Windows na tablecie, czyli moje odczucie, co do Toshiba Encore II.
Kilka dni temu powstał post pt. „W sidłach poszukiwania tabletu”, w którym opisywałem moje dylematy i wybrałem LG G Pad w wersji 7” oraz Toshiba Encore 2. Wybrałem bastion kafelkowo-okienkowy i wczoraj przybyła paczka ze sklepu X‑KOM.PL z tym tabletem. Chciałbym opisać moje odczucia związane z tym tabletem.
Co tam w pudełku piszczy i moje pierwsze odczucia?
Tablet przychodzi w nietypowym pudełku. Nie jest wypasione, minimalistyczne. Szare, duże pudło skrywa: Instrukcje, Licencje na Office 365 Pro (Tablet+ 1 PC/Mac), kabel USB, ładowarkę. Wyjąłem tablet z foliowego rękawa i stwierdziłem, że nie żałowałem tych 519 zł, bo wziąłem zestaw Tablet i karta 16 GB. Pierwsza konfiguracja i zaczynamy pracę. 8” Ekran nie dał wrażenia ogromnego, a wręcz idealnego.
Kafelkowy miszmasz, czyli przesiadka z Androida.
Od samego początku wiedziałem, że wiele aplikacji, które używam na telefonie lub używałem na starym tablecie nie ma wersji na Windows lub są wersji pulpitowej. Spotify został zainstalowany od razu przez Toshiba (chwała im za to), a testowa wersja cud miód Nortona oraz Google Drive został wyrzucony. Synchronizowała się tapeta z laptopa oraz kolorystyka interfejsu. Brak Facebook Messenger obszedłem za pomocą wersji webowej na komputery. I wraz konfiguracją tabletu przybyło aż 169 aktualizacji Windows. Na razie nic nie zawiesiło, mimo iż jest w tablecie skromne 1 GB DRR3 oraz 32 Bitowy system Windows 8.1 with Bing. Aktywacja Office 365 Pro zajęła chwilę i mam na tablecie. A Microsoft uważa mój sprzęt za komputer i jest wszędzie.
Wydajność, praca na baterii i multimedia.
Procesor Intel Atom model Z3735G ma cztery rdzenie i do normalnej domowej pracy z Internetem oraz średnio-wymagającymi grami jest w sam raz. Aparat z tyłu o rozdzielczości 5 MP nie dał mi wrażenia, że to jakiś dodatek, którym można zrobić od biedy zdjęcie na FB o rozdzielczości pierwszych telefonów komórkowych z aparatem. Aparat przedni o rozdzielczości 1,2 MP nadaje się bez żadnych zakłóceń na rozmowę na Skype, albo zrobienia sobie sweet foci na Facebook itd. Bateryjnie mogę powiedzieć, że jest istna masakra. 5h z włączonym WiFi i ustawionym na średnio-wysoką jasność, ale już wiem jak to zrobić żeby wytrzymał bez bólu te dwie godziny więcej (Eco mode by Albatros). Multimedialnie to w porównaniu do tabletu z zielonym robotem to zagiął jego na łopatki. Mój poprzednik miał super nowy jak na rok zakupu układ Mediatek, ale z problemami odtwarzał HD 1080p oraz przesyłał obraz poprzez HDMI z śmieszną jakością 576i. Niestety Toshiba nie posiada HDMI, ale rekompensuje mi głośnikami stereo i dobrą jakością wyjścia słuchawkowego. Nie ma róży bez kolców i nie ma produktów bez wad.
Słowem podsumowania. Plusy i Minusy.
Toshiba Encore 2 po krótkim czasie w moich rękach daje mi wrażenie, iż to jest więcej niż sprzęt, w, którym mogę przejrzeć pocztę, Facebook lub oglądać głupie filmiki na YouTube. Jedna funkcja od Toshiby się spodobała najbardziej to TruCapture. Umożliwia ona przeniesienie notatki z tablicy, tekst z książki na wersje cyfrowy. OCR, który wykorzystuje znakomity aparat.
Plusy i Minusy
+ Cena adekwatna, do jakości urządzenia + Dobre audio +Dobry aparat (jak na tablet w tej klasie cenowej) + Dobrze zoptymalizowany i ta konfiguracja jest OK. + Office 365 Pro na rok i jeszcze na drugi sprzęt + Bardzo dobry sygnał odbierany z WiFi (cały dom odbiera, a w ogrodzie jest mały problemik) - Naklejka Intel Inside (A może tak sitodruk lub grawer jak mają „polskie” tablety z Windowsem” - Mimo iż dobrze zoptymalizowany to lubi zjadać dysk
- Lekkie szumy w aparacie, gdy jest ciemno
W poprzednim poście zadałem sobie wymagania, które mają działać w nowym tablecie. Ten sprzęt spełnił wszystkie moje oczekiwania. Gra i buczy. Jeśli spodobał Ci się ten post zostaw komentarz, zwróć uwagę