Wstępniak na nowy tydzień: kto stanie na czwartym krześle, obok Snowdena, Assange'a i Manninga?
Bez większego rozgłosu w naszych mediach przebiegło odsłonięcie1 maja na berlińskim Alexanderplatz rzeźby-pomnika Anything toSay?, dzieła włoskiego artysty Davide Dormino. Trzech ludzistojących na krzesłach, obok czwarte krzesło, puste. Trzech ludzi,ocenianych przez jednych jako bojownicy o wolność, przez innychjako zdrajcy sprawy Zachodu, którzy zapłacili wolnością za swojeczyny. Obok nich miejsce, na którym może stanąć każdy,dopełniając pomnik. Tylko co jeszcze możemy powiedzieć, znająckonsekwencje takich wystąpień? Wszystko zależy od tego, gdzieżyjemy – Zachód jeszcze nigdy wcześniej nie był tak bardzopodzielony w kwestii stosunku do swoich podstawowych wartości.
04.05.2015 | aktual.: 04.05.2015 17:15
Edward Snowden, były cywilny pracownik amerykańskiej NationalSecurity Agency, znany z ujawnienia tajnych dokumentów tejorganizacji, dokumentujących skalę inwigilacji Internetu istosowane w tym celu środki techniczne – ścigany listem gończymprzez władze federalne USA żyje dziś w Rosji, pod okiemrosyjskiego kontrwywiadu, bez większych perspektyw na powrót do domuczy spotkanie z bliskimi. Julian Assange, doświadczony haker izałożyciel Wikileaks, na celowniku amerykańskiej i szwedzkiejprokuratury, od niemal trzech lat mieszka na terenie ambasadyEkwadoru w Londynie, pod okiem funkcjonariuszy policji gotowycharesztować go w momencie jej opuszczenia. I wreszcie ten, którystracił najwięcej, Bradley Manning, wojskowy analityk, któryprzekazał Assange'owi tajne dokumenty amerykańskiej dyplomacji –odsiaduje wyrok 35 lat w wojskowym więzieniu, i chyba jako pierwszaosoba w takich warunkach formalnie zmienia płeć.
Odsłonięcie pomnika tej trójki akurat w Berlinie, stolicykraju, który przedstawia się dziś jako wręcz ofiara amerykańskiejinwigilacji (choć pojawiają się dowody na to, że nic nie działosię bez wiedzy niemieckich służb specjalnych) od razu spotkałosię z krytyką. Dormino oraz amerykański dziennikarz Charles Glass,organizator tej akcji, oskarżeni zostali w mediach o próbęzdobycia sławy na kontrowersyjnym temacie, a nawet sugerowano, żeto próba odwrócenia uwagi Niemców od tego, co dzieje się na ichwłasnym podwórku, wmówienia, że to Stany Zjednoczone odpowiadająza całe zło. A w gronie tych, którzy docenili pomnik i jegoznaczenie nie brakowało głosów oburzenia, że Manningaprzedstawiono w męskiej postaci, mimo tego, że został formalnie jużuznany za kobietę.
Berlin-Alexanderplatz: Snowden, Assange und Manning aus Bronze für die Meinungsfreiheit
Przekonują Was takie oceny? Dormino wswoim manifeście zauważył jedną ciekawą rzecz. Większośćpomników w miejscach publicznych upamiętnia wojowników. Ten pomnikjest dla trójki, która powiedziała wojnie „nie”, którasprzeciwiła się kłamstwom prowadzącym do wojny i która ujawniłaingerencje w prywatne życie mające usprawiedliwić trwanie wojny.To dzięki nim mieliśmy dowiedzieć się, jakie są granice wolności w krajach Zachodu, w których obywatele są szpiegowani, arządy torturują i zabijają swoich wrogów.
Na czwartym krześle stanęło wiele osób tego majowego dnia wBerlinie. Organizatorzy zapewniają, że ludzie mówili różnerzeczy, tak o polityce, jak i o sprawach osobistych, wśród nichbyły osoby, które dobrze wiedziały kim jest upamiętniona trójka,jak i takie, które usłyszały o Snowdenie, Assange'u i Manningu poraz pierwszy. Tajemnic wielkich nikt oczywiście nie zdradził,służby nikogo nie zatrzymały. Organizatorzy zapewniali, żeczwarte krzesło było prawdziwym miejscem wolności słowa – ijak im w to nie uwierzyć? Jednak symbole mają to do siebie, żeczasem potrafią pokazać więcej, niż ich twórcy zamierzyli. Moimzdaniem w tym wypadku czwarte krzesło pokazało, że niespecjalniejest już o czym mówić.
W pewnym sensie bowiem trójka pomogła systemowi, który chciałapokonać, odsłaniając jego słabe punkty i pozwalając jewyeliminować. NSA wdrożyło bardzo restrykcyjną politykęwewnętrznego bezpieczeństwa, większość poczty dyplomatycznejjest już wreszcie szyfrowana, Wikileaks w najlepszymrazie publikuje dokumenty pośledniej wartości. To co ważne,dzieje się za drzwiami zamkniętymi szczelniej niż kiedykolwiek.Jedyny obserwowalny efekt to widowiskowe posunięcia internetowychfirm, ogłaszających jak to zabezpieczają świadczone nam usługiprzed nieupoważnionym dostępem. Choć rzadko kiedy mogą tozweryfikować niezależni audytorzy, PR-owo wygląda to świetnie.
Pomnik Anything to Sayma w zamyśle ruszyć w podróż poeuropejskich miastach, niewykluczone, że w końcu zawita też i doPolski, mimo że zbiórka naten cel prowadzona na (o ironio) amerykańskim Kickstarterze nieprzyniosła owoców, raptem 322 osoby dały ok. 32 tys. funtów(próbowano zebrać 100 tys. funtów). Stojący za akcją ludziezapewniali wtedy, że odwaga jest zaraźliwa. Wydaje się jednak, że strach przedlosem takim, jaki przypadł naszej trójce, okazał się byćjeszcze bardziej zaraźliwy. Coś mógłby zmienić nowy system obsługi wycieków, uruchomiony właśnie przez Wikileaks po ponad czterech latach prac. Miałby on gwarantować pełną anonimowość whistleblowerów, nawet przed samym Wikileaks – czy takie gwarancje jednak wystarczą, by ludzie odważyli się położyć na szali swoją wolność?
Tymczasem pozostaje mi Waszaprosić do kolejnego tygodnia z naszym portalem, ze stałą porcjąnewsów, testów i materiałów wideo. Już niebawem też kolejnykonkurs z atrakcyjnymi nagrodami oraz nowe cykle tematyczne, któremamy nadzieję, że spotkają się z Waszym uznaniem. Miłej lektury!