Uncharted 4 — takie tytuły to ciężkie działa na wielkiej wojnie konsol i PC

Lubię, kiedy gry, które są teoretycznie pewnymi hitami, po drodze do sklepów dorabiają się nieciekawej prasy. O Uncharted 4: Kres Złodzieja mówiło się wiele, niekoniecznie w samych superlatywach. Wskazywało się problemy przy produkcji, bo projekt porzuciło wiele kluczowych dla rozwoju całej serii osób, a potem były także obsuwy z premierą. Po kilku pierwszych prezentacjach tytułu marudziło się otwarcie, że graficznie wcale nie pokaże on też mocy PlayStation 4. W takiej atmosferze na spokojnie wyczekiwałem nowych przygód Nathana Drake’a, nastawiając się na produkt na poziomie zaledwie porządnym. Ostatecznie ukończone dzieło zwaliło mnie tym bardziej z nóg, wzbudzając emocje, o które klonu Tomb Raidera bym nie podejrzewał. Nie boję się napisać, że mamy do czynienia z przełomem i wyznacznikiem dla nadchodzących gier, nie tylko z tego gatunku. Osłabione niby mocno studio Naughty Dog zabiera fanów sprzętów Sony w niezapomnianą podróż po krajobrazach niczym żywe. Pakujcie plecaki, droga długa.

Uncharted 4 — takie tytuły to ciężkie działa na wielkiej wojnie konsol i PC

19.05.2016 07:36

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Nie widzieliście nigdy wcześniej piękniejszej gry. Z ludzkiej przekory pomarudzicie na początkowe etapy i końcową monotonię, nawiązującą jednak do pierwszego Uncharted, a poza tym będziecie w osłupieniu zapominać mrugać oczami. Na fenomen grafiki w tym dziele składa się ogromne przywiązanie do szczegółów oraz doskonałe rozeznanie, co można pokazać, a co akurat schować. Głupia sprawa trawy na początek. Zazwyczaj wkurza wyraźne dorysowywanie się roślinności w oddali w grach. Tutaj ona zawsze jest. Po prostu. Niemal rzeczywista. Będziecie rzucani w środek gęstwin aż wilgotnych od soczystych zieleni, z interaktywnymi źdźbłami, kwiatami, krzakami czy gałęziami, ruszającymi się w smugach ciepłego światła słonecznego od wiatru i naszych własnych kroków. Gdyby nie okazjonalne problemy z wnikaniem ciał w podłoże plus nie do końca płynne łączenie ruchów bohatera, wiarygodność świata przedstawionego byłaby już, w 2016 roku, w sumie niemal perfekcyjna. Podejrzewa się, że góry w oddali to tylko płaska ilustracja, ale filtry, a także rzut na odległe tereny dobrano tak, by spore, ale tak naprawdę nie w pełni otwarte etapy, dawały poczucie działania w świecie. Nie tylko korytarzu, z drogą od punktu do punktu. W tle będą majaczyły różne miasteczka.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Inne przykłady, by uzmysłowić wyjątkowość projektu. W ilu grach turlaliście się po plaży, aby zobaczyć, jak ciało postaci wgniata wilgotny piasek tak, jak akurat trzeba? W ilu biegaliście po śniegu z różną prędkością, bowiem od tego zależy ilość zbierającego się wokół butów zimnego puchu? W ilu skakaliście na żwir na zboczu tylko po to, aby robić w nim wyżłobienia przy zjeździe i potem obserwować sypiące się za bohaterem kamyczki? Oczywiście ubranie się brudzi, odpowiednio do warunków akcji, a z nim ekwipunek, typu broń. W wodzie się obmywamy, a w ulewie stróżki wody ciurkiem spływają po mokrych włosach i nosie Drake’a. Jeśli już o nos zahaczamy, kiedy wcześniej przy pocałunku ten nos się kiedyś deformował, odkształcając po oparciu na policzku drugiej osoby? Głupie palce to poszczególne palce, miękkie, odginające się przy wciąganiu się wyżej. Coś fantastycznego, a same postacie to już osobna bajka.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Mimika robi w tej grze robotę, że posłużę się dosadniejszym językiem. Bohaterowie grają oczami, zmarszczkami, uśmiechem. Bez słów da się odczytać ich emocje, jak gdy znana z poprzednich części sagi Elena podpuszcza Nathana do awanturniczych, słownych wynurzeń, prezentując zauważalne tylko przez momencik uśmieszki. Twarze oddają radość, smutek, żal, wyrzuty sumienia. Chyba specjalnie bohaterowie mają nieco przerysowane proporcje rysów i ciał, aby mimo wszystko nie zahaczyć o fotorealizm, bo w końcu to wszystko czysta, choć przepiękna fikcja. Efektu dopełniają przywiązanie do detali ubiorów oraz polska wersja językowa na najwyższym poziomie. Są naprawdę drobne wpadki tłumaczeniowe, lecz by je wykryć trzeba być wyczulonym na pewne angielskie zwroty. Poza tym nie mam pytań. Pod względem głosowym, aktorów do poszczególnych ról dobrano świetnie. Muzyka idealnie powiązana jest z wydarzeniami.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

To nie jest opowieść o twardzielu szukającym skarbów. To historia człowieka, który ze swoją, znaną nam dobrze przeszłością, próbuje się ustatkować oraz ułożyć sobie życie, kiedy przeszłość znowu go dogania i rzuca w pogoń za jeszcze jednym złotym wyzwaniem. Być może straci w końcu życie, zastanawiając się, czy było warto? Poza tym, że mamy do czynienia ze świetną grą akcji, nastawioną tym razem znacznie bardziej na rozglądanie się po otoczeniu, wspinanie czy huśtanie na lince z kotwiczką, zamiast strzelania, opowieść w Uncharted 4 wzbogaca człowieka na takim niezwyczajnym, ludzkim szczeblu. Jeżeli ktoś zdążył założyć rodzinę, szybko zacznie utożsamiać się z Nathanem, a potem po prostu na łopatki rozłoży go na bank epilog Kresu Złodzieja. Pewne sztuczki w budowaniu klimatu i przywiązywania do postaci wyniesiono z prac nad The Last of Us, z czego trzeba się cieszyć. Produkcja daje niesamowitą frajdę, jest dynamiczna, serwuje nieprzewidziany zwrot akcji. Przy tym jest zwyczajnie życiowa, a w głowie pozostawia wiele wspomnień i ważnych przemyśleń.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Od strony mechaniki rozgrywki nie ma rewolucji, gdyż to taki całościowo hit oraz wyznacznik. Rozglądamy się w poszukiwaniu krawędzi do wspinaczki, a występy skalne wreszcie nie wyglądają sztucznie, czyli tak, jakby tylko czekały na nas, pokazując drogę dalej. Mamy walkę wręcz, strzelanie zza osłon i ciskanie granatów, z dorzuconymi atakami z powietrza, jeśli rozbujaliśmy się na kotwiczce, służącej przede wszystkim do przebywania szerokich rozpadlin. Do tego dochodzi czajenie się w trawie na przeciwników, zjeżdżanie na łebka w dół, jak również charakterystyczne uciekanie przed czymś w stronę gracza. Dzięki sprytowi twórców, wreszcie doszukacie się w tym analogii do legendarnego Crasha Bandicoota… Do tego dochodzi przestawianie skrzynek, rozbijanie się autem terenowym z wyciągnikiem, wykorzystywanym do rozwiązywania zagadek sytuacyjnych, jak i pływanie motorówką. Od czasu do czasu zanurkujecie sobie. Do odnalezienia czekają skarby, dawne zapiski plus opcje dialogowe z towarzyszami. Świetne jest to, że w tej grze nigdy nie czujemy się też sami.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Bawi rozmach. Uciekniecie z więzienia w Panamie, niczym James Bond wkradniecie się potem na przyjęcie, podepczecie szkockie wrzosowiska, zachwycicie się przejażdżką przez Madakaskar, a później załapiecie piracki klimat na tropikalnych wyspach ze skałami o ostrych krawędziach. Po drodze przemkniecie jeszcze do tego przez tłumy i puścicie się w pogoń samochodową, zmieniając co chwila wozy przy byciu ciągniętym na linie po błocie… Oskryptowane akcje, z walącymi się budynkami i sypiącymi tonami gruzu, to majstersztyk. Jednokrotne przejście wszystkich ponad dwudziestu rozdziałów zajmuje około 16 godzin, a na pewno wrócicie jeszcze nieraz do zabawy. Ot, by na spokojnie napawać się pięknem krajobrazu, dla urozmaicenia przykładowo grając w Kres Złodzieja w odbiciu lustrzanym. Tak, są liczne ciekawe bonusy do odblokowania po ukończeniu przygody, w tym też filtry ekranowe. Producentom było jednak mało, więc dorzucili do zestawu emocjonujące walki sieciowe, z wykorzystaniem wszystkich zabawek dostępnych w kampanii, a nawet z interesującymi wątkami magicznymi. Grę, którą warto z miejsca nabyć jako konsolowy samotnik, wzbogacono pięknie o dający niesamowitą frajdę tryb multiplayer. Nie myśleć. Kupować, od razu z PlayStation Plus.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Z gorącymi wypiekami na twarzy będziecie opowiadać znajomym, najczęściej zapewne komputerowcom, co też znowu zaskoczyło nagle w Uncharted 4, zarażając ich niesamowitym entuzjazmem. Dla Kresu Złodzieja warto byłoby kupić PlayStation 4, gdyby nie plotki o już szykowanej, poprawionej wersji konsoli. W takim przypadku rozsądek podpowiada jednak się z otwarciem portfela szerzej wstrzymać. Co się odwlecze niemniej, to nie uciecze, zwłaszcza przy tak okazjonalnych cenach całej wcześniejszej Kolekcji Nathana Drake’a. Jej i czwartej części serii mogą pozazdrościć firmie Sony wszyscy pozostali gracze, liczący się na rynku elektronicznej rozrywki i nie ma w tym nic dziwnego. Tytuł ustanawia nowy standard, do którego muszą zacząć równać pozostali, jeśli nie chcą pokazywać, jak bardzo są zacofani, także w temacie sztucznej inteligencji wrogów. Tu wciąż jest co prawda co poprawiać, jednak na wyższych poziomach trudności, uzbrojeni po same zęby członkowie najemnych sił zbrojnych potrafią napsuć krwi, dynamicznie zmieniając pozycje i flankując. Gdybyście mieli w tym roku kupić tylko jedną grę, bierzcie Uncharted 4. No, chyba że ogłoszona zostanie zaraz rychła premiera The Last Of Us: American Daughters. Wtedy dumajcie...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)