Windows i utracone funkcje. Oto co już nie wróci - część 2
Windows niemal od początku przychodził w komplecie z szeregiem zintegrowanych aplikacji. Większość z nich jest dziś porzucona, szczególnie aplikacje internetowe i multimedialne. Rozprawił się z nimi rynek.
06.01.2023 | aktual.: 09.01.2023 07:21
Microsoft Chat
Znany także pod nazwą Comic Chat, program Microsoft Chat był klientem IRC dołączanym do Internet Explorera. Stanowił oficjalne oprogramowanie do łączenia się (z dawno już wyłączonymi) serwerami IRC sieci MSN, ale można go było wykorzystać do połączenia z dowolną siecią. O ile dana sieć wpuszczała użytkowników tego programu. Microsoft Chat stosował bowiem jednobajtowe kodowanie znaków Windows, co było niemożliwe do zmiany w sensownym zakresie i kończyło się "krzaczeniem" podczas pisania.
Główną cechą MS Chat było jednak co innego - program umożliwiał wyświetlanie pokoju czatowego w dwóch widokach: klasycznym oraz komiksowym. Widok komiksowy, będący unikatowym i bardzo zabawnym sposobem prowadzenia konwersacji, miał wielu fanów. Aplikacja próbowała nawet wykrywać "emocje" w wypowiedzi i na tej podstawie dobierać pozę oraz minę rysowanych postaci. Żaden popularny komunikator, grupowy lub indywidualny, nie zaoferował już takiej możliwości.
Comic Chat usunięto z Windows w 2001 roku. Wyłączono także serwery IRC MSN, a dzisiejsze sieci IRC nie są kompatybilne z tym klientem. Próba użycia go kończy się awarią wskutek nieobsługiwanych sekwencji sterujących. I choć dziś sieć IRC przegrała z Discordem, a oprogramowania do "awataryzacji" użytkowników nie brakuje (Vtube…), nie ma dziś niczego podobnego do dawnego komiksowego czatu. Istnieje co prawda Septapus, ale to już nie to samo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
NetMeeting
Windows przez wiele lat zawierał klienta telefonii internetowej, stosującego zaskakująco uniwersalny jak na Microsoft standard: H.323. Ten klasyczny standard telefonii był zdecentralizowany i pozwalał na negocjowanie połączeń punkt-punkt, pracując na zupełnie innej zasadzie niż dzisiejsze komunikatory. Możliwe było dzwonienie bezpośrednio "na czyjś IP", wybieranie rozmówców z globalnych lub LAN-owych katalogów ILS, a (czasem) ustanawianie połączeń p2p z wykorzystaniem mediatora.
Mowa oczywiście o programie NetMeeting (NM). Tak działający komunikator nie przepuszczał ruchu przez centralne serwery którejś z amerykańskich (lub chińskich) firm. W dodatku, H.323 pozwalał na wdzwanianie się z klientów innych niż NetMeeting, wliczając w to dedykowane, sprzętowe SIP-telefony firm Cisco i Polycom. W porównaniu z takimi rozwiązaniami, dzisiejsze podejście wydaje się być niemal uniwersalnym regresem. Zwłaszcza, że funkcje dodatkowe były dostępne w NM jako rozszerzenia - uczestnicy "czystych" klientów H.323 dalej mogli brać udział w rozmowie.
A rozszerzeń było sporo. Tablica, przesyłanie plików, udostępnianie ekranu, zdalne sterowanie i czat tekstowy to tylko te domyślnie wbudowane. Microsoft nie zapewnił zgodności NM z Vistą i zarekomendował użytkownikom migrację na narzędzie Windows Meeting Space oraz Office Communicator (dla firm), ale nie oferowały one funkcji dostępnych niegdyś w NetMeeting. Obecnym rozwiązaniem konferencyjnym Microsoftu jest program Teams, który… dalej nie oferuje tego samego, co NM (np. w kwestii zdalnego sterowania). Nie wspominając o tym, że jest ściśle scentralizowany, bez możliwości wdrożeń onpremowych.
Windows Movie Maker
Prosty edytor filmów, dołączony do Windows Millennium Edition, w swoim pierwszym wydaniu nie zdobył szczególnego uznania. Istniał w zasadzie tylko po to, by zareklamować funkcje multimedialne Windows Me, w postaci modelu WIA i obsługi kamer DV. Wersja 1.0 nie zawierała jednak nawet funkcji cofania. Wraz z Windows XP zadebiutował Windows Movie Maker 1.1, a następnie 2.0. Ten ostatni stał się wręcz kultowy. Dziesiątki internetowych filmów z czasów początku YouTube'a, to właśnie amatorskie produkcje złożone w programie Windows Movie Maker 2.
Czasy Visty to z kolei premiera programu Windows DVD Maker oraz nowej wersji WMM, czyli wydania 6.0. Program ten zerwał zgodność z poprzednikiem i widać było, że pomysłem przyświecającym twórcom Visty było używanie WMM do składania osobistych/rodzinnych filmów DVD, np. z wakacji. Kolejną sporą aktualizacją był Windows Live Movie Maker z roku 2009, rozwijany do 2012. Stanowił ekspresowe i bardzo łatwe w użyciu narzędzie, w którym uparty użytkownik mógł stworzyć nie lada cuda.
Jednak końcowe lata WMM to czas wzrostu popularności smartfonów. W rezultacie "małe" produkcje robi się na telefonach, a "duże" - na dedykowanym oprogramowaniu. Z tego powodu Microsoft wstrzymał rozwój Movie Makera. Aplikacja korzystała z klasycznego interfejsu i Wstążki, a w dobie Metro/UWP było to politycznie niepoprawne. Efektem tego rozumowania jest dziś po prostu brak prostego edytora filmów w Windows. Aplikacja Zdjęcia umie mniej niż WMM, a sugerowany przez Microsoft program Clipchamp jest… płatny.
Gdy mowa o porzuconych multimediach, nie wolno zapomnieć o pewnym wielkim narzędziu do centralizacji domowego centrum rozrywki. Zajmiemy się nim w trzeciej części.
Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl