzyć, że nie mieli kopii zapasowej – to zdecydowanie wykluczone. Prawdopodobnie ją posiadali, ale w tym samym lub drugim centrum danych znajdującym się bloku tuż obok.
"W naszej branży żartuje się, że ludzie dzielą się na trzy grupy: tych którzy poprawnie robią kopie bezpieczeństwa, tych którzy zaczną je robić (po pierwszym incydencie utraty danych) oraz tych, którym wydaje się, że robią kopie bezpieczeństwa, ale kiedy przychodzi do odzyskiwania danych, okazuje się, że albo dane są niekompletne, albo wbrew regule 3-2-1 znajdowały się np. w tej samej lokalizacji" – ocenia Piotr Konieczny.