Windows 11 w grach: albo bezpieczniej, albo szybciej
Windows 11 może oferować w grach wydajność do 30 proc. niższą niż "normalnie", przez domyślnie aktywną funkcję VBS. Chodzi o zabezpieczenie bazujące na wirtualizacji, które będzie włączone po czystej instalacji Windowsa 11 - a więc także w nowych PC.
Serwis PC Gamer opisuje wyniki testów Windowsa 11 w grach (na tym etapie wciąż testowej wersji z kanału Insider), których rozbieżność w zależności od działania funkcji VBS (w tym przypadku jej symulacji) jest spora i sięga kilkudziesięciu procent. W grze Shadow of the Tomb Raider spadek liczby klatek na sekundę sięgnął 28 procent. W teście 3DMark Time Spy różnica jest mniejsza i wynosi 10 proc.
VBS to skrót od Virtualization-based Security. Microsoft opisywał istotę działania tej funkcji jeszcze w 2017 roku, przybliżając przy okazji minimalne wymagania komputera, w którym może być aktywowana. W skrócie chodzi o wykorzystanie przyspieszenia sprzętowego na potrzeby utworzenia i odizolowania części pamięci. Takie podejście chroni system przed atakami ze strony szkodliwego kodu w innych programach.
Co najważniejsze, obecni użytkownicy Windows 10 aktualizujący system do Windowsa 11, nie muszą się niczym martwić, bo ustawienia VBS pozostaną niezmienne. Jeśli więc funkcja była wyłączona - nadal taka pozostanie.
Inaczej będzie jednak w przypadku nowych komputerów z Windows 11. Jak wynika z deklaracji Microsoftu, VBS będzie domyślnie włączony, a w efekcie gracze muszą się liczyć z zauważalnie niższą wydajnością. Słowem - albo bezpieczeństwo, albo wyższa wydajność (co nie powinno nikogo zaskakiwać), w tym przypadku nawet do 30 procent.