Sezon na Misia

Redakcja

23.02.2007 11:28, aktual.: 01.08.2013 01:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od pewnego czasu widać, że każdy film animowany pojawiający się w kinach otrzymuje swój odpowiednik w postaci gry komputerowej. To już coś więcej niż korzystanie z licencji, to swoiste połączenie procesu powstawania filmu i gry. Premiery obu tytułów są dzięki temu niemal jednoczesne, a dzieci zauroczone filmem pewnikiem zaczną terroryzować rodziców prośbą o kupno gry. „Tato, tato, ja chcę grę z misiem! Jak mi nie kupisz to z klocków Lego, których zbudowałeś myśliwiec, złożę znów domek dla chomika…” – takie i podobne sceny dantejskie przewidzieli spece od marketingu i postanowili je niecnie wykorzystać. Tytuły te, choć charakteryzują się na ogół przeciętna jakością, to królują na listach najlepiej sprzedających się gier, ku uciesze ich wydawców, dzieci oraz ojców, których konstrukcje z klocków synka ocalały po raz kolejny.

Open Season nie jest wyjątkiem od reguły. Gra opowiada losy filmowych przyjaciół, niedźwiedzia Booga i szalonego jelenia Eliota i przez 25 krótkich poziomów podąża fabułą znana z filmu o tym samym tytule. Grę rozpoczyna wprowadzenie, podczas którego możemy zapoznać się głównymi postaciami spektaklu: dobrodusznym, lecz nieco naiwnym niedźwiedziem, który słuchając rad nowopoznanego przyjaciela Eliota pakuje się w niezłe kłopoty, w wyniku których trafia do lasu. A trzeba dodać, że domem Booga do tej pory był garaż należący do strażniczki Beth i ciężko mu się na początku odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Całość komplikuje się jeszcze bardziej, gdyż właśnie zaczyna się sezon polowań na zwierzęta, a tropem naszych bohaterów ruszają myśliwi z bezwzględnym Shawnem na czele.

Pierwsze pół godziny, gdy to także szansa na zapoznanie się ze sterowaniem naszą postacią, które na szczęście jest intuicyjne i nie powinno sprawić kłopotu nawet początkującym graczom. Podstawy te szybko się przydadzą, gdyż w pierwszych momentach inne zwierzęta nie są do nas nastawione przyjaźnie i będziemy musieli się postarać, by przekonać je do siebie. Pomagając innym mieszkańcom lasu, zyskujemy bardzo wymierne profit. Na przykład po tym jak odnajdziemy dzieci skunksów, będziemy mogli korzystać z usług naszych nowych przyjaciół by odstraszać myśliwych. Sama rozgrywka jest prosta i polega na korzystaniu z kilku dostępnych umiejętności. Rykiem możemy przestraszyć naszych przeciwników, a korzystając z węchu łatwiej odnajdziemy poukrywane po poziomach sekrety. Co ciekawe, umiejętności te można ulepszać, jeśli tylko uzbieramy wystarczającą liczbę punktów, które przydzielane są nam za wykonanie poszczególnych zadań. Poprawiony ryk będzie szybciej działał, a przeznaczając punkty na umiejętność rzutu, będziemy mogli poprawić jego zasięg.

Obraz

Choć przez zdecydowaną większość gry kontrolujemy postać niedźwiedzia, to trafia się też kilka poziomów, gdy wcielić się można w Eliota. Dysponuje on odmiennym wachlarzem umiejętności, a gra nim wymaga innej taktyki. Zamiast straszyć naszych przeciwników, szalony jeleń prowokuje ich. Rozdrażnieni myśliwi biegną w kierunku Eliota wpadając w porozstawiane sidła i płonące ogniska ku uciesze naszego jelenia. Szkoda, że tak nieliczne są poziomy, w których można pograć właśnie tą postacią, gdyż jest ona zdecydowanie bardziej zabawna i lepiej animowana od misia.

[break/]Przez większość gry kierując bohaterami obserwujemy ich z tyłu, jednak zdarzają się odstępstwa od tej reguły. Podczas prowadzenia ostrzału kamera zmienia się i ukazuje akcję z perspektywy pierwszej osoby. Dodam ze podczas tych mini-gierek używamy dość niekonwencjonalnej broni, jaką jest różowy stanik rozciągnięty miedzy porożem jelenia. Za pociski służą nam… jeżozwierze! Innym razem wyrzucamy bobry, które niczym torpedy podpływają do drewnianych konstrukcji, a następnie robią użytek ze swoich zębów. Innym przykładem niekonwencjonalnego poziomu jest zjazd z góry kulą śnieżną, w której zamknięci są nasi bohaterowie, czy też szaleńczy rajd po opustoszałej kopalni. Największą frajdę jednak sprawia spływ rzeką na drewnianym wychodku z niedomkniętymi drzwiami, które raz po raz odsłaniają siedzącego w środku, przerażonego sytuacją, myśliwego.

Obraz

Mimo tych zabawnych sytuacji urozmaicających zabawę, sama gra jest prosta i dość schematyczna, a spotykane rozwiązania wydają się stale powtarzać. Wciąż skradamy się do myśliwych, by wypłoszyć ich w lasu rykiem, zmienia się jedynie pretekst, pod którym mamy się tego zadania podjąć. A to musimy oczyścić teren przy jeziorze, by dzikie kaczki mogły znów wzbić się w powietrze, a chwilę później przeganiać ludzi z terenu zamieszkałego przez skunksy. Nie sposób pozbyć się wrażenia jakbyśmy grali klika razy na tym samym poziomie. O ile z początku śmieszy kamuflaż niedźwiedzia złożony ze spódniczki z liści i dwóch cienkich gałązek, to z czasem popadamy w rutynę a uśmiech coraz rzadziej gości na naszych twarzach.

Obraz

Open Season, będący produktem przeznaczonym dla dzieci, jest grą łatwą i nie sposób utknąć w tu gdzieś na dłużej niż kilka minut. Nieliczne zagadki występujące w grze są proste i nawet początkujący gracz nie straci nerwów podczas zabawy. Całość dopełnia fakt, że główny bohater nie może zginąć, ot najwyżej miśkowi zakręci się przez chwilę w głowie, po czym będziemy mogli bezstresowo kontynuować naszą przygodę. Dodam, że dość krótką przygodę, gdyż grę da się ukończyć w kilka wieczorów, ale taki już urok podobnych produkcji. By nieco przedłużyć żywotność tego tytułu, twórcy postanowili umieścić kilka dodatkowych gier niewiązanych z główną fabułą. Tutaj, wybierając jedną z postaci, przyjdzie nam rywalizować z komputerem w kilku dyscyplinach: raz jest to rzucanie królikami na czas, innym razem nasze zadanie polega na tym by jak najdłużej utrzymać się na płynącym z nurtem pniu. Gierki te są dość zabawne, ale niestety cierpią na podobną przypadłość jak reszta tytułu – szybko się nudzą, a tym samym tak naprawdę nie przedłużają zbytnio żywotności tejże produkcji.

[break/]Do gry zostały sprytnie przemycone pewne informacje dotyczące fauny i flory, dzięki czemu ma ona pewną wartość edukacyjną. Podczas zabawy zbieramy ikonki, które symbolizują fakty z różnych dziedzin biologii. Dzięki nim mamy później dostęp do ciekawostek takich jak choćby ilość żołędzi zjadanych rocznie przez wiewiórki. Zdobywanie wiedzy w ten sposób jest znacznie ciekawsze niż z podręczników biologii i dłużej zostaje w pamięci. Co więcej może zachęcić do ponownego rozpoczęcia gry, gdy po pierwszym jej ukończeniu braknie nam kilku ciekawostek.

Obraz

Od strony graficznej produkt prezentuje się całkiem przyzwoicie. Modele postaci są dość starannie przygotowane i animowane, a poziomy, choć dość proste to mają swój bajkowy klimat. Oczywistym jest, że nie spotkamy się tu z przepychem graficznym, ale kolorowa grafika na pewno nikogo nie odstraszy i będzie się podobać dzieciakom. Brakło jednak animowanych wstawek z filmu, przez co grając wyłącznie w grę nie dowiemy się jak Eliot został „jednorożcem”. Niezrozumiałym jest też dla mnie, dlaczego, zamiast filmiku końcowego, mamy zaledwie kilka statycznych obrazków – takie rozwiązanie było dobre dziesięć lat temu, ale nie dziś. Nie uciszy też nikogo fakt, że brakło oryginalnych głosów z filmu. Zamiast Martina Lawrence’a i Ashtona Kutchera odtwarzających w filmie role Booga i Eliota, można usłyszeć innych aktorów, których głosy brzmią na szczęście dość podobnie do pierwowzorów. Reszta ścieżki dźwiękowej pozostała bez zmian i podczas gry przewijają się utwory znane z filmu.

Obraz

Open Season jest tak na prawdę niczym więcej niż kolejną produkcją na licencji. Brak tu nowatorskich rozwiązań, jednak trzeba pamiętać, że jest to tytuł skierowany do młodszych graczy, którzy od gry wymagają przede wszystkim obecności dwójki głównych bohaterów, a cała reszta schodzi jakby na dalszy plan. Dzieciaki ponownie będą miały okazje spotkać się z nietypowym duetem, a rodzice będą mieli chwilkę spokoju. Starsi gracze jednak nie mają tu czego szukać, bo Open Season to kolejny przeciętniak jakich wiele i nie ma szans zmienić czegokolwiek poza wynikami finansowymi wydawcy.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)