Kolejne wielkie NIC – trochę o Windows 10 w desktopowej kompilacji 14257 oraz mobilnej 10586.71
07.02.2016 | aktual.: 13.06.2017 16:34
Microsoft ma bardzo zły nawyk do rzucania tony niczym niepopartych obietnic. Proces aktualizacyjny do Windows 10 Mobile miał rozpocząć się jeszcze w zeszłym roku, a zamiast niego obserwować możemy proces powolnego rodzenia się tegoż systemu. Choć od czasu premiery nowych Lumii minął już kawał czasu, to jednak w dalszym ciągu nie otrzymaliśmy w pełni sprawnego oprogramowania – ciekawe, czy kiedykolwiek je dostaniemy. Nie inaczej jest w przypadku desktopowego Windows 10, który przy okazji premiery kolejnych uaktualnień systematycznie kastrowany jest z kolejnych funkcji – bo zabrakło czasu, by działają niestabilnie, bo coś tam.
Pasmo porażek nie ma końca, ale taka już jest ta firma – nigdy nie potrafi wyrobić się w terminie. Od jakości testowych, mobilnych kompilacji prawdopodobnie zależy data ruszenia całego aktualizacyjnego procesu, więc zapewne zastanawiacie się, jak to z nimi jest.
A jest …
po prostu różnie. Ogólnie nie mam kompilacji 10586.71 nic do zarzucenia (przynajmniej na mojej L735), aczkolwiek dalej nie jest idealnie. Na pewno jest zdecydowanie szybciej niż na odsłonie .63, choć w dalszym ciągu (znacznie rzadziej) zdarzają się jakieś spadki wydajności podczas uruchamiania zainstalowanych aplikacji.
Nie zdarzyło mi się ani razy, by jakiś program się wysypał. Nie musiałem awaryjnie restartować urządzenia, a i mniejszych przycinek nie uświadczyłem. Jej działanie jest po prostu zadowalające.
Ogólnie Microsoft w tej odsłonie poczynił masę poprawek, które realnie wpływają na komfort pracy z urządzeniem. Usługa Windows Update działa teraz znacznie żwawiej, a i proces migracji danych zauważalnie przyśpieszył. Poprawiono obsługę kart SD, bluetooth, SensorCore API (wreszcie przystosowano je do Win10 Mobile), no i pochylono się również nad zapotrzebowaniem systemu na energię. Poszczególne aplikacje dostarczane przez Microsoft również doczekały się kilku łatek, dzięki czemu nie powinny sprawiać użytkownikom problemu.
Jeśli zaś o desktop chodzi …
to tutaj w zasadzie dalej szału nie ma. Obecna kompilacja (14257 ) działa tak samo dobrze jak poprzednie (u mnie oczywiście) i do tego ostatnio nie miałem żadnych zastrzeżeń. Na powrót pojawiły się w centrum akcji przełączniki Connect oraz Project, które znikły bodajże wraz z pierwszym wydaniem z linii Redstone. Narzędzia deweloperskie w przeglądarce Microsoft Edge wróciły na swoje miejsce, a i wiele innych elementów systemu doczekały się poprawek. Czuć, że Windows 10 jest systemem znacznie bardziej dojrzałym aniżeli Windows 10 Mobile – miejmy nadzieję, iż ten drugi kiedyś ten stan osiągnie.
Oczywiście nie obyło się bez pewnych niedociągnięć, z czego należy szczególnie wspomnieć o problemie, który całkowicie wywraca system przy próbie przywrócenia go do ustawień fabrycznych. Dlatego też Microsoft przestrzega przed próbą wykonania tego procesu – źle się to skończy. Konsumentów posiadających urządzenia wyposażone w technologię Intel RealSense powinien również zaciekawić fakt, iż w obecnej kompilacji kamera ta jest całkowicie nieużywalna – dlatego nie skorzystamy chociażby z Windows Hello. Pojawić się też mogą pomniejsze błędy samego interfejsu Windows 10, aczkolwiek szału to one nie robią i problemów większych nie sprawiają.
Patrząc na powyższe ...
można śmiało stwierdzić, iż Microsoft ostatnimi czasy w zasadzie stoi w miejscu. Takie przynajmniej konsumenci odnoszą wrażenie, gdyż nie mamy większego wglądu w zmiany pod maską – ciężko więc zweryfikować na ile prawdziwe są deklaracje Microsoftu dotyczące OneCore. Niemniej, nawet jeśli mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, to wcale nie przekłada się to na namacalne zmiany, których to właśnie od dłuższego czasu brakuje. Firma stara się doszlifować swoje dalekie od ideału produkty, ale czy im się to w ogóle kiedykolwiek uda? Bardzo mnie to ciekawi.