Światowa didżejska czołówka korzysta z pirackiego oprogramownia
Tim Bergling, znany lepiej jako Avicii, jest aktualnie uznawany za jednego z najważniejszych twórców rozrywkowej muzyki elektronicznej. Muzyk współpracował między innymi z takimi sławami jak Madonna, David Guetta czy Robbie Williams. Okazuje się jednak, że ten 26-letni milioner, plasujący się na trzecim miejscu w rankingów najlepszych DJ-ów opublikowanym przez DJ Magazine, korzysta podczas tworzenia swoich utworów z pirackiego oprogramowania.
Prawda wyszła na jaw, gdy Avicii podczas wywiadu z Future Music Magazine zaprezentował film, na którym widać, że muzyk korzysta z pirackiej wersji wirtualnego syntezatora Sylenth1. Według danych ze strony producenta cena oprogramowania wynosi niecałe 140 euro. Majątek DJ-a szacuje się natomiast na około 60 mln dolarów.
Avicii nie jest odosobnionym przypadkiem milionera pozwalającego sobie na korzystanie (przecież także w celu pomnażania majątku) z nielegalnej wersji aplikacji wartej marne 150 dolarów. W listopadzie przez popularnego deadmau5a na gorącym uczynku został przyłapany Martin Garrix (18 lat, 4. miejsce w rankingu 100 najlepszych DJ-ów, 14 milionów dolarów), który w opublikowanym na YouTube filmie ukazującym kulisy jego pracy zaprezentował także piracką wersję znanego nam już Sylenth1.
Sprawa budzi emocje z wielu powodów. Najbardziej oczywistym jest fakt, że bombardowani zewsząd kampaniami piętnującymi piractwo czy też wzywani do zapłaty przez copyrightowych trolli internauci maja prawo z dezaprobatą odnosić do artystów, którzy posiadając ogromne majątki i krytykując wszelkie przejawy piractwa sami się go dopuszczają.
Warto też zwrócić uwagę, że milionowe dochody DJ-ów światowej czołówki stanowią jedynie część zysków z wszelkich metod dystrybucji ich muzyki czy biletów na koncerty. Duża część trafia przecież do wielkich wytwórni muzycznych, które z reguły stoją w awangardzie walki z piractwem. Jak widać, zdarza się, że poziom hipokryzji bywa wprost proporcjonalny do salda na koncie bankowym.