Sextortion. Użytkownicy popularnych aplikacji narażeni na seksualny szantaż

Malezyjska policja ostrzega przed rosnącą liczbą ofiar internetowego szantażu: przestępcy straszą ujawnieniem nagich zdjęć lub intymnych nagrań, na których jest ofiara. By dotrzeć do swoich ofiar, wykorzystują popularne aplikacje.

Sextortion. Użytkownicy popularnych aplikacji narażeni na seksualny szantaż
Źródło zdjęć: © Pexels

Sextortion to forma szantażu internetowego, która może przybierać różne formy. W ostatnim czasie niestety coraz częściej słyszymy o przypadkach, gdzie ofiary zmuszane są do płacenia przestępcom, by ci nie ujawnili ich nagich zdjęć lub filmów. 

Malezyjska policja poinformowała, że od początku roku ofiarą seksualnego szantażu internetowego padło 21 osób, z których 12 zdecydowało się spełnić żądania szantażystów i zapłacić łącznie okup o wartości ok. 30 tys. złotych. Co prawda, część podejrzanych została zatrzymana, ale 19 spraw wciąż jest w toku. 

- Większość ofiar była oszukiwana za pośrednictwem portali społecznościowych - poinformowały służby. Podejrzani poznali swoje ofiary za pomocą takich platform jak WeChat, Facebook, WhatsApp i MiChat, a następnie nakłaniali je do udostępniania nagich zdjęć lub filmów. 

Niepokojące jest również to, że w części przypadków podejrzani byli blisko związani z ofiarami - wśród nich pojawili się partnerzy i mężowie szantażowanych osób. "Nie ufaj osobom spotkanym w sieci", poradziła malezyjska policja i podkreśliła, że społeczeństwo musi zdawać sobie sprawę z tego, że w internecie nic nie ginie, a nasze zdjęcia i filmy, które przesyłamy, mogą zostać wykorzystane w niepożądany sposób. 

Sextortion - różne schematy działania

O podobnych przypadkach pisaliśmy jeszcze w zeszłym roku, gdy ofiarą padali mężczyźni skuszeni możliwością wideo-rozmowy z atrakcyjną kobietą. Mężczyźni instalowali polecaną aplikację, która bez ich wiedzy uzyskiwała dostęp do wszystkich kontaktów zapisanych w telefonie. 

Następnie przestępcy wysyłali swojej ofierze żądanie okupu, grożąc ujawnieniem intymnych nagrań wszystkim osobom z listy kontaktowej. Większość z nich płaciła, zwłaszcza że według ustaleń Interpolu, okup rzadko przekraczał 500 dolarów (ok. 1800 zł). 

Jednak już w marcu br. roku pojawił się nowy schemat działania przestępców: tym razem, komunikowali się z przypadkowymi ofiarami przez Facebooka. Wysyłali do swoich nagrania, na których atrakcyjna kobieta się rozbiera, a następnie prosili o to samo - nieświadome ofiary ponownie dały się nabrać. Chwilę później pojawiały się żądania okupu. 

Polska policja podkreśla, że takich przypadków jest coraz więcej, również w naszym kraju. Dlatego za radą malezyjskiej policji, powinniśmy mieć ograniczone zaufanie do osób poznanych w internecie. Ze szczególną ostrożnością powinniśmy podchodzić do próśb o udostępnianie intymnych nagrań czy zdjęć oraz nie prowadzić nagich rozmów. 

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:dobreprogramy
wiadomościbezpieczeństwointernet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)