Windows 10 w kompilacji 17677, czyli ponowne skupienie się na rozwoju Microsoft Edge
31.05.2018 | aktual.: 01.06.2018 01:17
W erze dominacji Google Chrome bardzo ciężko jest zdobyć większą popularność. Dobrze widać to na przykładzie Microsoft Edge, który nijak nie może się przebić. Przyczyn tego jest cała masa, choć głównie rozchodzi się o mocne zacofanie względem konkurencji. Już na start przeglądarka ta była daleko w tyle, co pogarszały kolejne obsuwy zaliczane przez Microsoft. Do tej pory niewiele pod tym względem się zmieniło, choć firma stara się odmienić złą passę. Widać to w poszczególnych testowych kompilacjach, kiedy to Microsoft Edge co rusz zyskuje masę mniejszych lub większych nowości.
Nie inaczej jest w przypadku najnowszego wydania oznaczonego numerem 17677, w którym głównie skupiono się właśnie na tym elemencie Windows 10.
Przechodząc do rzeczy…
Na pierwszy rzut oka nie znajdziemy niczego, co mogłoby zyskać etykietę „zmienione”. By znaleźć coś takiego, trzeba tu i ówdzie poszperać. Pierwsze różnice znajdziemy w menu przeglądarki, które lekko zreorganizowano, przy okazji dodając ikony do każdego odnośnika. Spostrzegawcze osoby na pewno zauważą, że przeniesiono tam również skróty do poszczególnych elementów HUBa, tj. Reading list, Books, History oraz Downloads. W tym ostatnim miejscu dodano nowe elementy menu kontekstowego wywoływanego PPM na pobranym pliku – Show in folder i Copy link. Ponadto, historia przeglądania Zapewnia teraz wgląd w pliki lokalne (chociażby PDF) uruchamiane poprzez tą aplikację.
Mechanizm „ukrywający karty na bok” otrzymał możliwość zmiany nazwy poszczególnych, utworzonych przez nas grup.
Wciśnięcie klawisza F1 obecnie przenosi na stronę wsparcia Microsoft Edge, zamiast na witrynę ze wskazówkami.
Ikona symbolizująca odtwarzany dźwięk (pojawiająca się na danej karcie) zostaje podświetlona kiedy najdziemy na nią kursorem. Niby drobna rzecz, a jednoznacznie daje do zrozumienia, iż można ją kliknąć.
Jumplista wyświetlana po kliknięciu prawym przyciskiem myszy na ikonę przeglądarki da nam szybki dostęp do tzw. Top sites, które dotychczas obecne były wyłącznie na stronie domowej.
A teraz cała reszta
- Narzędzie KDNET otrzymało obsługę IPv6 (poglądowa wersja tutaj, blog opisujący wszystkie zmiany tutaj);
- Sterownik Mobile Broadband USB NetAdapter w formie opcjonalnej po raz pierwszy pojawił się w kwietniowej kompilacji 17655, a w najnowszej trafił do wszystkich konsumentów jako domyślny wybór – różnicę powinny odczuć osoby wykorzystujące moduł LTE;
- Ponownie nieco usprawniono mechanizm Narratora, a dokładniej jego tryb skanowania. Wspiera już zaznaczanie tekstu na większości „powierzchni”, jako przykłady podano Microsoft Edge, Word, Outlook czy Mail. Zaznaczono przy tym, że obsługiwane są standardowe skróty klawiszowe, tj. CTRL + A czy SHIFT + strzałki, a przy tym można skorzystać z CAPS + SHIFT + strzałka w dół aby odczytać zaznaczony fragment. Pełną listę komend wywołamy poprzez jednoczesne wciśnięcie CAPS oraz F1;
- Wykonanie polecenia „start …” (np. cmd czy notepad) uruchomi docelowy program w nowej karcie, zamiast w nowym oknie. Jeśli tego nie chcemy, musimy dodać flagę „/newwindow”;
- Aplikacje UWP posiadające status „wstrzymane” już nie wyświetlają w menadżerze zadań zajmowanej przez siebie pamięci. Działanie to ma być bardziej precyzyjne w kontekście nowego algorytmu działania systemu, który zakłada odzyskanie pamięci wspomnianych programów jeśli gdzie indziej jest ona potrzebna. W związku z tym nie powinniśmy przywiązywać się do zajmowanych przez nie wartości. Oczywiście Microsoft zostawia furtkę dla bardziej dociekliwych użytkowników, który w zakładce Details mogą dodać stosowne kolumny.
Nie ma tego dużo, ale chociaż działa jak należy
W zasadzie całe podsumowanie można by zamknąć tytułem tego akapitu, ponieważ idealnie wszystko oddaje. Najnowsze wydanie nie uraczyło mnie żadnymi widocznymi błędami, zainstalowało się i funkcjonuje tak jak powinno.
Natomiast bardzo zaskoczył mnie etap samej instalacji (offline), który był zaskakująco krótki. Jeszcze nie tak dawno trwało to u mnie około 40‑50 minut, a ostatnie wydanie gotowe było po 20paru. Niestety, okupione jest to znacznie wydłużonym czasem przygotowywania systemu do instalacji. Nie dość, że samo w sobie jest dłuższe z racji wykonywania go „online” (w końcu moc procesora wykorzystywana jest również do podtrzymania systemu i aplikacji), to jeszcze przez cały czas utrzymuje się maksymalne wykorzystanie dysku. Granie w zasadzie staje się wtedy niemożliwe, a i korzystanie z przeglądarki do przyjemnych nie należy. No ale cóż – posiadaczy dysków SSD jest coraz więcej, więc problem ten nie jest tak odczuwalny jak byłby kiedyś.