Zee.Aero: latające auta powstają za pieniądze założyciela Google

Boom, jakiego w ostatnich dziesięcioleciach doświadczyła branżaIT doprowadził do niespotykanej wcześniej sytuacji: pieniądze izwiązane z nimi możliwości trafiły do ludzi, którzy ewidentniewychowali się na literaturze i filmach science-fiction. Geekistojące u steru cywilizacji robią rzeczy, które ściągnąć mająnam na głowy pomysły rodem z fantastyki naukowej. Najbardziej znich znanym jest oczywiście Elon Musk – ale przecież nie jedynym.Dzisiaj poznaliśmy sekretne plany założyciela firmy Google,Larry’ego Page’a. Pamiętajcie, przyszłość już sięrozpoczęła, tylko jest nierówno rozłożona.

Zee.Aero: latające auta powstają za pieniądze założyciela Google

09.06.2016 22:35

Dziennikarze Bloomberga wreszcie ustalili, cóż takiego robitajemniczy startup Zee.Aero, ulokowany tuż obok placówek Google’aw Mountain View, jednak oficjalnie nic nie mający z Google wspólnego(ani z inną znaną spółką technologiczną). Nic, poza osobągłównego udziałowcy. W 2010 roku potajemnie, z własnychpieniędzy, Larry Page uruchomił projekt, który miał pozostać –i długo pozostawał – tajemnicą. Cel poznali na początku tylkonieliczni, podobnie jak i osobę głównego inwestora, który dlapracowników pozostawał tylko tajemniczym miliarderem, żyjącym napierwszym piętrze budynku, w którym pracowali.

Dzisiaj Zee.Aero, które pochłonęło już ponad 100 mln dolarów,to nie tylko tamten budynek (z którego zresztą tajemniczy miliardersię wyniósł, bo inżynierom zabrakło miejsca), ale też strzeżonyhangar lotniczy oraz jednostka produkcyjna ulokowana w centrumbadawczym NASA. Kilkaset metrów dalej od biur Zee.Aero działa zaśdruga firma, również należąca do Larry’ego Page’a. To KittyHawk, na czele której stanął Sebastian Thrun, twórca programuautonomicznych aut w Google i wielu innych odjechanych pomysłów.Trudno nazwać obie firmy konkurencją. Pracują podobno nad tymsamym, choć na różne sposoby. Pracują nad latającymi autami.

Cel wydawał się marzeniem ściętej głowy: latające autawynajdywano mniej więcej co dekadę, a każdy z projektów kończyłsię kompletną klapą. Nawet w ostatnich latach takich projektówbyło kilka – pozostały jedynie ciekawostkami, nie wychodząc pozastadium projektowe. Dzisiaj jednak kalifornijscy inżynierowie(głównie oni, choć także i Niemcy mają tu coś do powiedzenia)wydają się być bliscy przełomu. Z jednej strony mamy lepszemateriały, autonomiczne systemy nawigacyjne, coraz wydajniejszesilniki elektryczne, z drugiej zaś pojawiło się sporowykształconych, bogatych ludzi, którzy mają ochotę na coś innegoniż kolejna posiadłość, czy kolejne sportowe superauto – igotowi są postawić na to swoje pieniądze.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pierwszy z patentów, jakie złożyło Zee.Aero, dotyczyłpodłużnego jednomiejscowego samolotu z rzędami poziomo ułożonychwzdłuż kadłuba śmigieł, mających zapewnić pionowy start ilądowanie, oraz skrzydła z tyłu, z dwoma śmigłami pchającymi. Ztego projektu powstało kilka zdalnie sterowanych prototypów wróżnych skalach, nic jednak, co mogłoby unieść człowieka – ina tym się skończyło. Rok temu Page niezadowolony z braku postępówposłał ten projekt do kosza – i teraz jego startup pracuje nadbardziej klasycznym projektem. Kilka osób miało okazję dostrzecdwa nowe samoloty Zee.Aero. Mówią o wąskich kadłubach, bulwiekokpitu mieszczącej jedną osobę i zamontowanym z tyłu skrzydle zdwoma śmigłami pchającymi, oraz drugiej wersji, wyposażonej wzestawy pionowo ustawionych śmigieł po bokach.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

A co w tym czasie robi Kitty Hawk? To jeszcze większa tajemnica,podobno nawet dla ludzi z Zee.Aero. Page założył drugą firmępodobno dlatego, by wywrzeć nacisk na pierwszą i sprawdzić, czymniejszy zespół poradzi sobie lepiej. Anonimowi informatorzy mówiąjednak, że powstaje tam gigantyczna forma quadrokoptera –najpopularniejszej formy amatorskich dronów.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Na pewno żaden z projektów nie jest traktowany jako rywal dlaelektrycznego odrzutowca Elona Muska, obecnie istniejącego wciążna rysunkach. Larry Page z Muskiem dobrze się znają i lubiąspotykać, dyskutując o przyszłości transportu. Dla Page’a towyzwolenie z trochę jednak ograniczającego świata bitów,możliwość wyjścia poza Google, by wspierać projekty bazujące naatomach. Roboty, auta, wreszcie samoloty – to wszystko już było,ale nigdy dotąd w takiej formie, z pieniędzmi nie tradycyjnychmolochów tamtych branż, lecz od inwestorów, którzy sukcesodnieśli właśnie w IT. Ktoś podobno tam w Dolinie Krzemowejnarzekał, że obiecano nam latające auta, a dostaliśmy 140 znaków(w odniesieniu do długości wpisu na Twitterze). Być może bez tych140 znaków latające auta nie mogłyby nastać – nie mająctechnicznej kultury, w której mogłyby się rozwinąć.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Zobacz także
Komentarze (20)