Przyszłość przez okulary Google — ale czy różowe?
Okulary wracają do łask, nie tylko na fali mody. Jesteśmy świadkami coraz większego upowszechniania się ich — w różnorakiej formie — także w świecie rozrywki. Odbiorniki telewizyjne sprzedawane są z pasywnymi lub aktywnymi okularami 3D. Od dawna pracuje się też nad wieloma rozwiązaniami w temacie osobistych pomocników przy pracy czy gadżetów służących nam w biegu. Technologia podawania danych bezpośrednio przed oko wejdzie jednak szerzej pod strzechy zapewne dopiero za sprawą Google…
27.02.2012 12:37
Z nieoficjalnych informacji wynika, że firma prowadzi testy własnego rozwiązania, opartego rzecz jasna na systemie Android. Okulary z wbudowanymi między innymi modułem GPS, kamerą, wejściem i wyjściem audio, a także czujnikami ruchu, przygotowywane są w ogromnej tajemnicy. Przewiduje się niemniej, że trafią na rynek jeszcze przed końcem tego roku. Sprzęt nie będzie się ponoć zbytnio odróżniał od tego, co normalnie założylibyśmy na nos. Poza rzecz jasna możliwościami, jakie zaoferuje.
Mówi się o aktywnym serwowaniu użytkownikowi informacji na temat miejsca, w którym się akurat znajduje — włącznie z chociażby historią zabytków w polu widzenia. Sugerowałoby to przy okazji obsługę sieci komórkowych, albo przynajmniej Wi-Fi. Kiedy indziej okulary przypomniałyby nam imię i nazwisko rozmówcy, odszukując go szybko w podręcznej bazie danych. Oczywiście do tego doszłyby zabawy w terenie przy użyciu rzeczywistości rozszerzonej. Wizja odnalezienia w tłumie przechodniów kogoś o mocy ponad 9000, a potem pełna efektów specjalnych rodem z kreskówki Dragon Ball Z wymiana wirtualnych ciosów gdzieś na rynku miejskim, nie jest wcale taka odległa.
Niby pięknie, aczkolwiek obok zachwytu nad tym wszystkim pojawia się też szereg niepokojących myśli. Nie chodzi wyłącznie o koszt takich okularów, bo ten dla ich popularyzacji powinien być w miarę przystępny, ale przede wszystkim co z tego, co widzimy, Google postanowi wykorzystać dla własnych celów i jak. Tożsamość poznanych osób może być przekazywana w końcu gdzieś „dalej” (na świecie trwają dyskusje na temat zagrożeń wynikających ze stosowania algorytmów rozpoznawania twarzy), zaś wizualne oraz topograficzne dane zbierane bez naszej wiedzy podczas wyskoków ze znajomymi do knajp, kształtować formę nie tylko podsuwanych nam przed oczy reklam. Oby przyszłe nowinki nie przesłoniły nam rozsądku…