Windows 10 Cloud to zwykłe ransomware – ostrzega szef Epic Games
Już z grubsza wiemy, czym będzie Windows 10 Cloud, pomyślaneprzez Microsoft jako system na komputery mające rywalizować zchromebookami – ale jeszcze lepiej wie to Tim Sweeney, szefsłynnego Epic Games. Dla niego Windows 10 Cloud to po prosturansomware – czyli ten rodzaj złośliwego oprogramowania, któryblokuje użytkownikom dostęp do ich danych czy programów, anastępnie żąda zapłacenia okupu za ich odblokowanie.
08.02.2017 11:39
Swierdzenie ostre, pasujące do niewyparzonego języka TimaSweeneya, ale czy mające jakiekolwiek odniesienie do rzeczywistości,tym bardziej, że Windows 10 Cloud nawet nie został oficjalniezapowiedziany? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, ale zperspektywy niezależnego producenta oprogramowania… tak, możnapowiedzieć, że Sweeney mówi do rzeczy.
Windows Cloud is ransomware: It locks out Windows software you previously bought and makes you pay to unlock it by upgrading to Windows Pro.
— Tim Sweeney (@TimSweeneyEpic) 7 lutego 2017Z tego bowiem co wiemy, Windows 10 Cloud miałoby być wersjąWindowsa mogącą uruchamiać jedynie uniwersalne aplikacje z WindowsStore, byłoby też oferowane producentom sprzętu w bardzoatrakcyjnej cenie, być może nawet za darmo. Taki „darmowy” dlaproducentów Windows, dzięki któremu mogliby reklamować swojekomputery jako wyposażone w system operacyjny Microsoftu, oferowałbyzarazem dla użytkowników możliwość zapłacenia za aktualizacjędo „pełnego” Windowsa, wyposażonego w środowiskouruchomieniowe dla aplikacji win32.
Nic więc dziwnego, że Tweeney w swoim wpisie na Twitterze pisze:Windows Cloud to ransomware, blokuje ci dostęp do windowsowegooprogramowania, które wcześniej kupiłeś i każe ci płacić zaodblokowanie poprzez uaktualnienie do Windows Pro. Późniejwylicza listę zablokowanego na Windows 10 Cloud oprogramowania –Firefox zablokowany, Google Chrome zablokowane, wyszukiwanie przezGoogle zablokowane, OpenGL, Vulcan, OpenVR, Oculus VR – wszystkozablokowane.
Jest to zdaniem programisty ruch wymierzony nie tyle jednak wużytkowników, co w niezależnych producentów oprogramowania,tworzących współczesny ekosystem PC. Przypomina więc Adobe,Autodeskowi, Valve, EA, Activision, Google i Mozilli, że nie ma dlanich miejsca na nowym systemie, a użytkownikom, że Windows Cloudkradnie twoją bibliotekę gier ze Steama, by ją odzyskać, musiszzapłacić.
A co niby biedny Microsoft miałby zrobić innego?
Oczywiście to nie jest jedyna możliwaperspektywa. Zarzucając Windows Cloud niemożliwość uruchomieniaoprogramowania firm trzecich spoza Windows Store, szef Epic Gamesjakby zapomina, że Microsoft żadnemu producentowi nie odmówiłdostępu do swojego sklepu. Jeśli ktoś chce przekształcić swojąaplikację win32 na aplikację uniwersalną, to proszę, Microsoftoferuje tutaj darmowe narzędzia. Jasne, mało komu chce siępodejmować takiej pracy – ale firma z Redmond po prostu nie miałainnego wyjścia.
Wystarczy uświadomić sobie, w jaknieciekawej sytuacji został postawiony Microsoft przez pojawieniesię chromebooków zdolnych do uruchamiania aplikacji Androida. Naglefirma z Redmond poczuła, że jest niepotrzebna ZwykłymUżytkownikom, szczególnie tym najmłodszym, wychowanym odmaleńkości na tabletach i smartfonach z Androidem… użytkownikom,którzy wcale nie znają Windowsa i wcale go nie potrzebują w tym,co robią z komputerami na co dzień. Nic więc dziwnego, żesprzedaż tanich chromebooków z darmowym systemem tylko rośnie,podczas gdy pozostałe segmenty rynku PC się kurczą.
Zarazem jednak Microsoft nie mógłzrobić tego, co robi Google, oferując system dla takich urządzeńza darmo. Model biznesowy Microsoftu od dziesięcioleci opiera sięna płatnych licencjach za oprogramowanie. Oddanie użytkownikomdarmowego, pełnowartościowego Windowsa oznacza, że nakłonienieich do zapłacenia za cokolwiek w przyszłości stanie się jeszczetrudniejsze. Upośledzony w swoich możliwościach Windows 10 Cloudjest więc kompromisem – darmowy system dla tych, którzypotrzebują komputera do Facebooka czy prostych gierek ze sklepuMicrosoftu, zarazem pozwalający zainteresowanym powrócić doniezależnego ekosystemu Windowsa – za licencyjną opłatą.
Jedyne co tu wydaje się niepokojące,to kwestia dezorientacji klientów. Kupujący sprzęt zpreinstalowanym Windowsem ma prawo spodziewać się, że będzie mógłna nim uruchamiać normalne oprogramowanie Windows. Jeśli jakiśregulator rynku by przyjrzał się kwestii debiutu Windows 10 Clouda,to być może miałby zastrzeżenie do wprowadzającej w błąd nazwyproduktu – ewentualnie zażądał, by na sprzedawanych z tymsystemem komputerach były wielkie czerwone naklejki z listąoprogramowania, którego nie uruchomimy.