Zaledwie kilka drobnych zmian — wyciekają kompilacje 10134 oraz 10135
Microsoft jest już w zasadzie na finiszu, jeśli chodzi o rozwój swojego najnowszego produktu – Windows 10. Mniej lub bardziej jawny wgląd w postęp prac zyskaliśmy w październiku zeszłego roku i od tamtego czasu cyklicznie otrzymywaliśmy dostęp do kolejnych kompilacji. Zazwyczaj wprowadzały one pokaźną liczbę zmian i choć nie zawsze wszystkie były pozytywne, to jednak dzięki społeczności szybko udawało się je skorygować. Poza tymi oficjalnymi wydaniami czasem możemy zainstalować te mniej autoryzowane wersje, które raz na jakiś czas wyciekają do sieci. Nie inaczej jest tym razem, ponieważ po ostatnim udostępnieniu kompilacji 10130 w szybkim kręgu cieszyć się możemy dostępem do buildu numer 10134 oraz 10135, które niestety zbyt wiele nowości nie wprowadzają (co zresztą sugeruje liczba w nich użyta).
Interfejs oraz funkcje
Jako, że obie wyżej wymienione odsłony zostały wydane dzień po dniu, zatem nie ma między nimi żadnych widocznych różnic – oprócz poprawionej stabilności czy usunięciu wykrytych błędów. Ogólnie postanowiono w nich znów pochylić się nad problemem ikon systemowych, które rozpalają serca wielu internautów. Po raz kolejny wymieniono ich garść na całkiem nowe (chociażby tą odpowiadającą za eksplorator plików), dzięki czemu jeszcze lepiej współgrają one z systemem.
Z ciekawszych zmian warto tutaj wymienić dwie nowości, które zawitały do funkcji aktualizacji zaimplementowanej w systemie Windows 10. Wreszcie odblokowano możliwość wypisania się z programu Windows Insider, dzięki czemu po udostępnieniu obrazu RTM nie będziemy dalej dostawać testowych wydań kolejnych uaktualnień. Choć opcja ta była dostępna już od jakiegoś czasu, to jednak dopiero teraz zdecydowano się ją odblokować. Poza tym dodano suwak, który daje furtkę dla Microsoftu do dawania nam wybiórczego dostępu do pewnych nowych funkcjonalności. Po odpowiednim jego ustawieniu będziemy mogli otrzymywać poprzez Windows Update specjalne uaktualnienia, które odblokują nam domyślnie niedostępne opcje.
Microsoft ponadto zaskoczył wszystkich, ponieważ lekkiego odświeżenia doczekało się systemowe narzędzie do tworzenia wycinków ekranu. Choć wizualnie wciąż jest ono w erze Windows 98, to jednak wreszcie dodano do niego funkcję opóźnionego wyzwalania, która w niektórych zastosowaniach jest wręcz niezastąpiona. Dziwi fakt, iż do tej pory ten programik był w zasadzie pomijany i od dawna nic się w nim nie zmieniło.
W tych kompilacjach postanowiono również uaktualnić przeglądarkę Microsoft Edge (wciąż widniejącą w systemie jako Project Spartan), która z wydania na wydanie jest zdecydowanie płynniejsza i stabilniejsza. Funkcja zapisywania haseł oraz formularzy wreszcie działa tak jak powinna, przez co ich przenoszenie pomiędzy urządzeniami oraz późniejsze wypełnianie pustych pól jest dziecinnie proste i całkowicie bezproblemowe. Dodatkowo postanowiono dodać nam możliwość dodawania / usuwania przycisku Home, który pojawia się na prawo od tego służącego do odświeżania – niby detal, jednak wielu ludziom go brakowało. Na końcu warto odnotować dodaną obsługę importowania zakładek, jednak na razie wspiera ona jedynie Internet Explorera – miejmy nadzieję, iż w przyszłości dodane zostaną również produkty konkurencji.
Podsumowanie
Zaplanowana na 29 lipca premiera Windows 10 zbliża się nieubłaganie. Dlatego też Microsoft trochę przystopował z dodawaniem nowych funkcji, a zamiast tego zdecydował się na doszlifowanie już istniejących elementów. Wreszcie podmieniono dość irytujący ekran przygotowywania systemu, który od czasu Windows 8 mienił się różnymi kolorami – co doprowadzało niektóre osoby do szału. Teraz jest on wyłącznie niebieski, lecz wciąż lekko rozjaśnia się i przyciemnia – mimo wszystko jest to jednak lepsze rozwiązanie, niż to dotychczasowe (choć muszę przyznać, że zmieniono to wcześniej, lecz zapomniałem o tym wspomnieć w poprzednim wpisie).
Ponadto wyeliminowano błąd obecny w oficjalnej kompilacji 10130, który pojawiał się każdorazowo podczas zamykania systemu. Jeśli ktoś w tym momencie zostawił swoje urządzenie, to z wiszącym oknem wyrażającym problem komputer nie zostałby wyłączony. Oczywiście pozbyto się też kilku pomniejszych niedogodności, a sam system jest nad wyraz stabilny – co nie powinno zresztą dziwić, gdyż premiera już niebawem.
Oby Microsoft nie zboczył z obranej przez siebie ścieżki, która zakłada dokładne dopracowywanie Windows 10. Przy poprzednich systemach nie przywiązywano tak dużej wagi do detali, dlatego też bardzo cieszy taka zmiana.