Mass Effect 3 — czyli dlaczego nie lubię konsol
Podobno żeby być prawdziwym graczem nie wystarczy mieć dobrego PC'ta i smykałki do fragowania. Trzeba również zasmakować gry na konsoli, dowolnej.
Około rok temu, widząc że mój laptop nie daje już sobie rady nawet ze średnio wymagającymi tytułami, kupiłem pierwszą w życiu konsolę - Xboxa 360. Przez pierwsze miesiące odczuwałem wielkie "wow", spowodowane możliwością grania w gry, które wcześniej ze względu na wymagania były dla mnie nieosiągalne. Po rozpoczęciu pracy zawodowej na pełen etat zaczęło mi jednak brakować czasu na rozrywkę. Stałem się bardziej obserwatorem niż graczem - czasami zerkałem jak mój młodszy brat przechodzi gry jedna za drugą. Zacząłem także zauważać, że istnieją mankamenty, na które kiedyś nie zwracałem uwagi a które zaczęły mnie irytować w roli obserwatora. Przecież gdy siedzi się bliżej telewizora widzi się zamiast ładnych krawędzi straszną pikselozę a sterowanie w FPSach jest masakrycznie powolne.
Na niedomiar złego w ramach internetowej wymiany trafił mi się bardzo przyzwoity egzemplarz Mass Effect 3. Dość długo polowałem na tę grę więc stwierdziłem, że mimo pracy zawodowej znajdę chwilę aby ją przejść.
Podejście numer 1 - po kilku misjach dałem sobie spokój przez masakryczne sterowanie, wszechobecne bugi graficzne oraz wszędzie rzucającą się w oczy pojedyncze piksele. Po około miesiącu od tego "traumatycznego" przeżycia zrobiłem drugie podejście. Niestety i tym razem się nie udało, zrezygnowałem po kilku pierwszych misjach. Doszedłem do wniosku, że poczekam jeszcze trochę, może uda mi się trafić na jakąś promocję wersji na PC. Po co mam przechodzić produkt "niedorobiony", skoro mam już porządnego laptopa, który grę sprzed kilku lat wciągnie wiatraczkiem, nawet na maksymalnych ustawieniach graficznych. Po przeczytaniu kilku recenzji nie chciało mi się wierzyć w to, że ta gra tak słabo się prezentuje i cały czas zrzucałem wszystko na optymalizację warstwy wizualnej pod konsolę starej generacji.
Po kolejnych kilku tygodniach udało mi się znaleźć dobrą promocję na rozszerzoną wersję cyfrową Mass Effect 3. Instalacja, rejestracja, uruchomienie i... kaszana. Okazało się, że wersja na PC niewiele różni się od tej na Xboxa 360 (chodzi cały czas o wygląd). Już prawie zacząłem sobie wyrywać włosy z głowy, aż wpadłem na pomysł że gdzieś pies musi być pogrzebany - może w ustawieniach graficznych. Nie pytajcie jaka była moja reakcja, gdy zorientowałem się, że zostały one ograniczone do absolutnego minimum - rozdzielczość, kontrast, jasność. Nie tego oczekiwałem a w dodatku uświadomiłem sobie, że wyrzuciłem pieniądze w błoto, kolejny raz kupując dokładnie tę samą grę. To co uratowało mnie przed wyłysieniem to oczywiście sterowanie - nic jednak nie jest w stanie zastąpić myszki i klawiatury. Ukończyłem grę w wersji na PC.
Żeby było jasne - nadal uważam, że fabularnie seria Mass Effect wygrywa z większością gier w które grałem. Jedyne czego się czepiam to warstwa wizualna ostatniej odsłony, która gdyby nie optymalizacja pod stare konsole o dość leciwych parametrach, mogłaby być dużo lepsza. Liczyłem na to, że kupując wersję na PC'ta otrzymam produkt bardziej dopracowany niż ten na starą generację konsol. Pod tym względem jestem zawiedziony.
Na szczęście większość twórców jednak dba o rasowych graczy klasy PC udostępniając im mnogość suwaków odpowiedzialnych za ustawienia wizualne, dzięki którym można w dobre gry zagrać zarówno na starszych konstrukcjach jak i nowszych ciesząc oko wykreowanymi przez grafików światami. Martwi mnie jednak trochę to, że obecna generacja konsol wcale nie wyprzedza PC'tów jeśli chodzi o wydajność. Być może niedługo okaże się, że będzie więcej takich gier jak Mass Effect 3, które zostaną zoptymalizowane pod ich kątem nie dając pola do popisu porządnie skonfigurowanym PC'tom. Pożyjemy zobaczymy.