Użytkownicy chcą ikon na pulpicie. Ubuntu nie pójdzie w stronę czystej tapety
Niektórzy ludzie korzystają z pulpitu jak z biurka. Taki pulpitwypełniony wirtualnymi obiektami – ikonami plików i folderów,widżetami czy przypiętymi okienkami aplikacji, przesłania jakąśtam tapetę w tle, traktowany jest czysto roboczo. Inni wyznajądoktrynę czystego pulpitu, w którym poza paskiem zadań czy dockiemnic nie może przesłaniać najpiękniejszej na świecie tapety. Czysystem operacyjny powinien przynosić jakieś rozstrzygnięcia w tejkwestii? Ludzie przywykli do wolnego wyboru w kwestii organizacjipulpitu, tak było „od zawsze” na Windowsie i macOS-ie, tak teżbyło na większości linuksowych desktopów. Gdy jednak Ubuntuzdecydowało się porzucić Unity i przejść na GNOME, jegodeweloperzy stanęli w obliczu poważnego problemu. Według twórcówGNOME pulpit (tak jak oni go rozumieją) nie powinien zajmować sięikonami.
25.01.2018 | aktual.: 25.01.2018 13:55
Niektórzy użytkownicy GNOME mogą zaprotestować – jakże to,mieliśmy przecież ikony na pulpicie! To prawda, ale sposób w jakibyło to zrobione, był daleki od jakichkolwiek standardów.Koncepcja pulpitu jako takiego została usunięta z GNOME ponad 6 lattemu, i te pulpitopodobne rozwiązania były po prostu hackami namenedżerze plików Nautilus. Miał on funkcję pulpitu, któradodawała ikony w tło przestrzeni roboczej użytkownika. Funkcja taod lat była jednak niewspierana, było z nią corazwięcej problemów.
W pewnym momencie prace rozwojowe nad GNOME doszły do momentu, wktórym dalsze utrzymywanie funkcji pulpitu w Nautilusie przestałomieć sens. Przez kilka miesięcy próbowano oddzielić pulpit odNautilusa, ale przeróbki architektury przyniosły więcej problemów,niż było ich na początku. Dlatego też wraz z wersją 3.28zdecydowano się usunąć całą funkcję pulpitu z menedżera pliku– około 10 tys. linii kodu, pamiętającego jeszcze schyłek lat90. W zamian zdecydowano się zrobić z ikon na pulpicie rozszerzeniepowłoki, prototypjest już gotowy.
Od zeszłego roku deweloperzy Canonicala muszą bacznie sięprzyglądać temu, co GNOMErobi, by dostosować to do odmiennego jednak doświadczeniaużytkownika na nowymUbuntu. Didier Roche, który kiedyś zajmował sięprzeniesieniem kodu obsługi ikon na pulpicie do Unity, przyznają,że usunięcie funkcji tradycyjnego pulpitu z ikonami z Nautilusa niebyło dla niego zaskoczeniem. Kod nierozwijany od ponad siedmiu latpo prostu zgnił.
Co jednak z tego wynika dla nowego Ubuntu 18.04 Bionic Beaver,które przecież będzie wydaniem wspieranym przez pięć lat? Otóżdeweloperzy Canonicala wciskają hamulec. Z ich perspektywy jasnejest, że użytkownicy chcą ikon na pulpicie i muszą je jakośmieć. Domyślny widok Ubuntu, nawet z GNOME, wciąż zawierawidoczny dock, typowy dla tradycyjnego pulpitu, a nie tejwysokopoziomowej abstrakcji GNOME, w której forsowane są metaforyprzełączeń między zadaniami i wirtualnymi przestrzeniamiroboczymi. Jak to jednak osiągnąć, skoro z Nautilusa znika wsparciedla ikon na pulpicie, a przygotowywane rozszerzenie powłoki to wciążtylko prototyp?
No cóż, Ubuntu 18.04 będzie po prostu korzystało wciąż zestarego Nautilusa 3.26 i jego funkcji pulpitu. Sięgnięcie posprawdzony przez lata kod wydaje się deweloperom Canonicalanajlepszym rozwiązaniem, nawet jeśli okaże się, że będzie towiązało się z dodatkową pracą nad przystosowaniem pozostałychkomponentów GNOME. Tak więc na domyślnym pulpicie Bionic Beaverawciąż będziemy widzieć ikony na pulpicie, zaś po przełączeniuna domyślną sesję GNOME, ikony znikną. Długofalowo zaśdeweloperzy Canonicala zajmą się tym nowym rozszerzeniem powłoki.
KDE – tam i z powrotem
Zamieszanie wokół ikon na pulpicie w świecie GNOME przyniosłoodpowiedźze strony deweloperów KDE. Przypomnieli oni, że kiedyś zrobili cośpodobnego, w erze KDE 4.1 (był to 2008 rok) usuwając ikony z pulpitu,zastępując je specjalnym widokiem folderów. Zamiast jednakwyłączyć ikony na pulpicie, po prostu umieścili domyślnie tamwidok folderu, by całkiem ikony nie zginęły.
Pomysł się nie przyjął, wiele dystrybucji i tak domyślniewłączało ikony na pulpicie. Deweloperzy KDE prowadzili liczneeksperymenty z tym, jak to powinno działać, jedne z nich sięprzyjęły (np. widok ekranu aplikacji zamiast menu startowego), innenigdy nie zdobyły popularności (np. widok gazetowy), jednak nic nieprzyniosło wyraźnie lepszej metafory, niż ikona na pulpicie. Cowięcej, z czasem zaś zaczęło dziać się coś w poprzedniejdekadzie niespodziewanego. Wyrosło całe pokolenie użytkownikówprzyzwyczajonych do ekranów dotykowych smartfonów z iOS-em iAndroidem. Dla nich ikona na pulpicie była czymś najbardziejnaturalnym.
Dlatego w cyklu wydawniczym Plazmy 5.10 włożono wiele starań wulepszenie obsługi ikon w KDE. Teraz są one domyśnie włączone napulpicie, ulepszono też działanie mechanizmów przeciągnij i upuśćdla plików dokumentów. Oczywiście mogą być one traktowane jakkażdy inny plazmoid, można je skalować, obracać i ustawiać wdowolnym miejscu. W przyszłości poprawione ma być przeciąganieikon między ekranami monitorów i dynamicznym przenoszeniem ikonprzy podłączeniu nowego monitora.
Ta szczera opowieść powinna dać do myślenia wszystkimgenialnym projektantom interfejsów użytkownika, wymyślającymrozwiązania dla przyszłości, która jakoś nigdy nie chce nadejść.Ich przekonanie, że użytkownicy nie wiedzą, czego chcą, opowieścio czystych, minimalistycznych interfejsach – to po prostu rzadkokiedy się sprawdza.