Takiego roju jeszcze nie było: najnowszy odcinek „Gry o tron” pobił dotychczasowe rekordy BitTorrenta
Nie wiemy, czy taki sposób dystrybucji filmów podoba się HBO,ale przecież ostatnio Michael Lombardo, dyrektor programowy stacji,przyznał, że nie obawia się piractwa. Czy nie jest to jednak tylkorobienie dobrej miny do złej gry? Pierwszy odcinek trzeciego sezonu„Gry o Tron” obejrzały wczoraj miliony internautów, z którychani jeden nie zapłacił za to złamanego centa. Twórcy serialu napewno czują się dumni z pobitego rekordu – nikomu chyba nie udałosię wcześniej tak dobrze odczytać gustów internautów – ale wsytuacji, gdy koszt nakręcenia drugiego sezonu wyniósł około 70mln dolarów, rosnąca popularność oglądania seriali za darmo ibez reklam samego producenta powinna zaniepokoić.Każdy, kto wczoraj zdecydował się uruchomić klientaBitTorrenta, by pobrać najnowszy odcinek „Gry o Tron”, pewnieprzecierał oczy ze zdumienia, widząc liczbę wysiewających. Tylkona Zatoce Piratów wersja [eztv] była wczoraj udostępniana przezponad 150 tysięcy osób. Gdyby zliczyć wszystkie trackery iwszystkie wersje przygotowane przez zajmujące się serialami grupy,w nielicencjonowanej wymianie pierwszego odcinka nowego sezonuprzygód szlacheckich rodów Westeros, mogło uczestniczyć nawetmilion osób (i to bez uwzględnienia tych wszystkich, którzy serialpobierali z rozmaitych cyberschowków). Dla porównania, liczbawidzów „telewizyjnych”, którzy obejrzeli odcinek w płatnymkanale HBO podczas pierwszej emisji w Stanach Zjednoczonych, wyniosła4,4 miliona.W ten sposób pobito torrentowy rekord wielkości roju peerów.Tylko na trackerze OpenBitTorrent liczba użytkownikówwymieniających się nową „Grą o Tron” wyniosła 163 088.Poprzedni rekord należał do pierwszego odcinka serialu „Heroes”,który na tym trackerze wymieniało 144 663 peerów. Z takim startemmożna się spodziewać, że ponownie ekranizacja słynnej powieścifantasy zdobędzie tytuł najchętniej piraconego serialutelewizyjnego roku. [img=graotron]Niektórzy próbują tłumaczyć skalę piractwa problemami HBO zjednoczesnym dostarczeniem serialu wszystkim zainteresowanym widzomna świecie, szczególnie spoza anglofonii. Tłumaczenie to nie jestjednak zbyt dobre – z jakiegoś powodu najwięcej pobrań serialuodnotowanych zostało właśnie w krajach anglojęzycznych, USA,Wielkiej Brytanii, Australii i Kanadzie. Apologeci piractwaargumentują też, że masowy charakter tego zjawiska nie szkodziserialowi, gdyż i tak większość wpływów to sprzedaż płytDVD/Blu-ray, której internetowa widownia nie szkodzi, a wręczprzeciwnie.Czy tak jest w rzeczywistości? Na pewno nie jest tak, żeprzynajmniej milion pirackich widzów pierwszego dnia emisjidoprowadzi do upadku serialu. Przypomnijmy jednak, że od samegopoczątku „Gra o Tron” zmaga się z problemami finansowymi, awiele śmiałych wizji scenarzystów zostało wykreślonych właśniez powodów budżetowych. Dlatego też nie oglądamy w serialuwielkich bitew, a tam, gdzie dobrze byłoby zbudować dziewięćdrewnianych okrętów, ostatecznie zbudowanotylko jeden.
02.04.2013 11:15