TikTok to powtórka z blokady Huaweia. Donald Trump stąpa po cienkim lodzie (opinia)

Donald Trump i jego polityka zagraniczna coraz śmielej wkraczają na niespotykane grunty. Prezydent Stanów Zjednoczonych wraz z doradcami zdali sobie sprawę z tego, jakie kwoty generuje rynek technologiczny. I ile procent z niego nie należy jeszcze do USA.

Donald Trump może wkrótce przebudzić smoka /fot. GettyImages
Donald Trump może wkrótce przebudzić smoka /fot. GettyImages
Arkadiusz Stando

04.08.2020 | aktual.: 04.08.2020 14:02

Pod koniec maja ubiegłego roku świat obiegła informacja o tzw. banie na Huawei. Donald Trump podpisał rozporządzenie, na mocy którego amerykańscy przedsiębiorcy otrzymali zakaz współpracy z chińskimi producentami sprzętu elektronicznego Huawei oraz ZTE. Powodem było rzekome zagrożenie bezpieczeństwa narodowego.

Rzeczywiste powody mogły być różne. W mediach szybko to zagranie zostało określone mianem elementu wojny gospodarczej - prawdopodobnie słusznie. Huawei nie wspomoże w rozwoju infrastruktury sieci 5G w Stanach Zjednoczonych, co utrudnia amerykańskim operatorom prace, zauważył to zresztą Departament Handlu. Ten organ próbował nawet wymusić częściowe przywrócenie współpracy z Huawei ze względu na ogromne doświadczenie firmy w budowie infrastruktury sieciowej. Pomysł spalił na panewce, kilka dni później Trump podpisał dokument przedłużający bana.

Bezpieczeństwo narodowe to tylko przykrywka. Huawei i ZTE oferowały dużo tańsze rozwiązania z zakresu 5G, a jednocześnie sprawnie rozwijały sieć, były więc absolutnymi liderami. Trump widział, ile pieniędzy opuszcza Stany Zjednoczone na rzecz Chińskiej Republiki Ludowej. Dzisiaj pieczę nad rozwojem 5G w Północnej Ameryce trzymają firmy z USA lub Europy. Są nimi amerykańskie Cisco, Altiostar i Qualcomm, oraz skandynawskie Nokia i Ericsson.

Idealnie ujął to w tytule autor artykułu z 3 czerwca w serwisie TFIpost. "Nokia i Ericsson stały się mumiami wśród telekomów. Koniec Huaweia przywrócił je do życia" – i właściwie nie trzeba nic więcej mówić. W Europie już jeden kraj poddał się naciskom ze strony Stanów Zjednoczonych i również zablokował współpracę z Huawei w przypadku budowy infrastruktury sieciowej. Był to rząd Wielkiej Brytanii, który podczas rozmów z zarządem chińskiej firmy otwarcie mówił o powodach nadchodzącej blokady.

Około 14 miesięcy później déja vu - już tutaj byliśmy

Około, bo kiedy do tego doszło, ciężko stwierdzić. Na początku lipca sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Mike Pompeo w wywiadzie dla Fox News zdradził, że rozważa się zablokowanie popularnej na całym świecie aplikacji TikTok. W piątek, 31 lipca Donald Trump stwierdził, że rozporządzenie może podpisać "nawet jutro". A dlaczego? A komu to potrzebne? Powód jest ten sam, co w przypadku Huawei. Zagrożenie bezpieczeństwa obywateli Stanów Zjednoczonych.

Faktycznie, pojawiały się analizy sugerujące, że TikTok nie należy do najbezpieczniejszych aplikacji. Podobno (nie są to potwierdzone informacje) zbiera informacje o sprzęcie, zainstalowanych aplikacja, sieci WLAN, lokalizacji GPS i ewentualnym jailbreaku. Aplikacja ma też instalować wewnętrzny serwer proxy czy pobierać i wykonywać zdalny plik ZIP, co wydaje się nieuzasadnione. TikTok podobno nie lubi być debugowany i milknie, gdy zauważy proces analizy.

Fakt jest taki, że TikTok generuje ogromne zyski. Jednocześnie podobno jest bardzo ryzykowny pod względem bezpieczeństwa, jak sądzi rząd Stanów. Z tego względu możliwości są dwie: albo ByteDance (właściciele aplikacji) sprzedadzą operacje programu wykonywane w Stanach Zjednoczonych, albo zostanie on zablokowany. Prezydent ustalił, że Microsoft ma 45 dni na rozmowy z chińskim przedsiębiorstwem. Dzisiejszej nocy Trump trochę się wygadał na temat potencjalnych warunków podpisania takiej umowy sprzedaży. Stwierdził, że spora część tych pieniędzy powinna trafić do skarbu państwa USA, ponieważ oni tą transakcję umożliwiają - podaje Bloomberg.

Co więcej, Trump stwierdził następnie, że:** o jakiejkolwiek sumie nie mówimy, pojawiłaby się ze sprzedaży czegoś, o czym nikt wcześniej nie pomyślał, tylko ja, a przynajmniej tak sądzę. I uważam, że to by było sprawiedliwe". To też nie do końca musi być prawdą, ponieważ w sieci już dawno temu pojawiały się plotki, jakoby Microsoft rozważał zakup TikToka. Teraz po prostu zdarzyła się okazja** i Satya Nadella, CEO firmy, potwierdza chęć zakupu.

Donald Trump tym razem nawet nie ukrywa, że chodzi o zarobek na rzecz Stanów Zjednoczonych. To może się wkrótce zemścić. Chińska Republika Ludowa już po blokadzie Huawei i ZTE poinformowała o tworzeniu listy "nierzetelnych podmiotów", co w efekcie miało skutkować odcięciem Stanów od źródła metali ziem rzadkich. Nawet jeśli Microsoft wykupi część udziałów w TikToku, to również część zysków, którą generują obywatele (a głównie twórcy) USA, zostaną na kontynencie i Chiny zdają sobie z tego sprawę. O jakich kwotach dokładnie mowa ciężko stwierdzić, ale możemy przyjrzeć się bliżej zyskom firmy i ilości użytkowników TikToka, które stale rosną.

TikTok zarabia dziś już miliardy i będzie zarabiać w przyszłości jeszcze więcej

Z TikToka korzysta obecnie 800 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie. To około 20 proc. wszystkich ludzi korzystających z mediów społecznościowych na świecie. W Polsce ma 2,5 miliona aktywnych użytkowników każdego miesiąca, a w Stanach Zjednoczonych 30 milionów. W 2017 roku ByteDance, właściciel TikToka kupił aplikację Musical.ly i wchłonął ją do swojego produktu.

Kupowana aplikacja miała wówczas 60 milionów aktywnych użytkowników. ByteDance zapłaciło za jej zakup od 800 milionów do 1 miliarda dolarów. Oficjalnej liczby nie przedstawiono. Po połączeniu Musical.ly z TikTokiem, popularność aplikacji jeszcze bardziej eksplodowała i łącznie pobrano ją już ponad 2,5 miliarda razy. I wygląda na to, że ByteDance sporo zarobiło na tej transakcji.

Przychody ByteDance w 2018 roku wyniosły 7,4 miliarda dolarów. Według Bloomberga, w 2019 roku wzrosły one ponad dwukrotnie i wyniosły około 17 miliardów dolarów. Analizy wskazują również, że wartość firmy może przekraczać już 180 miliardów dolarów. Oprócz TikToka (i jego chińskiej wersji Douyin), ByteDance nie posiada zbyt wielu aplikacji. Jej pierwszym i podstawowym produktem była platforma informacyjna Toutiao. Dziś większość przychodów pochodzi już z TikToka.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
felietonoprogramowanieinternet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)