Microsoft chyba wreszcie przejrzał na oczy, aż nie jestem w stanie złapać tchu – wszystko o kompilacjach 14267 i 14271 (desktop) oraz 14267 i 14267.1004 (mobile)
28.02.2016 23:03
Patrząc na tytuł zapewne wielu z Was przyjdzie do głowy jedno kluczowe pytanie - „co on tak w zasadzie ma na myśli?”. Jakość kompilacji jest jaka była, wciąż wiele pozostało do zrobienia – o co więc chodzi? Mam tutaj na myśli zeszłoroczne deklaracje Microsoftu, jakoby szybki pierścień udostępniania kolejnych odsłon miał znacznie częściej je otrzymywać. Faktycznie, wraz z pierwszym wydaniem z gałęzi Redstone każde kolejne trafiało do nas relatywnie szybko, czego nie można było napisać o wersjach mobilnych. Threshold 2 nie chciał nas opuścić i nic nie wskazywało na to, by miało to ulec zmianie – tym większe było nasze zaskoczenie, gdy pierwszy Redstone dla Windows 10 Mobile ujrzał światło dzienne.
Niestety, jak to bywa z Microsoftem nie obyło się bez pewnych zgrzytów, gdyż owo wydanie zarezerwowano wyłącznie dla urządzeń sprzedawanych z Win10 Mobile, a i Xiaomi Mi4 dodano do tej listy. Oczywiście przy małej dozie samozaparcia i na chwilowo niewspierane Lumie można go zainstalować – kto będzie chciał to sobie poradzi. Nie przedłużając więc zbytnio przejdźmy do sedna.
Bliźniacze kompilacje 14267
Microsoft postanowił co nieco zaszaleć i za jednym zamachem udostępnił nam wersję desktopową i mobilną. Czy dużo się zmieniło? Raczej nie bardzo, choć i kilka ciekawych zmian się pojawiło.
Desktop
Tutaj widać przede wszystkim zwrot w kierunku Microsoft Edge, który to przez dłuższy czas był zaniedbywany. Dodano do niego wsparcie do automatycznego czyszczenia danych przeglądarki przy zamykaniu niej, a i wreszcie ujrzymy okno dialogowe umożliwiające nam zmianę miejsca pobierania. Ponadto zdecydowano się dodać dość subtelną, acz przez wielu wyczekiwaną rzecz – od teraz bez problemu ustawimy nasz pasek zakładek w taki sposób, by wyświetlał na jedynie favikonki, bez ich nazw. Jak więc widać szału nie ma, no ale wreszcie wzięto się za tą bądź co bądź zacofaną względem konkurencji przeglądarkę.
Co ponadto? Raczej niewiele możemy znaleźć w tej kompilacji. Zdecydowano się udoskonalić aplikację Wiadomości, w której wreszcie odblokowano ikonkę spinacza służącą do dodawania załączników. Obecnie bez problemu wyślemy wybraną fotografię, zdjęcie wprost z aparatu czy naszą lokację.
W ustawieniach systemu wreszcie dostaliśmy do dyspozycji opcję kopii zapasowej, która znikła wraz z pojawieniem się Windows 10. Oddano nam tutaj możliwość uruchomienia ich automatycznego lub wymuszonego jej wykonania – podobnie jak w mobilnej wersji, toteż nie ma żadnego zaskoczenia.
Ostatnia nowość dotyczy stricte Cortany, która otrzymała wsparcie dla rozpoznawania muzyki za pomocą wbudowanego w nasze urządzenie mikrofonu. Takową funkcję zapewne wielu z Was kojarzy z aplikacji Shazam, toteż nie ma się nad czym zbytnio rozpisywać – tym bardziej, iż w Polsce i tak z tej asystentki nie skorzystamy.
Mobile
Osoby co nieco zaznajomione z tematem na pewno zdają sobie sprawę z tego, iż wiele funkcji wdrażanych jest równolegle w obu wersjach Windows 10. Nie inaczej jest i tym razem, dlatego też chociażby aplikacja Wiadomości uzyskała identyczne udoskonalenia. Podobnie jest w przypadku Microsoft Edge, choć nowości są z trochę innego zakresu (poza wspomnianym wcześniej powiadomieniem dotyczącym zapisu pliku). W widoku otwartych kart wysunięto na wierzch opcję uruchamiania trybu prywatnego, przez co nie musimy już rozwijać dolnego menu by to zrobić – czy to naprawdę jest aż tak kluczowe?
Zdecydowano się ponownie uruchomić klawiaturę Word Flow, która do tej pory nie współgrała z powyższą przeglądarką, choć nikt nie wiedział dlaczego. Ostatnia nowość dotyczy Cortany i tutaj nie ma żadnych niespodzianek – w nowej odsłonie możemy rozpoznawać nieznane nam utwory muzyczne.
Odsuńmy jednak na chwilę temat zmian, gdyż warto spojrzeć na listę poprawek, które wyglądają dość obiecująco. Microsoft wreszcie (a przynajmniej tak twierdzi) naprawił dość miernie działający słownik dla polskiej klawiatury, który nie radził sobie z naszymi znakami diakrytycznymi. Rzadko kiedy poprawnie podpowiadał słowa je wykorzystujące – za przykład posłużyła tutaj „miłość” (to nie żart, wystarczy spojrzeć na oficjalny wpis blogowy). Dodatkowo wreszcie zlikwidowano problem niepoprawnie chowającego się paska nawigacyjnego, który spędza sen z powiek mojej dziewczynie, o czym wspominałem w ostatnim wpisie – mam nadzieję, że wreszcie będzie to funkcjonować tak jak powinno. Reszta poprawek dotyczy stabilności, odświeżania i animacji żywych kafelków oraz obsługi kart microSD – norma.
Teraz czas na aktualne wydania
Skoro udało nam się przebrnąć przez moje zaległe opisy, to warto by teraz pochylić się nieco nad teraźniejszością – kompilacją desktopową 14271 oraz mobilną 14267.1004. Poczyniono w nich znaczną ilość poprawek, toteż odsyłam do podlinkowanego bloga w celu zapoznania się z nimi – jest ich naprawdę sporo. Zamiast tego skupię się na widocznych nowościach, gdyż i tych nie zabrakło w opisywanych wydaniach – choć sam Microsoft się tym na blogu nie chwali.
Desktop
Analogicznie do poprzedniego wydania udoskonalono nieco aplikację Ustawienia. W kategorii „System” dodano zakładkę „Taskbar”, w której znajdziemy wszystkie funkcje paska zadań – dotychczas można je było uruchomić z menu podręcznego wywołanego kliknięciem PPM na nim. Jest to niewątpliwie krok w dobrą stronę, gdyż im więcej opcji zostanie przeniesionych do Ustawień, tym mniejszy będzie bałagan - wszystko znajdować się będzie w jednym miejscu, a nie w różnych zakamarkach Windows.
Kilka zmian znajdziemy również w kategorii „Accounts”, w której rozbito zakładkę „Your email and accounts” na dwie mniejsze – „Your Info” oraz „Email & app accounts”. Nie doszukamy się jednak żadnych konkretnych nowości – ot mały krok dla zwiększenia przejrzystości.
Mobile
Co tutaj dodano? Znów w zasadzie nic konkretnego. W ustawieniach sieci komórkowej dodano opcję „3G only”, którą wielu użytkowników powitało z radością. Przywrócono długo nieobecną aplikację Insider Hub dającą Insiderom dostęp do wszelakich informacji im dedykowanych. W aplikacji Wiadomości pojawił się dodatkowo dostęp do rożnych emoji znanych z desktopowego klienta Skype – użytkownicy długo o nie zabiegali i choć długo to trwało, to jednak wreszcie je otrzymali.
Na sam koniec perełka w oczach co niektórych konsumentów – Windows 10 Mobile wyświetla nam teraz aż 16 ostatnio uruchomionych aplikacji, gdzie wcześniej ich liczba wynosiła zaledwie 8. Oczywiście jest to pic na wodę (posiadaczom Windows nie trzeba tego tłumaczyć) i to tym bardziej, że wciąż nie naprawiono jednego istotnego błędy – możemy sobie zamknąć wszystkie widniejące tam karty, a i wciskając „wstecz” przenoszeni będziemy do różnych, kiedyś otwartych programów. Dość irytująca przypadłość, a Microsoft niezbyt kwapi się do jej naprawy.
Czy czuć poprawę?
W pewnym sensie tak, zwłaszcza jeśli chodzi o wersje mobilne. Tutaj firma ma największe pole do popisu, gdyż Threshold 2 im nieszczególnie wyszedł – błąd na błędzie i niektóre są naprawdę irytujące. Dlatego też cieszą obszerne listy poprawek, pośród których znalazło się i miejsce dla kilku mniej lub bardziej wyczekiwanych nowości. Miejmy nadzieję, iż Microsoft utrzyma ten dość pozytywny dla konsumentów trend i wraz z uaktualnieniem Redstone sprezentuje nam Windows 10 Mobile w takiej odsłonie, w jakiej powinien być od początku.
Bonusowo dodam jeszcze informację dla wszystkich tych, którzy zastanawiają się kiedy ich Lumie otrzymają wsparcie dla nowych kompilacji. Otóż oficjalne stanowisko firmy brzmi mniej więcej tak: „dopiero po oficjalnej aktualizacji do Windows 10 Mobile”. Niestety konkretnego terminu w dalszym ciągu brak, toteż trzeba się uzbroić w cierpliwość lub poszukać metody o której wspominałem na początku.