Presspublica każe sobie płacić za jeszcze więcej treści
Gazety papierowe powoli odchodzą w zapomnienie, a prawie wszystkie informacje możemy znaleźć w Sieci, wydawnictwa jednak muszą jednak z czegoś żyć. Oczywiście reklamy są jedną z opcji, ale po wejściu na niektóre serwisy wyraźnie widać, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. Dla części wydawców obiecującą okazała się platforma Piano, w ramach której za niecałe 20 złotych można uzyskać dostęp do około 15% treści ponad 40 gazet i magazynów. W stronę płatnego dostępu do artykułów coraz bardziej skłania się także Presspublica — wydawca między innymi Rzeczpospolitej, Uważam Rze i serwisu ekonomia24. Firma w sierpniu zamknęła dwie ze swoich drukarni.
Wydawnictwo ma już doświadczenie w handlu cyfrowymi treściami — zapłacić trzeba choćby za część artykułów na ekonomia24 czy dostęp do archiwum — to jednak za mało. W przygotowaniu są kolejne rozwiązania, które pozwolą Presspublice zarabiać, a czytelników przekonają do otwarcia portfela. Dzisiaj zamykając część kontentu, też pozyskujemy tych, którzy chcą mieć dostęp i za to płacą. Bo też jest to kontent wysokiej jakości i on musi kosztować — mówi Grzegorz Hajdarowicz, prezes firmy, do której należy wydawnictwo. Jakie to będą rozwiązania, na razie nie mówi, ale jeszcze w tym miesiącu się przekonamy.
Hajdarowicz, nie widzi jednak sensu w sprzedaży treści dla komputerów osobistych. Przewiduje się, że pod koniec roku około miliona Polaków będzie regularnie korzystać z tabletów (na razie kupiliśmy około 600 tysięcy tych urządzeń) i właśnie tu upatruje się największych zysków. Urządzenia mobilne odgrywają kluczową rolę w nowej strategii wydawnictwa. Hajdarowicz zdaje sobie jednak sprawę, że realizacja planu będzie wymagała czasu — nawet kilku lat. Już raz Presspublica wprowadziła rozwiązanie, które okazało się zbyt nowoczesne… cyfrowy Przekrój w postaci aplikacji jakoś się nie przyjął — w momencie jego premiery klienci woleli raczej PDF z treścią identyczną do wydania papierowego.
Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych tablety do końca roku ma posiadać 70 milionów osób, zaś w 2015 roku takie urządzenie ma znaleźć się w ponad połowie domów. Tam jednak również podejście do płatnych treści jest inne i doskonale radzą sobie usługi umożliwiające czytanie gazet, „wypożyczanie” filmów czy e-booków za drobną opłatą na urządzeniu mobilnym albo wyspecjalizowanym czytniku (oferta firmy Amazon). W Polsce przychody ze sprzedaży cyfrowych treści w Sieci nie będą na razie duże… potrzeba jeszcze kilku lat na przestawienie się społeczeństwa.