Założyciel Foxconn namawia Apple, aby zrezygnowali z produkcji w Chinach
Strzela sobie w stopę? – zapytacie. Otóż nie. Rozwiązanie zagadki brzmi: biznesmen chce, aby firma z Cupertino przeniosła się z zakładów w Chinach do tych na Tajwanie i w Indiach. Zauważa, że władze Państwa Środka mogą w każdej chwili zablokować Apple'a w odpowiedzi na blokadę Huawei.
Podczas gdy oficjele Huawei oficjalnie deklarują, że ewentualne sankcje na Apple'a byłyby złym ruchem, nazywając działania rządu USA "wielkim żartem", reakcje chińskich władz są trudne do przewidzenia. W Chinach doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo Ameryka uzależniona jest od chińskich fabryk. Wstrzymanie produkcji byłoby potężnym ciosem.
Terry Gou, założyciel i szef firmy Foxconn, obawia się, że Chiny prędzej czy później wyprowadzą atak. – Apeluję do Apple'a o przeniesienie się na Tajwan – mówi Gou, cytowany przez "Bloomberga".
Przedsiębiorca jest aktywnym działaczem na rzecz autonomii Tajwanu, więc jego zachowanie nie powinno dziwić. Poza tym liczy swoje zyski, które bez wątpienia znacząco spadną, kiedy Foxconn straci możliwość produkcji sprzętu dla firm amerykańskich.
Przy czym samo Apple najwyraźniej zdaje sobie sprawę z zagrożenia. W kwietniu wyciekły raporty świadczące o tym, że firma z Cupertino sondowała, ile produkcji może przenieść z Chin do Indii. W międzyczasie Young Liu, członek zarządu i szef departamentu półprzewodników w Hon Hai, spółce-matce Foxconna, wręcz chwalił się możliwością szybkiego transferu linii produkcyjnych.
– 25 proc. naszych mocy produkcyjnych znajduje się poza granicami Chin i możemy pomóc Apple'owi odpowiedzieć na jego potrzeby na rynku amerykańskim – powiedział Liu. – Mamy wystarczającą wydolność, aby sprostać zapotrzebowaniu Apple'a – ogłosił przedstawiciel.
Napięcie na linii Apple - rząd Chin może wzrosnąć w każdej chwili. Tymczasem w Chinach cały czas znajduje się większość linii produkcyjnych Apple'a. Poszukiwania alternatyw nie dziwią.